Część 13

1K 30 36
                                    

Było już ciemno gdy dojechał do Rysiowa. Zgasił silnik samochodu i spojrzał na dom Cieplaków. W pokoju Uli widział cień jej postaci. Jej czyli kogo? Koleżanki, przyjaciółki, czy może już dziewczyny? Choć dziewczyna to tak młodzieżowo, tak niepewnie brzmi. Tak nie na całe życie. Ale czy oni będą już na całe życie? Czy to się nie skończy szybciej niż się zaczęło? Czy to co do niej czuje to wciąż nowa, odradzająca się każdego dnia miłość, czy tylko sentyment do tego co było kiedyś? Tak wiele pytań, a odpowiedzi tak naprawdę żadnej. Nie wiedział na jakim etapie swej drogi jest, ale wiedział co by chciał zobaczyć na jej końcu. Jego i ją jako siwych staruszków siedzących w wiklinowych bujanych fotelach na tarasie i bawiących swe wnuki.

Wyszedł z samochodu i oparł się o jego drzwi. Przymknął powieki i głęboko wciągnął mroźne powietrze. Rozluźnił się i poczuł, że to będzie cudowny wieczór. Nie tylko dlatego, że spędzony z Ulą, ale i pogoda dodawała uroku. Od rana padał śnieg przez co zdążyły powstać już kilkucentymetrowe zaspy śnieżnobiałego puchu, w którym odbijały się światła przydrożnych latarni. Niczym w bajce. Tylko czy to ich bajka? Bajka o księżniczce i księciu, którzy nawzajem muszą się ratować przed smokiem i złym czarnoksiężnikiem? Czy tutaj też na końcu narrator powie "I żyli długo i szczęśliwie".

Ogarnęła go niepewność. Czy za bardzo się nie nakręca, na to że będzie dobrze? Ula zawsze powtarzała, że dobrze, jak nie za dobrze. A tu wydawało się być coraz lepiej. Tylko czy to wszystko nie jest jedynie strachem przed samotnością, która wymusza na nim chwytanie się brzytwy? Przecież tyle lat minęło, wiele się zmieniło. Oboje byli teraz innymi ludźmi. Nie do końca tymi w których się zakochali ponad pięć lat temu. Czy to w ogóle ma sens? Z jednej strony wierzył, że tak. Wiedział, że tylko z Ulą może próbować stworzyć związek, rodzinę, ale z drugiej obawiał, się że wydarzyło się jednak zbyt dużo, by mogli być razem szczęśliwi. Ale może naprawdę warto spróbować? Zawalczyć? Przecież lepiej zrobić coś niż biernie poddać się losowi.

- Marek, cześć – powitał go z entuzjazmem wychodzący z rodzinnego domu Jasiek. – Nie wchodzisz?

- Wchodzę, wchodzę – odparł podając dłoń chłopakowi. – Tylko...

- Tylko ojciec?

- To też, choć... za dużo chyba myślę.

- No to idealnie do siebie pasujecie. Ulka wszystko analizuje i rozkłada na czynniki pierwsze - stwierdził młody Cieplak również opierając się o samochód Dobrzańskiego. - Dzięki, że się nią zająłeś. Ona naprawdę dzięki tobie uwierzyła, że jest jeszcze komuś potrzebna.

- Nawet nie wiesz jak bardzo.

- Nas nie chciała słuchać – kontynuował nie zważając na słowa prezesa. - Wbiła sobie do głowy, że się nad nią litujemy, że nawet jak mówimy, że jej potrzebujemy, że jak prosimy ją o pomoc, to tylko udajemy. Dziś pierwszy raz od dwóch lat widziałem ją jak stała przed lustrem i przymierzała różne ubrania. Normalnie jak zakochana nastolatka.

Marek delikatnie zaśmiał się pod nosem. Ula strojnisia. Zmieniła się od ich pierwszego spotkania. Kiedyś niemodne ubrania, podkręcona grzywka i okulary zasłaniające nie tylko oczy, ale i całą twarz. Oczy - jej najpiękniejszy atut, do którego dostęp miało tak niewiele osób. I jemu długo zajęło zanim je odkrył. Sam przecież na początku delikatnie mówiąc unikał konfrontacji z Ulą, nie chciał by zaburzała jego wyidealizowany świat piękna, ale dość szybko zrozumiał, że nie wygląd ma znaczenie, ale charakter i czyny. A ona już na samym początku uratowała mu życie. Pierwszy raz i nie jedyny. Tylko czy on nie wykorzystał już zbyt wiele szans, które dostał i zaprzepaścił? Czy może prosić o jeszcze jedną? O ostatnią szansę? O ostatni ratunek dla jego życia?

PrzeznaczenieWhere stories live. Discover now