55.

321 17 2
                                    

-Kim jesteś?-spytał ojciec, któremu niedużo już brakowało, by został wyprowadzony z równowagi. 

-A co cię to?- bąknął typ na kanapie.

-Pytałem się, kim jesteś?- powtórzył. 

-Wyluzuj staruszku, bo ci rozrusznik stanie.- zaśmiał się paskudnie. 

-Wynoś się stąd.- ojciec wskazał palcem na drzwi- Nie chcę cię widzieć. 

-I co? To jej mieszkanie, nie możesz...

-Nie mogę? Nie mogę?! Wynocha grubasie! 

-Jak mnie nazwałeś?- typo podniósł się normalnie jak jakiś bokser. W sumie wygląda bardziej jak zapaśnik sumo. - Powtórz, staruszku. 

-Nie mam zamiaru się powtarzać. Okryj czymś to swoje tłuste dupsko i zjeżdżaj...

-Ty chuju...-mruknął podchodząc do ojca.

Gruby blondynek zacisnął pięść i zamachnął się. Nie zdążył jednak nic zrobić, bo tata złapał jego rękę, a drugą uderzył w jego policzek. 

-Wypierdalaj!- wrzasnął. 

-Dobra luz...-gruby podniósł jedną rękę do góry, a drugą trzymał się za bolący policzek.

-Żaden 'luz', kurwa! Wypierdalaj, bo jak ci pierdolnę, to przysięgam...

-Ocipiałeś, staruszku?- odezwała się w końcu Anaya. Blondynek zebrał swoje ciuchy i uciekł.- Za kogo ty się uważasz, że wchodzisz mi do mieszkania i się panoszysz...?

-Za kogo ja się uważam?!- wrzasnął. Kurwa, teraz to się faktycznie wkurwił- Słuchaj gówniaro. Nie pyskuj, do kurwy, bo po pierwsze wychowałem cię, a po drugie jestem od ciebie starszy! Co to ma być do chuja? 

-Moje życie...!

-Gówno, kurwa! Nie pierdol, bo za chwilę naprawdę się wkurwię! Kim ja kurwa dla ciebie jestem?! Źle ci było, tak? Brakowało ci czegoś do cholery?! To dlaczego nie mówiłaś!? Kurwa, staraliśmy się ciebie dobrze wychować, to co się stało? 

-Naprawdę myślisz, że przekleństwami cokolwiek załatwisz?

-Wiem, że nie! Dlatego ich unikam, ale teraz naprawdę już nie mogę. Posłuchaj, córeczko, teraz grzecznie zejdziesz na dół i pojedziesz z nami spotkać się z matką.

-Nigdzie nie jadę!

-To niby dlaczego?- westchnął mężczyzna.

-Po prostu. -wzruszyła ramionami odwracając głowę w stronę okna. Czyżby dotknęła ją skrucha?

-Czemu nie chcesz mi odpowiedzieć? Uwierz, że jeżeli coś cię trapi, to ci pomożemy. Od czego ma się rodzinę, prawda?

-Naprawdę? Nie wierzę ci. Nawet ty nie jesteś taki dobry.- prychnęła- Przed chwilą chyba straciłeś panowanie nad sobą, co tatuś?

-Tak, masz rację. Nie powinienem się tak unosić. Po prostu wszyscy się o ciebie martwimy. Nie chcemy dla ciebie źle, poważnie...

-Chyba pierwszy raz widzę cię w takim stanie. I, że ty tak bardzo przeklinasz. Zawsze taki opanowany i...

-A co ty byś zrobiła na moim miejscu? Poza tym, nieważne. Proszę, pojedź z nami. 

-No, ale po co? Naprawdę nie chcę zawracać wam głów moją ciążą, wy jesteście dorośli, macie swoje problemy i...

-Więc o to chodzi? Naprawdę uważasz, że skoro my jesteśmy dorośli i ty też, to już nie możesz zwrócić się do nas? Anaya może i masz rację, nie jestem twoim ojcem. Przynajmniej nie biologicznym, ale to nie zmienia faktu, że jesteśmy rodziną. A rodzinna powinna sobie nawzajem zawracać dupę, nawet błahostkami, a co dopiero tak poważną rzeczą. No proszę cię, córeczko.

I'm holding You.Where stories live. Discover now