Rozdział 24-O krok bliżej. Tajemniczy list

195 7 16
                                    

Impreza przebiegła bez zbędnych problemów, wszyscy dobrze się bawili, nie szczędząc siebie w rzucaniu wyzwań. Kolejnego dnia natomiast miała być wcześniej zapowiedziana rozmowa z Slendermanem, która nieco się opóźniła, przez brak Toby'ego, który był na polowaniu

Pov.Trzecioosobowy

Po powrocie Toby'ego, operator bez zbędnego czekania zebrał wszystkich w salonie by rozpocząć wyczekiwaną rozmowę. Każdy usiadł na wolnym miejscu, część na kanapie, dwie osoby na fotelach, reszta na krzesłach czy podłodze, wyróżniał się tylko Tobias, który stał podparty ramieniem o framugę drzwi. Masky usiadł między Brianem a Jeff'em na kanapie, zerkając co jakiś czas na młodszego domownika, stojącego w wejściu. Temat na, który wszedł Operator nie był przyjęty z entuzjazmem

-Razem z braćmi chcemy spróbować, łączonych misji...

-Co masz na myśli?-Wtrąciła Nina

-Co jakiś czas każdy miałby do wykonania misję z osobą spod skrzydeł moich braci

-Co za głupi pomysł-Mruknął Rogers

Kilka osób przytaknęło mu głową bez słowa, jednak Slenderman się tym nie zraził i kontynuował dalej, na koniec zostało mu tylko przedstawić pary jakie miały powstać, na najbliższy dzień. Kilka osób w tym Toby, nie został przydzielony do żadnej z misji

-...Wy zajmiecie się terenem od wschodniej części-Rzucił do pierwszej pary- Druga para Masky....i Cody, wy...

-Pójdę już do siebie-Rzucił brunet

-Jeszcze nie skończyłem-Odparł poważnym głosem operator

-Mnie się to nie tyczy! Więc nie będę tego słuchał!-Podniósł głos

Chłopak odszedł zostawiając w osłupieniu Operatora i inne pasty, każdy wiedział, że później zostanie mu przydzielona kara za uniesienie głosu i zachowanie, a także wychodzenie na polowania, na które miał zakaz jak inni.

Pov.Masky

Nie chciałem misji z Codym, ale nie miałem odwagi się sprzeciwiać Operatorowi. Toby'emu się najwyraźniej nie spodobała decyzja Slendera i uniósł głos na niego. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie, wpatrywałem się w niego tak długo, aż nie zniknął za ścianą. Stwór chciał dokończyć swoje zdanie jednak, ja nie chciałem go słuchać, wstałem i wyszedłem ignorując jego ostrzeżenia. Wbiegłem na piętro zatrzymując się pod brązowymi drzwiami, jednego z wielu pokoi. Wszedłem bez pukania, od razu słysząc rozdrażniony głos bruneta

-Czego tu chcesz?! Wyjdź stąd!

-Toby...

-Nie pozwoliłem ci tu w ogóle wchodzić! Wyjdź stąd natychmiast!-Mówił stanowczo i głośno

Chciałem go posłuchać i wyjść, jednak nie mogłem. Nie potrafiłem go w tej chwili opuścić

-Nie...-Rzuciłem

-Co? Nie wygłupiaj się-Warknął

-Nie wyjdę  stąd Toby-Burknąłem przez zęby

Przybliżyłem się do młodszego, jednak on nadal siedział na krawędzi łóżka, stanowczo mnie wyganiając, nie słuchając go próbowałem na spokojnie podjąć z nim jakąkolwiek rozmowę. Jednak nie potrafiłem tak jak wcześniej panować nad sytuacją, nie kontrolowałem nad zdaniami. W końcu wstał z łóżka przybliżając się na krok ode mnie, wciąż szydząc przez zęby. Podczas tego, zauważyłem, że miał tiki, były mocne. Spróbowałem przerwać jemu w słowach, jednak to nie skutkowało, wręcz przeciwnie. Coraz bardziej wyprowadzało go to z równowagi. Złapałem go za nadgarstki, chcą by się uspokoił, brunet próbował się wyszarpać, a moje dłonie nieświadomie nasilały uścisk. W pewnym momencie upadliśmy na łóżko, mimo to Rogers nadal nie przestał się szarpać

~NienawiśćMiłością~TicciMask/ sezon 2حيث تعيش القصص. اكتشف الآن