Krzyczą kruki biesiadnie
Woda lśni się szkarłatnie
Spirytusem odkażane rany
Winem ochlapane pidżamySłużących widok okropnie mdli
Po ręce spływa jej krew niebieska
Bo gdy wszyscy na wojnę szli
Ona wyprowadzała małego pieskaNie chce się własnej szabli wyjąć w słusznej sprawie
Lepiej wpaść śpiąco w ramiona przyjemnej zabawie
Ostatecznie tylko prycha się i piszczy
Gdy organizm skaza od środka niszczyPrzychodzi jednak w końcu co do czego
Uprzywilejowani cicho, tłum - gorące mleko
Rozlewa się bez opanowania
Dusi też bez selekcjonowaniaOburzyć się za naniesione do środka błoto łatwo
Trudniej, gdy ktoś burzy cały domek - tamten z kart
Klaruje się, czy ktokolwiek z nas był czegoś wart
Lecz od dawna we mgle dymią się zgliszcza cicho... Tak martwoI nikt tego nie widzi, wcale!
Jak fatamorgana w upale
Wszyscy jakby utopieni w swym smalcu
Każdy jakoby rodzynkiem w tym zakalcuCiągle na prowadzenie wysuwa się ten najgorszy koń
I każdemu takiemu gawiedź krzyczy panicznie "toń!"
Podtapiamy mozolnie i trefnie takiego nicponia
A gdy inny najgorszy nadchodzi, uwalniamy potwora!
Krzyczy on, jęczy, palcem wytyka
Smaug - obok złota, brudy ukrywa
I tak to się ciągnie, trwa już wiekami
Rozkoszujemy się przepychankami...Najzabawniejszy jest fakt jeden, mały
Choć historii uczymy
Nic z niej nie pamiętamy
Taki ludzkości jest błąd zatwardziałyPlujemy wkoło bezmyślnie i cierpi naród cały
Pionki zatrute oparami, a król uchachany
Królowa stoi zapomniana, lalka z niej szklana
Siekiera z boku spada... szachownica strzaskana
YOU ARE READING
Pseudowiersze
PoetryRandomowa poezja. Tfu, pseudopoezja. Jakieś dziwne przemyślenia, niekoniecznie w formie "normalnych" wierszy. Zalecane czytanie bez oczekiwań. Dodam, iż początkowe będą trochę inne (pewnie gorsze), potem jest lepiej.