Marion Zimmer Bradley i Diana L. Paxson ,,Kapłanka Avalonu"

45 6 2
                                    


,,Kapłanka Avalonu" jest częścią avalońskiego cyklu, którego pierwszym tomem(chronologicznie ostatnim) są słynne ,,Mgły Avalonu". Książka została wymyślona i rozpoczęta przez Marion Zimmer Bradley, ale ukończona przez jej przyjaciółkę i współpracownicę Dianę L. Paxson.

Jest to powieść fantastyczna z wątkiem historycznym, fikcyjny życiorys Heleny, matki Konstantyna Wielkiego, który nadał chrześcijanom wolność wyznawanej religii. Helena/Elain jest córką Rzymianina, który jednak przeznaczył ją na nauki kapłańskie w Avalonie. Gdy dziewczyna dorasta, przysięga, że zgodnie z tradycją odda swoje dziewictwo mężczyźnie wybranemu przez najwyższą kapłankę. Jednak wkrótce potem Elain doznaje wizji podczas której widzi przeznaczonego sobie kochanka, a gdy okazuje się, że ma on zostać związany z inną dziewczyną z Avalonu, Elain zajmuje jej miejsce podczas nocy Beltane. Miłość do Konstancjusza sprawia, że Elain decyduje się na odejście z Avalonu i towarzyszenie swojemu mężczyźnie. Mimo to w sercu pozostaje wyznawczynią nauk Bogini. Jednocześnie obserwuje rosnące wpływy chrześcijaństwa.

Jeśli chodzi o przesłanie, to na pewno trafiło do mnie mocniej niż ,,Mgły Avalonu". O ile w ,,Mgłach" poganie byli równie fanatyczni co chrześcijanie i widać było dużą stronniczość autorki, tak ,,Kapłanka Avalonu" tak naprawdę jest opowieścią o równości religii, potrzebie tolerancji i świadomości, że wszystkim nam tak naprawdę chodzi o to samo. Podobało mi się też, że główna bohaterka Elain nie jest bezwolną wyznawczynią bogów Avalonu, ona sama o sobie decyduje i postępuje tak jak każe jej jedynie własne sumienie. Poza tym, powieść porusza wiele innych tematów takich jak właśnie dojrzewanie, które tak naprawdę trwa całe życie, miłość macierzyńska, która ma na Elain o wiele większy wpływ niż na Morgaine w ,,Mgłach", a także fanatyzm, nietolerancję i zawiedzione nadzieję. Nie jest to płytka powieść, zmusza do refleksji, chociaż chwilami irytowało mnie to, że Elain była jedyną sprawiedliwą, a rozważania teologiczne przyćmiewały fabułę.

Co jeszcze mnie irytowało? Przede wszystkim to, że nie byłam w stanie w pełni polubić żadnego bohatera, bo Elain wkurzała mnie swoją perfekcją, a reszta postaci była dla mnie zbyt mało wyrazista. Wątek miłosny opisany został trochę płytko i bez zagłębienia się w emocje, chociaż przyznam, że było mi przykro, gdy Elain zawodziła się na miłości. Najbardziej chyba jednak(poza mało wartką akcją) przeszkadzało mi to, że fabuła, układ wydarzeń, nawet początek i zakończenie oraz sam wątek romansu, który rozpoczął się od seksu rytualnego, za bardzo przypominał mi ,,Mgły Avalonu" i czułam się trochę tak jakby Bradley nie umiała wymyśleć nic innego, chociaż to może bardziej wina Paxson. I chociaż wiem, że nie powinno się oceniać powieści po autorze, to dziwnie czytało mi się o ,,oddawaniu dziewictwa Bogini" po tym jak przeczytałam, że córka Bradley oskarżyła swoją matkę o molestowanie w momencie, gdy ta była wyznawczynią religii Wicca.

,,Kapłanka Avalonu" jest dobrą powieścią, chwilami nawet bardzo dobrą i wzruszającą, ale nie uważam jej za jakiś must have. Raczej dla fanów gatunku i motywów celtyckich.


Ocena: 6/10

Cytat godny uwagi: ,, Dajemy naszym dzieciom życie, ale nie my je kształtujemy."

W książkowym świecieWhere stories live. Discover now