60.

302 15 1
                                    

~5 miesiąc~

Znów przygotowywałam się do odwiedzenia tego paskudnego miejsca. Niby miałam uśmiech na twarzy, ale serce płakało. Nie chciałam oglądać go rozbitego i smutnego. I choć wiem, że to normalne, bo w końcu posypało się jego całe dotychczasowe życie, jakoś nie potrafię się przemóc. Nie potrafię powiedzieć sobie, że tak musi być i, że muszę mu pomóc, a w końcu znów zacznie się uśmiechać. Mimo że bardzo chciałam podać mu pomocną dłoń, otoczyć płaszczem miłości i jeszcze inne takie duperele, to sama już powoli zaczynałam mieć dość. Bardzo chciałabym zobaczyć jego szczery uśmiech, usłyszeć jego śmiech. To z pewnością pomogłoby mi i podniosło na duchu, jednak codziennie rano budzę się z wiedzą, że jeszcze długo będę musiała poczekać nim znów ujrzę ten cudowny widok. 

Wsiadłam do samochodu i przejrzałam się jeszcze w lusterku. Udało mi się jakoś zatuszować cienie pod oczami i jestem z tego powodu bardzo zadowolona. Miałam na sobie zwykły t-shirt, kurtkę, dresy i pierwsze lepsze adidasy. Nie chciało mi się ubierać inaczej. Schowałam moje małe lustereczko do torebki i odpaliłam auto. 

Po męczącej jeździe w końcu dotarłam na miejsce. Męczącej dla innych uczestników ruchu drogowego. Potrzebowałam jakiejś rozrywki, więc zabawiłam się teraz, bo czemu nie? Ostatnio zrobiłam się dosyć nerwowa, co widać i tutaj. Za każdym razem, gdy coś nie szło po mojej myśli, albo ktoś jechał za wolno, ja trąbiłam. Zaś gdy jakiś kretyn chciał mnie wyprzedzić, ja specjalnie przyspieszałam, by nie mógł tego zrobić. 

Znów szłam przez te same korytarze, mijałam tych samych ludzi, wchodziłam przez te same drzwi. I tak do znudzenia, a do końca jego wyroku  zostało jeszcze siedem miesięcy. Sąd nie udzielił zgody na wpłatę kaucji, więc mogę jedynie przychodzić tutaj i go odwiedzać. Znów usiadłam przy tym samym stoliku i znów czekałam. 

Jedynie on z wizyty na wizytę stawał się inny. Za każdym razem kiedy tu przychodziłam chłopak był jeszcze bardziej zdołowany i smutny niż ostatnim razem. Widać, że jego ta sprawa całkowicie przerosła i, że ma już dość wszystkiego. Gdyby porównać Niccolo, który siedzi teraz przede mną z tym sprzed pięciu miesięcy okazałoby się, że to dwie różne osoby. Ten teraźniejszy jest chudszy i bledszy, a jego oczy nie zawierają już w sobie ani grama starej radości. Są zamglone i widocznie ciemniejsze. Ludzie mówią, że oczy są zwierciadłem duszy. Nie wierzyłam w to dopóki nie dotknęło to bezpośrednio najbliższej mi osoby. 

-Cześć kochanie...-mruknęłam cicho i starłam pojedynczą łzę, która wykradła się spod jego powieki. Policjanci już nawet nie krzyczą na mnie, że nie wolno nam się dotykać. Wiedzą, że ze mną nie wygrają. 

-Dobrze cię widzieć.-powiedział po czym uśmiechnął się blado patrząc mi prosto w oczy. 

Przysięgam, że poczułam jego ból.



I'm holding You.Where stories live. Discover now