Uwielbiam książki Brittainy C. Cherry i jak nie jestem już fanką młodzieżówek, tak po jej powieści sięgam w ciemno. Zachwycałam się ,,Kochając pana Danielsa", wzruszałam się na ,,Art&Soul" i ,,Wodzie, która niesie ciszę". Nic dziwnego, że sięgnęłam też po ,,Ogień, który ich spala".
Logan i Alyssa przyjaźnią się od dzieciństwa, a ich starsze rodzeństwo jest w stałym związku. Jednak tą dwójkę tak naprawdę więcej dzieli niż łączy - Logan jest chłopakiem z problemami, synem narkomanki, który sam wpada w szpony nałogu, a jego związki nie trwają dłużej niż kilka dni. Alyssa natomiast jest tak zwaną dziewczyną z dobrego domu, która świetnie się uczy i zawsze świeci przykładem, chociaż w głębi serca czuje się bardzo nieszczęśliwa, gdyż jej ojciec opuścił rodzinę, a matka traktuje córki przedmiotowo. W pewnym momencie ich przyjaźń przeradza się w miłość, jednak dramatyczne wydarzenia i sprzeciw matki Alyssy doprowadzają do tego, że Logan porzuca swoją dziewczynę i znika z miasta.
Brittainy C. Cherry absolutnie nie zawodzi stylem, który nadal jest przepiękny, barwny i chwilami wręcz przypomina poezję. W książce nie brak pięknych fragmentów czy poruszających myśli, czuć tu emocje i naprawdę można się wzruszyć całą historią, a raczej można by, gdyby nie główny bohater i obraz związku, jaki został tu pokazany. Przede wszystkim już sam opis wprowadza w błąd, bo brzmi tak, jakby Logan był tym nieśmiałym , spokojnym chłopakiem, a Alyssa radosną, przebojową dziewczyną. I nie ukrywam, że to mnie zachęciło, bo spodziewałam sie odwrócenia schematycznych ról. Żadnego odwrócenia jednak nie było, mamy tu do czynienia z typowym bad boyem i panną z dobrego domu, których rodziny stają na przeszkodzie związkowi, co kojarzyło mi się z książkami Sparksa, za którymi nie przepadam. Do tego nie rozumiem jednego schematu, który notorycznie występuje w romansach i to już chyba od starożytności - zawsze męski bohater musi być playboyem, który przed główną bohaterką ma masę partnerek i lubi przypadkowy seks, tymczasem jego luba czeka na niego z nietkniętym wianuszkiem, a jeśli już jest w związku, to jak najbardziej oficjalnym i ,,błogosławionym". Nie chodzi o to, że bohaterowie nie mogą błądzić czy w międzyczasie spotykać się z innymi osobami, ale uważam, że powielanie schematu zachowań z czasów przed naszą erą i jasne dzielenie ich na to, co wypada, a co nie ze względu na płeć, jest ciut niesmaczne.
Być może mój bulwers (bo przecież niestety to nie pierwsza książka z takim podziałem ról, którą czytałam) wynika z tego, jak zostali przedstawieni sami bohaterowie i ich stosunek do siebie nawzajem. Książki Brittainy C. Cherry zazwyczaj opierają się na relacji między dwójką młodych ludzi, z których oboje lub jedno mają jakiś problem i wspólnie się z tym zmagają. Być może są to relacje nieco wyidealizowane, może męskie postacie są zbyt współczujące i oddane, może bohaterowie niezachwianie przy sobie trwają bez względu na wszystko i sprawiają wrażenie, jakby nigdy nie mieli wątpliwości, ale to sprawia, że chce się im kibicować. Tymczasem tutaj mogłam kibicować Alyssie, ale Logana nienawidziłam. Relacja tej dwójki opierała się głównie na tym, że to Alyssa się poświęca, próbuje wyciągać Logana z dołka, a on ją ignoruje albo obraża, twierdząc, że to ,,dla jej dobra". W pewnym momencie Alyssa za sprawą głupoty i nałogu Logana przeżywa okropną traumę, a on w żaden sposób jej nie wspiera, nie próbuje pomoc, tylko odchodzi, a po powrocie do miasta jest dla dziewczyny niemiły i wyśmiewa jej przywiązanie, gdy ona cały czas próbuje do niego dotrzeć. Warto pamiętać, że życie Alyssy też nie było idealne, może żyła w dostatku, ale została odrzucona przez własnych rodziców, o czym w pewnym momencie zapomniała zarówno autorka, jak i Logan.
Mam wrażenie, że w tej książce autorka próbowała bardzo uwznioślić motyw poświęcenia dla drugiej osoby i bezwarunkowej miłości, natomiast w moim odczuciu jej to nie wyszło, ponieważ stworzyła relację, gdzie jedna osoba tylko daje, a druga tylko bierze. Alyssa wiele razy powtarza, jak to nie potrzebuje idealnego chłopaka, tylko że brak ideału nie oznacza zgody na bycie poniżaną i traktowaną jako koło zapasowe. I jak w książkach Cherry pod koniec zawsze czułam swoiste katharsis, tak tutaj nic takiego się nie wydarzyło, a wielka przemiana Logana opierała się na tym, że chłopak po prostu pozwoli, żeby Alyssa go kochała, w żaden sposób nie wynagradzając jej tego, co przez niego przeszła. Może mam wyidealizowane podejście, ale uważam, że młodzieżówki powinny mieć przekaz i promować wartości, a wartością z pewnością nie jest ukazanie jako miłości obrażania i ignorowania osoby, która oddała dla ciebie wszystko.
Nie ukrywam, że rozczarowała mnie ta książka. Zamiast wzruszającej historii z pięknymi opisami uczuć dostałam schematyczny do bólu romans z bad boyem i (w moim odczuciu) romantyzowaniem przemocy psychicznej. Nie było całkiem złe, bo sam styl autorki nadal był bardzo dobry, fabuła wciągała, a kilka scen ścisnęło mnie za serce, jednak zdecydowanie nie polecam tej historii na początek przygody z Cherry, zdecydowanie lepsze będą wspomniane u góry ,,Kochając pana Danielsa" czy ,,Art&Soul".
Ocena: 5/10
Cytat godny uwagi:
,,Dlaczego ludzie zawsze chcieli miłości od tych, którzy nie byli do niej zdolni?"
