Pamiętam te niebieskie oczy i blond włosy z dzieciństwa. Anaya - moja siostra, zupełnie nic się nie zmieniła. Była nieco tęgawą dziewczyną z roześmianymi błękitnymi oczami i blond włosami do ramion. Tyle, że dziś w jej oczach wcale nie dostrzegałam radości z życia, czy szczęścia. Dzisiaj szkliły się smutkiem i zawodem.
-Anaya?- od razu rzuciłam się jej na szyję- Co ty tutaj robisz? Dlaczego nie jesteś w Chorwacji, na uczelni?
-Naprawdę musimy rozmawiać w drzwiach?- rzuciła oschle. Cała Anaya.
-Oh, nie. Oczywiście, że nie. Wjedź...-odsunęłam się trochę od drzwi, by dać kobiecie przejść, co uczyniła.
Blondynka usiadła na kanapie. Zrobiłam nam herbatkę z ziół, bo przy niej ponoć najlepiej się rozmawia.
-Więc? Jaki jest cel twojej wizyty?- spytałam, siorbiąc napój.
-Cóż...-spięła się- Byłam też w Stanach...
-U rodziców? Super! Co u Briana?
-U niego świetnie.- prychnęła- A starzy wyrzucili mnie z domu.
-C-co?- wyplułam ciecz, którą miałam u ustach, z powrotem do filiżanki- Dlaczego?
-Bo...-spuściła wzrok. Minęło chyba z pięć minut, zanim zdecydowała się kontynuować.-...zaszłam w nieplanowaną ciążę.
-C-co?-zakrztusiłam się. Kasłałam i kasłałam, aż po kilku minutach doszłam w końcu do siebie. Kiedy tak mną wstrząsało, przetwarzałam w głowie tą informację- Jak to? Jesteś w ciąży? Anaya, kto jest ojcem?
-Danielle...-westchnęła-...gdybym ja to jeszcze wiedziała...
-Anaya?! Ty się słyszysz, babo? Nie wiesz, kto jest ojcem twojego nienarodzonego dziecka?
-No nie! Byłam na imprezie, schlałam się...
-Nie kończ!- przerwałam jej. Przez kilka minut milczałam, bo nie mieściło mi się to w głowie- Ale nie wierzę, że rodzice wyrzucili cię z domu! Nie oni!
-Nie wyrzucili mnie, bo zaszłam w ciążę...-znów spuściła głowę.
-Tylko dlaczego?
-Bo... Prosiłam ich o pieniądze na aborcję...
-Co?!- kiedy do moich uszu dotarły te okrutne słowa, mimowolnie wstałam z kanapy.- Jak na aborcję? Chcesz je zabić?
-No. Znaczy i tak tego nie zrobię, bo nie mam pieniędzy. Ale nie chcę mieć zmarnowanego życia. Jestem za młoda na bachora...- Nie wierzę! W dodatku te słowa z taką łatwością przechodzą jej przez gardło!
-Słuchaj, nie uważam, żebyś była stara, ale chyba w wieku dwudziestu trzech lat z dzieciakiem sobie poradzisz!
-A co jak nie? Danielle, nie czuję się matką! Poza tym, boję się porodu!
-Są okna życia, domy dziecka. Wiem, że to nienajlepsza opcja dla dziecka, ale przynajmniej będzie żywe! Słuchaj, nasza mama urodziła bliźniaki i żyje!
-Chciałabym ci przypomnieć, że ja nie mam jej genów! Poza tym, ona miała przy sobie waszego ojca!
-Po pierwsze, 'naszego', Anaya. Po drugie, masz mnie! Nie zostawię cię, siostrzyczko.
-Jasne, a jak przyjdzie czas zmieniania pieluch, hasta la vista, Anaya! -machnęła ręką.
-Nieprawda! Jeśli naszłaby cię ochota mogłabyś zostawić to dziecko mnie. Już wolę je wychować sama, niż miałoby zostać zabite. Ono niczemu nie jest winne, Anaya. W niczym nie zawiniło. Błagam cię, przemyśl tę decyzję. Siostrzyczko...-spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem.
-Dobra. Obiecuję, że przemyślę. A teraz muszę się już zbierać, bo do wieczora trzeba załatwić jakiś motel. Do zobaczenia, Danielle.
YOU ARE READING
I'm holding You.
RomanceDwudziestojednoletnia Danielle Shey wyjeżdża do Włoch, by studiować. Jest dziewczyną o jasnej karnacji z długimi do pasa brązowymi włosami i oceanicznymi oczami. Jej marzeniem jest zostać dziennikarką i znaleźć faceta marzeń. Jednak jak to w życiu...