5. Odwaga pełna strachu

55 4 1
                                    

Srogie kolejki

Zielone fotele

Ludzie w kurtach i płaszczach

Chętnie się przegrzewają

Kilku panów zaczytanych w gazetach

Matki niemal tańczące w miejscu


Godzinne oczekiwania

Długa chwila stania

Cel upragniony

Proszę pójść tam gdzieś

Frustracja to wielka

A przecież robiliśmy wszystko dobrze

Grzecznie staliśmy

Grzecznie czekaliśmy

Grzecznie byliśmy cicho

Ale to za mało

Proszę odejść

Nie ma stania tutaj


Znajdujemy następne okienko

Znów tłumy ludzi

Ponownie tracenie czasu

Mamy jedynie nerwów garście

Ale, ale

To... już!

Dopuszczono nas!

Chwała bogu

Czy innemu bóstwu zdrowia

Ruszamy ciągami korytarzy

W głąb szpitalnych czeluści

Nikt tu nie patrzy uprzejmie

Każdy o własnym nosie myśli

Zabiegani, roztargnieni

Nie pamięta pan już naszej dziewczynki?

Lekarz kręci głową i pochylony odbiega

Jakieś pielęgniarki żywo gestykulują w oddali

Nikt się o nic nie spyta, strach zagadki obalił


Oddział

Miejsce piękne

Bo ulecza

Miejsce okropne

Bo kilku umiera

Źrenice twe rozszerzone

Każdą cząstką chcesz odejść na dobre

Ale coś trzyma

I puścić nie chce


Okrywa mnie maska i mój płaszcz

Idealna kryjówka

Nikt nic nie zobaczy

Nikt nie będzie miał wątpliwości

Ta chłodna obojętność na twarzy

Nie przypomina lęku we wnętrzu

Profesjonalizm to me pierwsze imię

Z pokoju do pokoju

Od rozmowy do rozmowy

Słowa radości

Kondolencje

PseudowierszeWhere stories live. Discover now