37.

345 15 0
                                    

Pov. Niccolo

Dzwoniłem do niej, pisałem, ale i tak nie otrzymałem odpowiedzi. Martwiłem się jak cholera, bo nie wiedziałem co się z nią dzieje, ani nawet gdzie jest. Wiedziałem natomiast, że ten chuj jest zdolny do najgorszych rzeczy. W duszy błagałem jedynie Boga, by Ten czuwał nad Danielle. 

Nagle coś we mnie pękło. Jedna łza opuściła moje powieki i wolno spłynęła po policzku. Czułem jak płynie. Jednakże jedna łza nie jest w stanie ugasić oceanu żywego ognia, płonącego we mnie. Korzystając z faktu, że siedziałem w aucie szybko odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę mieszkania Danielle. Może to i głupie, ale nie wiedziałem gdzie mam jechać. Poza tym samo moje serce rwało się w tamtą stronę, a gdzie serce tam i dusza, no i całe ciało. 

W rekordowo szybkim czasie zdołałem dostać się przed blok dziewczyny. Pobiegłem w stronę jej mieszania i zadzwoniłem dzwonkiem. Ręce miałem mokruteńkie od potu, ale zawsze tak mam, gdy się stresuję. Uderzyłem głową w drzwi, gdy one się nie otwierały. 

-Szlag...-mruknąłem łamiącym się głosem. 

-Wiedziałem, że tu przyjedziesz.- nagle, ni stąd ni zowąd klatka schodowa rozbrzmiała jego głosem.

Odwróciłem się na pięcie w stronę, z której wydobył się jego głos. Sylwetka mężczyzny mignęła mi przed oczami, ale nagle poczułem jak coś uderzyło mnie w głowę. Podtrzymałem się ściany, bo cały świat niemiłosiernie mi zawirował. Widziałem go. Zanurzał się powoli w nastającym mroku. 

Pov. Beatrice

Nie było go. 

Tylko ta myśl błąkała się po mojej obolałej, starej głowie. Miał wrócić przed osiemnastą, tymczasem jest już prawie północ, a po nim nie ma śladu. Moje serce goreje, bo chce go zobaczyć zdrowego. Przysięgam, że czuję jak bije i tylko w duszy modlę się, by się nie zatrzymało. 

Nikt nie poczuje tęsknoty matki za dzieckiem, mocniej niż sama matka. I choć wiem, że Niccolo jest dobrym człowiekiem to niemożliwym byłoby niezauważenie, że od jakiegoś czasu zachowuje się zupełnie inaczej. Dawniej był ciepły, emanowało od niego szczęście i dobroć. Kochałam przesiadywać z nim w fotelach, obok kominka i rozmawiać na najróżniejsze tematy, pijąc dobrą herbatkę. Teraz nie dość, że wiecznie jest zmęczony, nie sypia dobrze to nigdy nie ma czasu przepowiedzieć ze mną słowa. Szczerze zaczynam podejrzewać, że chce mnie oddać do domu starców czy hospicjum. I chociaż moje serce pewnie by tego nie przeżyło to rozumiem go. Ma tylko dwadzieścia jeden lat. Jest młody i z pewnością nie chce spędzić tej młodości, opiekując się starą matką. Jestem świadoma, że już zabrałam mu kilka lat życia. Odkąd jego ojciec.... Niccolo przejął jego obowiązki. Pracuje, przynosi pieniądze, które znikają w mgnieniu oka. Leczenie i leki swoje kosztują, a on nie jest niezniszczalny. 

I'm holding You.Where stories live. Discover now