Podczas gdy Masky, Brian, Jane, Bloody Painter, Hobo Heart, Eyless Jack oraz bracia Splendorman i Offenderman, wyczekiwali na ostateczne potwierdzenie co z życiem Toby'ego, wszyscy zachodzili w głowę co się dzieje z całą szóstką z rezydencji Slendermana. Ale również, korzystali i cieszyli się, iż już są wolni i mogli wrócić do swojej willi. Jeff chodził cały w skowronkach, ciągle zaczepiając Bena, dziewczyny zamknęły się w jednym ze swoich pokoi nadrabiając stracony czas na plotki, reszta, albo poszła spać, albo usiadła w salonie. Nikomu jednak nie umykała nieobecność Operatora i piątki past co ich z każdą godziną niepokoiło coraz bardziej. Tymczasem w szpitalu po długich sześciu godzinach przyszedł ostateczny osąd co ze stanem 19-latka
Pov. Dr. Smiley
Wychodząc z sali operacyjnej, wszystkie osiem twarzy zwróciło się w moją stronę, w niepokoju wyczekując aż się odezwę. W ciszy dobierałem słowa tak aby nie mówić niczego prosto z mostu
-Już koniec operacji-Oznajmiłem spokojnie
-Co z nim?-Zapytał Tim
-On, żyje
Wszyscy odetchnęli z ulgą, dziękując Bogu, Jane podbiegła do mnie dziękując. Nie chciałem odbierać im radości, lecz to nie było wszystko co musiałem przekazać, westchnąłem głośno, przechodząc do drugiej części informacji
-Ale-Wszyscy umilkli słysząc ,,ale''-To nie wszystko... Jego stan nadal jest ciężki. Obecnie będzie w śpiączce
-Na jak długo?-Znowu wyrwał się Masky
-Nie wiem, to może być kilka dni, tygodni, miesięcy bądź lata. Wszystko zależy od niego... On musi zadecydować czy wróci do nas czy zawróci w połowie drogi zostawiając nas. Teraz wszystko leży w jego rękach, ja już swoje zrobiłem
Z ciężkim sercem wróciłem do sali, by wraz z Ann przewieźć Toby'ego do innej sali. Na miejscu podłączyłem do chłopaka wszystkie niezbędne w tej sytuacji urządzenia, tlen, monitor informujący o funkcjach życiowych bruneta, kroplówka itp. NA przeżycie dawałem mu zaledwie 35%. To strasznie mało, jednak jego serce słabo pracowało.Popatrzyłem na szybę za którą stał Masky, był przytłoczony tym, wyraźnie się o niego martwił, kochał go, dlatego zastanawiało mnie dlaczego go zostawił.
Pov.Trzecioosobowy
Po udanej operacji Toby leżał pod pilną obserwacją Dr. Smiley'a i Nurse Ann, którzy na zmianę monitorowali stan nastolatka. Przez pierwsze trzy tygodnie dla bezpieczeństwa, nikt nie był dopuszczany, do jego łóżka, co przytłaczało odwiedzających. Mimo wszystko Masky nie poddał się i nadal siedział w szpitalu, obserwując młodszego zza szyby. Po 3 tygodniach, gdy już można było odwiedzać bruneta, który nadal był w śpiączce, chłopak siedział przy nim całe doby. Mimo namów by wrócił i odpoczął, nie słuchał ich, chciał być przy nim w każdej minucie
Pov. Masky
Ze snu wyrwał mnie podłużny pisk, dochodzący z monitora informującym o funkcjach życiowych Tobiasa. Zerwałem się na równe nogi, a serce zgubiło rytm z przerażenia, na małym ekraniku, ciągnęły się podłużne linie, informujące, iż serce przestało bić. Do sali wbiegła Nurse z Smiley'em. Zostałem wyproszony, modliłem się by go przywrócili, uratowali. Chodziłem w tą i z powrotem przed salą w której leżał brunet. Minuty leciały nieubłaganie wolno, odnosiłem wrażenie, iż czas staną w miejscu. Na policzku czułem mokrą strużkę, przetarłem ją, a drzwi od sali się otworzyły, a w nich stanął lekarz, ze środka nie było słychać już przeciągłego pisku. Spojrzałem z nadzieją w oczach na twarz doktora
-C-co z nim?- Zapytałem niepewnie
-...Wybacz. Zrobiłem co mogłem
-Ale...Jak to? O czym ty mówisz?-Zapytałem, a w oczach poczułem łzy
CZYTASZ
~NienawiśćMiłością~TicciMask/ sezon 2
FanfictionDruga część książki ,,Nienawiść Miłością'' Wydawałoby się, że w miłości życie już zawsze będzie piękne, ale czy to prawda? Jak potoczą się dalsze losy Ticci Toby'ego i jego wybranka Masky'ego?