EPILOG

1K 18 221
                                    

Konstancin, 15 września 2019 roku

- Tato! - Zawołała siedmioletnia blondynka, stając z posępną miną na środku salonu. - Tato!

- Co się stało - spytał wchodzący do domu Marek. 

- Guzik się urwał - powiedziała pociągając smutno nosem, wyciągając do niego dziewczęca dłoń, na której błyszczał się zielony guzik. - Przyszyjesz?

- Julcia, skarbie - mówił, przykucając przed nią by móc zrównać się wzrokiem z córką. - Nauczyłem się warkoczów robić, ale nie wymagaj od taty zbyt wiele, dobrze?

- Ale przecież nie mogę z urwanym guzikiem jechać po mamę.

- Leć na górę założyć inny sweterek, a ja guzik schowam do szafki w kuchni. Mama jak będzie miała siły to ci przyszyje, albo babcię poprosimy jak przyjedzie w niedzielę, dobrze?

- Dobrze - zawołała nieco weselej dziewczynka kierując się w stronę krętych schodów prowadzących na piętro. 

- Kubę zawołaj!

- Jestem - odpowiedział zbiegający po schodach dziewięciolatek. - Powiesisz je jeszcze - spytał, wyciągając przed siebie trzymane za dowiązane tasiemki kolorowe balony. 

Marek w uśmiechem spojrzał na stojącego obok syna. Na półce nad kominkiem, obok rodzinnego zdjęcia państwa Dobrzańskich z ostatniej wigilii, położył zielony guzik ze sweterka młodszej pociechy. Zabrał z ręki syna dodatkowe ozdoby, przyglądając się dorysowanej wesołej mince na jednym z balonów.

- Tylko Kuba, gdzie ty chcesz jeszcze dowiązać, co - spytał, rozglądając się po salonie. 

Do firanki, która zasłaniała okna tarasowe, przyczepiony był, powieszony na białym sznureczku, napis powitalny. Stojący w rogu stary zegar z kukułką, podobnie jak i drewniana balustrada schodów, obwiązany był kolorowymi balonami, które wczoraj wieczorem pompowali i wieszali, dekorując cały dom. 

- No nie wiem, może do żyrandola? 

- Kubuś, ale będziemy chodzić i zaczepiać głową. Chyba że tutaj na korytarzu pod tymi małymi na ścianie, co? 

- Taaak! - Zawołał entuzjastycznie chłopiec. - Będzie cała taka balonowa droga. 

- A skąd ty te tasiemki wziąłeś, hmm - spytał, oddając juniorowi połowę balonów, by część z nich przywiązać do wiszącego na pomalowanej w piaszczystym odcieniu ścianie, klinkietu.

- Julka miała w tym swoim pudle skarbów.

- Tylko ja potem nie chcę słyszeć krzyków, że jej znowu coś podebrałeś.

- Ojjj tata, tu była siła wyższa przecież.  

Zaśmiał się lekko pod nosem, kręcąc przecząco głową, w duchu modląc się, by nie wynikła z tego jednak żadna afera. Choć z drugiej strony, te ich kłótnie są czasem jak miód na uszy. Miód na uszy, który wlewają od ponad roku każdego dnia do ich życia. Ula czasem się denerwuje o te ich sprzeczki, a on patrzy na to z rozbawieniem ciesząc się, że ma w domu takie dwa kochane żywiołki, które wypełniają swym radosnym śmiechem nie tylko ten wielki dom, ale przede wszystkim ich codzienne życie, nadając mu cudownego smaku.

Jeszcze przed ślubem podjęli z Ulą decyzję, że adoptują dzieci. Nie chcieli zostać sami, chcieli mieć dla kogo żyć. Nie tylko siebie nawzajem, ale jeszcze kogoś, z kim mogliby się podzielić swoją miłością. 

Nie była to łatwa droga, a pierwsza wizyta w ośrodku opiekuńczym mocno nimi wstrząsnęła. Oboje przepłakali wtedy całą noc, jeszcze mocniej utwierdzając się w przekonaniu, że chcą pomóc dzieciom. Że chcą dać chociaż dwójce z nich to, co zostało im brutalnie zabrane. Po kilku miesiącach, wielu spotkaniach z wychowawcami, psychologami, po przejściu szkolenia dla rodziców adopcyjnych, dostali wiadomość, że jest rodzeństwo dzieci, które na nich czeka. Doskonale pamiętał tamten słoneczny czerwcowy czwartek, gdy zadzwoniła do niego zapłakana Ula, mówiąc o telefonie od dyrektorki domu dziecka. To był kolejny jeden z najszczęśliwszych dni w jego życiu, których było i wcześniej, i potem jeszcze wiele. Ale tamten był szczególny. Stresował się kolejnym spotkaniem z dyrektorką domu dziecka, na którym mieli zapoznać się z dokumentacją dotyczącą dzieci. Jechali z przekonaniem, że czegokolwiek nie przeczytają w papierach, czegokolwiek się nie dowiedzą od wychowawcy dzieci, oni będą na tak. 

PrzeznaczenieWhere stories live. Discover now