Rozdział 23- Impreza i rozmowa

161 8 8
                                    

Piątkowego wieczoru, po zniknięciu Slendermana i Sally, wszystkie pasty rozpoczęły przygotowywać salon i przynosić alkohol

Pov.Trzecioosobowy

W salonie z każdą minutą było więcej przestrzeni, tak jak zawsze część mebli takich jak kanapa i fotele zostały przesunięte pod ścianę, telewizor i wszystkie rzeczy podatne na stłuczenie zostały zabezpieczone bądź wyniesione, mały stolik posłużył, do postawienia na nim alkoholu i przekąsek. Ben zajął się przygotowaniem muzyki i sprzętu, jednak w jego zadaniu przeszkadzał mu Jeff

-Nie podniecaj się tak-Mruknął zirytowany już krasnal-Idź już sobie piwo otwórz

-Chcesz też?

-Nie. Po prostu odejdź

Czarnowłosy posłusznie odszedł by poczęstować się trunkiem. Już po chwili, rozległa się niezbyt głośna muzyka, a każdy usiadł by móc zacząć grać w przeróżne gry, ta czynność w taki dzień była tradycją i nie mogło jej zabraknąć. Tego dnia, nikt nie żałował sobie alkoholu, żartów czy głupich pomysłów. Toby, również pił jednak uważał by nie przesadzić, siedział obok rozgadanego Candy'ego Pop'a i Clocky. Po krótkiej grze z dużym udziałem alkoholu, postanowiono zrobić przerwę, część poszła do toalet, część została a część wyszła przed budynek się przewietrzyć, czy zapalić. Toby postanowił wyjść i zaczerpnąć świeżego powietrza wraz z Candy'm i Laughting'iem Jack'iem, Timothy również wyszedł z towarzyszącym mu Cody'm. Tobias widział, jak X-Virus się tuli do starszego, co chwilę z uśmiechem go zagadując, ten natomiast palił papierosa co jakiś czas odpowiadając. Brunet czuł zagubienie i smutek. Candy widząc jak chłopak stoi w zamyśleniu wykorzystał jego nieuwagę i schylił się by zgarnąć z ziemi chłodny i biały śnieg, który, przykrył lekko las zeszłego dnia, po czym rzucił w młodszego a gdy ten się odwrócił, wskazał dłonią śmiejącego się obok klauna, który nie był niczego świadomy. Błazen widząc jak brunet się schylił i nabrał w dłonie śniegu ledwo powstrzymywał głupowaty uśmiech, nie orientując się, kiedy na twarzy śmiejącego się, zatrzymała śnieżka

-Kto to zrobił? I za co?!-Zdziwił się, wycierając dłońmi twarz

-Nie udawaj głupiego-Rzucił Toby

Candy widząc tę dwójkę nie powstrzymał się i wybuchł większym śmiechem, a oczy przekomarzających się chłopaków, zwróciły ku niemu, by po chwili widzieć błazna całego w śniegu. Po kilku minutach spędzonych przed rezydencją wszyscy wrócili na swoje miejsca by kontynuować zabawę. Kiedy wszyscy już wyczekiwali kontynuacji serii pytań, Candy oświadczył, że ta gra mu się znudziła i woli zagrać w butelkę, nie słysząc żadnego sprzeciwu rozpoczął grę

Pov.Toby

Słysząc w jaką grę teraz zagramy, dopadły mnie złe przeczucia, z tej gry nigdy nie wynikało nic dobrego, tym bardziej jeśli wszyscy już byli podpici. Zabrałem ze stolika kolejną puszkę piwa, mając nadzieję, że się rozluźnię i się nie myliłem, gdyż właśnie tak było. Gra trwała w najlepsze, a inni siebie nie szczędzili w wyzwaniach, Cody, musiał zrobić bałagan na biurku operatora, każdy wiedział jak to się skończy, lecz Eyless najwyraźniej nie miał dla niego taryfy ulgowej, Masky kazał Candy'emu czarnym markerem wypisać na stole w jadalni sprośne zdanie, Jane musiała wyrzucić wszystkie ubrania z szafy Niny, która nie była świadoma co spotka po całej zabawie w pokoju gdyż wyszła do piwnicy z Brianem po alkohol, ja musiałem przez kolejne dwie rundy siedzieć na kolanach Pop'a, który zdawał sobie nic z tym nie robić, gdyż się do mnie tulił, wiedziałem, że to działanie alkoholu, a na sobie ciągle czułem natrętny wzrok Tima. Teraz butelką kręcił Laughting, wypadło na Clocky

-Wyzwanie-Wyprzedziła klauna

-Ok...lamentuj przez kolejne dwie rundy-Machnął dłonią

-Nie masz nic lepszego?-Burknęła

~NienawiśćMiłością~TicciMask/ sezon 2Where stories live. Discover now