Rozdział 30-Kocham cię- Zakończenie

262 19 12
                                    


Od wyjścia na jaw zejścia się chłopaków minęły kolejne trzy dni, w których była znaczna poprawa. Toby bardziej otwierał się na Tima, a Wright się nie poddawał i nadal walczył o pełne zaufanie chłopaka

Pov. Trzecioosobowy

Za oknem z rana dopisywało słońce, które zachęcało wszystkich do biernego spędzania czasu, a o czym tego dnia proxy Slendermana mogło pomarzyć. Toby, Tim i Brian po śniadaniu wyruszyli na misję, przez godzinę szli ramię w ramię ze sobą rozmawiając, szatyn trzymał młodszego za dłoń, czasami szepcąc coś na ucho bruneta. Blondyn uśmiechał się widząc przyjaciół w tak dobrych i spokojnych relacjach. Będąc całe 60 minut na piechotę od rezydencji, każdy z chłopaków musiał iść w swoje strony by wykonać swoje zadania. Hoodie, jako pierwszy odszedł na wschód w dłoniach przeładowując i zabezpieczając swoją broń

-Do zobaczenia Tim- Rzucił Rogers odchodząc

Masky pociągnął go za dłoń w swoją stronę, tym samym nie pozwalając mu odejść, Toby spojrzał na niego pytająco. Starszy szybko ucałował młodszego po czym rozeszli się w swoje strony, każdy z nich miał oczyścić teren z zbędnych na nim intruzów. Hoodie szedł cicho i z uwagą obserwował otoczenie, będąc w pełni gotowym na atak ze strony nieprzyjaciela. Jednak im dalej szedł tym bardziej niepokoiła go nieobecność przypisanego przez Operatora mu wroga. Jego niepokój i spokojne kroki w przód zostały przerwane, przez przyłożoną mu do tyłu głowy broń

-Wyrzuć pistolet-Do jego uszu dotarł ciężki, męski głos

Blondyn kącikami oczu spojrzał na obie swoje strony po czym posłusznie kucną w celu odłożenia broni, po czym się uśmiechnął pod swoją kominiarką. Dając przeciwnikowi złudną nadzieję posłuszności, przy odłożeniu broni, chłopak zrobił obrót, jedną nogą przewracając atakującego, i wręcz natychmiast rzucając się na niego próbował odebrać mu broń. Kiedy już mu się to udało, ustał na równych nogach z lufą pistoletu skierowaną w stronę głowy faceta, ten nie widząc żadnej litości ze strony Briana, poddał się krzywo uśmiechając. Rozchodzący się po sekundzie huk, dotarł do uszu Tim'a. Szatyn słysząc go spojrzał się w tamtą stronę z lekkim niepokojem, jednak po chwili wrócił do swojego zajęcia będą pewnym, iż z Hoodi'em jest w porządku i ten wraca już w umówione miejsce, odskoczył w bok i złapał za przedramię atakującego po czym wytrącił z jego dłoni nóż, kolejno uderzając nim w drzewo. Przeciwnik odbijając się jęknął głośno, patrząc na Masky'ego ,,spod byka'', chłopak będąc tym niewzruszony, podrzucił w dłoni nóż, po czym rzucił wprost w ramię ofiary, tamten warknął chcąc jakkolwiek się uchronić przed mordercą, jednak Timothy był szybszy i pozbył się go strzałem z broni. Toby westchnął cicho odwracając wzrok przed siebie, nie zauważył nic co dałoby mu jakąkolwiek wskazówkę czy ślad na obecność wroga, który rzekomo miał tego dnia się tu znajdować. Idąc dalej i z uwagą obserwując otoczenie i nasłuchując, nagle poczuł się obserwowany, zmarszczył lekko brwi, po czym korzystając ze swojej zwinności, sprawił, że uczucie obserwacji zniknęło, tak jakby, ktoś się gubił w jego lokalizacji. Będąc na jednym z drzew przyjrzał się ofierze, był to mężczyzna, który dzięki swojemu ubiorowi idealnie zlewał się z otoczeniem. Nagły wystrzał sprawił, że Timothy zatrzymał się w półkroku, spojrzał w stronę źródła dźwięku, kolejno przed siebie ujrzawszy na przeciw siebie Hoodie'go, który patrzył na niego ruszył w tamtą stronę. Wiedział, że Toby nie miał przy sobie broni palnej i nie preferował sobie tego typu broni. Będąc na miejscu wstrzymał oddech, uderzający w niego Brian roześmiał się cicho. Toby widząc chłopaków uśmiechnął się, Masky podszedł do niego zamykając go w szczelnym uścisku i oddychając z ulgą

-Tak się wystraszyłem...Cieszę się, że wszystko z tobą w porządku

Ticci oddał uścisk, po chwili się od niego odsuwając ponownie spojrzał na swoją ofiarę. Obejrzał broń snajperską po czym się roześmiał z satysfakcją, widząc pytające spojrzenia chłopaków wyjaśnił im, iż martwy snajper to jego oprawca, który postrzelił go podczas walki o ich rezydencję, a o czym wiedział od dr.Smiley'a, który zbadał łuskę, którą wyją z jego rany postrzałowej. Wróciwszy do rezydencji chłopacy wzięli prysznic i mogli usiąść i odpocząć

~NienawiśćMiłością~TicciMask/ sezon 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz