Lucy Christopher ,,Uprowadzona"

63 5 4
                                    


Gdybym natknęła się na ,,Uprowadzoną" w księgarni, nie kupiłabym jej. Powiedzmy sobie szczerze – wydanie tej książki nie zachęca. Różowa okładka z kajdankami i kluczykiem w kształcie serca jest strasznie kiczowata, sam opis nie brzmi zbyt cudownie. Można byłoby oczekiwać, że jest to taka wattpadowa historyjka w której nastolatka zostaje uprowadzona przez przystojniaka, z miejsca się w nim zakochuje i oczywiście przeżywa erotyczne uniesienia. A tymczasem ,,Uprowadzona" to coś kompletnie innego. To piękna, dojrzała, wzruszająca historia, która powoduje szybsze bicie serca i wyciska łzy z oczu.

Szesnastoletnia Gemma i jej rodzice czekają na samolot, mający zabrać ich do Wietnamu. W pewnym momencie dziewczyna oddala się od rodziny i spotyka przystojnego, nieco starszego od siebie Tylera, który proponuje jej kawę. Zainteresowanie z jego strony imponuje Gemmie, więc nastolatka bez wahania się zgadza. Po wypiciu kawy zaczyna się źle czuć i traci kontakt z rzeczywistością... Budzi się na australijskiej pustyni, odcięta od cywilizacji, a jedyną osobą przy niej jest Tyler. Gemma chce uciec, nienawidzi swojego porywacza i okazuje mu to na każdy możliwy sposób. Tyler jednak wciąż przekonuje dziewczynę, że zabierając ją z lotniska, pragnął ją tylko uratować.

,,Uprowadzona" to powieść, która zachwyca i oczarowuje. Przede wszystkim niesamowitym językiem. Lucy Christopher pisze tak plastycznie, że czytelnik cały czas ma przed oczami bezkresną pustynię, wielbłądy, węże, eukaliptusy, farbę na ciele Tylera. Dla mnie to nie jest żaden thriller, akcja jest wręcz dość nieśpieszna, ale mimo to od historii Gemmy nie można się oderwać. Narracja pierwszoosobowa sprawia, że patrzymy na wszystko oczami głównej bohaterki, razem z nią poznajemy Tylera i Australię, ale w pewnym momencie zaczynamy się zastanawiać, czy wszystkie jest takie jak postrzega to Gemma.

Jak wspominałam, to nie jest żaden thriller, nie warto więc oczekiwać opisywania poszukiwań bohaterki czy brutalnych scen. Cała książka skupia się na opisie relacji Gemmy i Tylera. I są to relacje najdalsze od kiczu, słodyczy, ale też od uromantyczniania chorych zachowań. Nie znajdziemy tu gwałtów ani w ogóle zmuszania do kontaktu fizycznego. Tyler porwał Gemmę, bo chciał ją mieć przy sobie, chciał by wygrała z jego samotnością i traumatycznymi wspomnieniami, ale niczego na dziewczynie nie wymusza, nie krzywdzi. Natomiast Gemma początkowo nienawidzi Tylera i życzy mu jak najgorzej, ale gdy poznaje go coraz lepiej, zauważa w nim nie tylko niezrównoważonego emocjonalnie stalkera i porywacza, ale człowieka boleśnie skrzywdzonego, który ciągle ma nadzieję na choć odrobinę miłości. Z czasem między tą dwójką rodzi się coś potężnego i niezwykłego. Można powiedzieć, że Gemmę dopada syndrom sztokholmski, ale czy tak było naprawdę? Nastolatka cały czas zdaje sobie sprawę, że to, co zrobił Tyler jest złe, ale zaczyna też rozumieć, że chociaż samo uprowadzenie jej było złem, intencje mężczyzny nie były okrutne. Dzięki talentowi Christopher czytelnik zaczyna czuć uczuciami Gemmy – współczuje Tylerowi, zwłaszcza gdy coraz bardziej poznaje historię jego życia, ale jednocześnie cały czas wie, że nie można puścić w niepamięć tego jak zmusił Gemmę, by się dla niego poświęciła. W ogóle autorka ma piękny dar opisywania uczuć bohaterów. Chociaż nie ma tu specjalnie dużej roli fizyczności, jest tu więcej chemii i napięcia między bohaterami niż w książkach obfitujących w sceny erotyczne czy dokładne opisy pocałunków.

,,Uprowadzona" zwraca uwagę na to, że aby ocenić człowieka, trzeba poznać całą jego historię. Że nie można sądzić z pojedynczych czynów, ale z całokształtu. Że ktoś popełniający złe uczynki, sam nie musi być zły. A jednocześnie pokazuje, że nawet współczując czy kochając, nie można zapominać o sobie ani o tym, co jest dobre, a co złe. Książka podejmuje też temat więzi człowieka z naturą, którą sobie podporządkowaliśmy i zniszczyliśmy. Autorka przenosi nas do Australii, pokazuje dziką przyrodę i legendy Aborygenów, rzeczy, które zostały prawie zabite przez cywilizację. A jednocześnie daje nadzieję, że możemy ocalić w sobie tę więź. A ona może ocalić nas.

,,Uprowadzona" uprowadziła również mnie. Lucy Christopher sprawiła, że zakochałam się w Australii, jej dzikości i pierwotności, zakochałam się w uporze Gemmy i niebieskich oczach Tylera. Nie żałuję żadnej złotówki wydanej na tę książkę, wiem, że za jakiś czas do niej wrócę i pewnie znowu wyleję trochę łez.


Ocena: 10/10

Cytat godny uwagi:


,, – Ludzie kochają to, do czego są przyzwyczajeni.
- Nie.(...) Ludzie powinni kochać to, co potrzebuje miłości. W ten sposób mogą tu uratować."

W książkowym świecieWhere stories live. Discover now