Część 12

1K 31 50
                                    

Siedziała w swym pokoju i po raz setny chciała rozpocząć czytanie książki, którą przed laty otrzymała od Marka. Otworzyła na pierwszej stronie, gdzie widniała napisana przez niego dedykacja. „Dla Uli aby uwierzyła, że nie wszystko jest takim jakim się wydaje".

Ilekroć przypominała sobie te słowa zawsze odnajdywała w nich inny sens. Nieraz sprawiały jej ból, że dała się nabrać na jego sztuczki, że myślała, że naprawdę chce ją odzyskać, a nie wrócić do Pauliny. Innymi razy rozumiała, ze nie zawsze czarne jest czarne, a białe jest białe. Że niektóre jego zachowania miały naprawdę sens. Że czekanie przez niego do zarządu miało ich naprawdę uchronić. Nie tylko ich jako dwójkę kochanków, ale firmę, jedną i drugą, a także pracę dla ich przyjaciół. Niektóre kłamstwa i naginanie swoich zasad nie zawsze jest takie złe jak się wydaje.

A dziś otworzyła dedykację i zrozumiała, że nie tylko ona jest w tym wszystkim pokrzywdzona. Może nawet ona mniej cierpiała niż on przez te wszystkie lata? Ona zawsze mogła liczyć na wsparcie rodziny i przyjaciół, a on? Na kogo on miał wtedy liczyć? Na Ojca, który zawsze za wzór stawiał mu Aleksa? Matkę, której gdy powiedział, że kocha ją i nie wróci do Pauliny nie wierzyła w jego uczucie? Sebastiana, który sam namówił go na tę intrygę? Ona miała załamane serce, ale miała wokół siebie ramiona, w które mogła się wypłakać, a on? A on został z tym całkiem sam. Musiał dusić w sobie wszystkie emocje, bo nikt nie chciał wierzyć w jego uczucie. „Nie wszystko jest takim jakim się wydaje". Nikt nie wie ile człowiek może w sobie tłumić emocji. Z wierzchu twardy jak skała, nieustępliwy i pewny swego, a w środku wrażliwe serce tak mocno zranione i osamotnione.

Przez te wszystkie lata zastanawiała się jak mu się żyje z tym wszystkim. Jak on sobie daje radę. Zapomniał, czy jednak wraca czasami do tego co było między nimi? Jednak nigdy nie przypuszczała, że aż tak to przeżyje. Wydawało jej się, że tylko ona miała złamane serce. Oczywiście, chciała wierzyć w to, że Marek próbując do niej wtedy wrócić, robił to bo kochał, a nie z kaprysu, ale nigdy chyba nie dopuściła do siebie myśli, że tak samo jak on był jej wielką, wymarzoną miłością, tak i ona była dla niego tą jedną jedyną, o której nawet mu się nie śniło. Była na tyle przygnębiona swoimi odczuciami, że nie widziała jego. A przecież wiele razy się starał, walczył do upadłego. I przegrana walka przez lata go dobijała. Ale nie zabiła i teraz ona musi zrobić wszystko by nie tylko skorupa, którą widzą wszyscy, porosła piękną kolorową łąką z mnóstwem kwiatów, ale by jego serce odżyło i znów było szczęśliwe i zdrowe. A przy nim i ona odżyje, bo tylko z nim wszystko ma sens, a bez niego... bez niego nawet słoneczna pogoda za oknem jest smutna.

- Śpisz – zapytał Józef wchodząc niepewnie do pokoju córki.

Od kilku dni mieli ciche dni. Wymieniali się tylko zdawkowymi informacjami. Ona nie mogła zrozumieć dlaczego jej własny ojciec, który wpajał jej te wszystkie wartości życiowe, który przez lata uczył, że ludzi trzeba szanować i dawać szansę na zmianę swego niewłaściwego postępowania, nie chciał dać szansy Markowi. Nie, nie wymagała by brał go w ramiona i od pierwszego spotkania wołał do niego synu, ale chciałaby by go szanował. Bez żadnych złośliwości, uszczypliwości. Była pewna, ze przez ojca nie zrezygnuje z odzyskania Marka, ale ciążyło jej to, że nie mogli się dogadać. Może z czasem? Wierzyła, że Marek będzie się starał żyć z nim w zgodzie, nie prowadzić do kłótni, ale ojciec? On nadal uważał, że to nie jest mężczyzna dla niej. Ale on go nie znał. Niewiele osób go znało. Ona go znała. A przynajmniej tego Marka z przeszłości. Teraz musi poznać i tego nowego Marka.

- Nie, nie śpię – zaprzeczyła przekładając kartkę w książce. – Czytam.

- Mogę przeszkodzić? Chciałem porozmawiać.

- Coś się stało – zapytała widząc lekkie zdenerwowanie na twarzy ojca.

- Ty mi powiedz.

- Ja?!

PrzeznaczenieWhere stories live. Discover now