To co mam w głowie po przeczytaniu tej książki to: wow! Miałam duże oczekiwania, w końcu Anne Bishop to taka popularna pisarka, w dodatku oczywiste dla mnie nawiązania do mitologii celtyckiej zawsze mnie kuszą. Rzadko się zdarza, żebym oceniała młodzieżówkę jako coś innego niż lekka lektura na wieczór, coś odmóżdżającego, ale w wypadku ,,Filarów świata" śmiało mogę powiedzieć, że to jest powieść po prostu wybitna.
Ari jest ostatnią przedstawicielką rodu czarownic, który przez lata opiekował się Starymi Miejscami i starał się utrzymać równowagę między światem ludzi a Fae, którzy przed wiekami zostali wyparci przez ludzi i stworzyli własny świat, jednak od czasu do czasu znów się pojawiają, na przykład w czasie święta Letniego Księżyca kiedy to odbywają się rytualne stosunki między mężczyznami a kobietami. Kiedy w domu Ari pojawia się przystojny i fascynujący Lucian, przypominający jej, że obiecała mu się oddać, dziewczyna nie ma wątpliwości, że jest on lordem Fae. Wbrew sobie i obowiązującym zasadom Ari zaczyna angażować się emocjonalnie w tą relację, nie zdając sobie sprawy, że Fae prowadzą swoją własną grę, próbując nie doprowadzić do zamknięcia pomostu między światem ludzi a magiczną krainą Tir Alainn. Jednocześnie władzę przejmują bezwzględni inkwizytorzy, chcący zaprowadzić bezwzględną dominację mężczyzn. Rozpoczyna się polowanie na czarownice.
Świat wykreowany przez Bishop to coś genialnego i urzekającego, zaryzykuję stwierdzenie, że to najciekawsze uniwersum z jakim zetknęłam się w fantasy dla młodzieży – a po moich zachwytach nad Cassandrą Clare to znaczy bardzo wiele! Jak wspominałam, całość jest oparta na mitologii celtyckiej i to nie w sposób delikatnych nawiązań, ale całokształtu. Mamy więc boginię – Matkę opartą na Potrójnej Bogini Wiccan(dziewicy, matce i starusze – te określenia też pojawiają się u Bishop), przybliżone święta(Letni Księżyc można porównać do Beltane, a Letnie Przesilenie do Lughnasadh), odcięty świat istot, które kiedyś panowały nad ziemią i tak zwany Mały Ludek – zapewne chodzi o Sidhe. Jeśli ktoś mnie trochę kojarzy, to wie, że uwielbiam mitologię celtycką i ubolewam, że mówi się o niej tak mało(hm, często słyszę, że nie znamy mitologii słowiańskiej, a znamy ,,grecką, rzymską, nordycką, celtycką"... Te pierwsze może i tak, ale nie znam nikogo, kto kojarzyłby z mitologii celtyckiej coś więcej poza Banshee). Do tego całość jest wręcz zanurzona w tym celtyckim klimacie, czym przypomina mi nieco bardziej młodzieżowe ,,Mgły Avalonu" – tutaj również mamy przede wszystkim silne postacie kobiece walczące o utrzymanie magii i mężczyzn, którzy próbują je stłamsić – sam wątek Inkwizycji dodaje tu nieco średniowieczno – renesansowej nuty i sprawia, że świat ,,Filarów świata" nie jest kalką z mitów Celtów, ale oryginalnym i złożonym uniwersum. Jedyne, czego mogłabym się tu przyczepić to tego, że nie do końca wiemy, dlaczego odprawia się... stosunki rytualne podczas Letniego Księżyca i jeśli ktoś nie czytał wcześniej nic na ten temat i nie orientuje się w tych przekonaniach o połączeniu płodności ludzi i ziemi, to może się trochę zgorszyć(chociaż w przeciwieństwie do ,,Mgieł Avalonu", tutaj dziewczyny mają chociaż jakiś wybór, nikt ich nie wyklina, jeśli nie chcą współżyć).
Jak wspominałam, w ,,Filarach" dominują silne kobiety, czarownice i Fae, i tutaj jestem nieco rozczarowana główną bohaterką Ari, która była dla mnie trochę zbyt bierna i ukierunkowana jedynie na fascynację Lucianem. O wiele bardziej spodobała mi się odważna i dumna Fae – Dianna, jej towarzyszka Lyrra czy Morag, która podobnie jak inne Fae jest bardzo zdecydowana i silna, ale jest też z nich najwrażliwsza i jako jedyna ma jakieś względy wobec ludzi. Te postacie to kobiety naprawdę charakterne, potrafiące walczyć o swoje i takie, którym się kibicuje, nawet jeśli nie podobają nam się ich wszystkie kroki. Zresztą, ten świat nie jest czarno – biały, a główni bohaterowie nie są krystalicznie czyści. Jeśli chodzi o mężczyzn to również nie można im nic zarzucić – Aiden, Ahern czy Adolfo są bardzo interesujący, a Lucian to mężczyzna niebywale fascynujący, o skomplikowanej osobowości. Jest Fae więc teoretycznie nie ma ludzkich uczuć, ale jego stosunek do Ari staje się z czasem czymś więcej niż pożądaniem. Jednak nie zmienia to Luciana w wrażliwego chłopca, on cały czas pozostaje sobą, co udowadnia, że nie jest typowym bad boyem przechodzącym przemianę, a Anne Bishop nie goni za schematami. Nieco blado wypada tu Neal, co prawda ma on swoją przeszłość, a jego oddanie Ari jest wzruszające, ale jednak on nie intryguje. Również jego relacja z Ari jest pozbawiona chemii i magnetyzmu.
Jeśli miałabym wskazać jeden minus tej książki, to jest to właśnie fakt, że wątek miłosny chwilami przesłania działania magiczne, a Ari bywa irytująca ze swoim wzdychaniem do Luciana. Ich relacja jest pełna jakiejś przedziwnej magii, a opisy erotyczne, mimo że nie są wynikiem czystej miłości, nie gorszą, są opisane subtelnie i ze smakiem. Mimo to jak dla mnie mogłoby być więcej magii i intryg, a mniej romansów. Jestem ciekawa jak rozwinie się to w kolejnym tomie, zwłaszcza, że zakończenie nieco zawiodło moje oczekiwania, ale z drugiej strony wyostrzyło apetyt na więcej.
,,Filary świata" naprawdę mnie zachwyciły i mimo drobnych minusów, uważam, że to powieść rewelacyjna i doskonała. Naprawdę polecam i nie mogę się doczekać kolejnego tomu. Od dawna żadna książka aż tak mi się nie spodobała!
Ocena: 10/10
Cytat godny uwagi:
,,Jeśli pozwolisz, by inni określali, kim jesteś, pozwolisz odebrać sobie największą moc ze wszystkich."
