Część 24

1.1K 33 149
                                    

Otworzył zmęczone oczy. Spał, a raczej drzemał przez dziesięć? Może piętnaście minut. Tak naprawdę nie zmrużył tej nocy oka. Próbował. Przymykał oczy, ale gdy tylko to robił przypominał mu się ten straszny sen, który chyba powoli zaczął rozumieć. Ta krew, ta smutna Ula nad brzegiem oceanu. Wszystko jakby zaczynało się układać w jeden obraz.

Podrywał się wtedy na łóżku i choć próbował z całych sił nie wybuchać płaczem, Ula, która cały czas wtulona w niego, też nie mogła usnąć, czuła i słyszała jak płacze. Przyciągała jego głowę jeszcze bliżej swojej, opierając ją o swe czoło i delikatnymi ruchami dłoni, uspokajająco głaskała go po policzku i włosach. A gdy on się uspokajał po chwili ona znów zaczynała płakać i cała się trząść. Wtedy to on jeszcze mocniej przytulał ją do swego serca i całując w czoło robił wszystko by choć na chwile się uspokoiła. Bez żadnego wypowiedzianego słowa, choć one byłyby zbyteczne, próbowali ukoić swój ból. Ból, który rozdzierał ich serca na drobniutkie kawałeczki.

Nieprzespana noc była wyjątkowo długa i męcząca. Nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. W głowie zadawał sobie setki pytań. Jak? Kiedy? Dlaczego? Czy mógł coś zrobić? Czy gdyby została w Polsce ich dziecko byłoby tu teraz z nimi? Dlaczego twierdziła, że to wszystko przez wylot do Bostonu? A jeśli by urodziła, to czy by mu powiedziała? Czy Piotr wychowywałby jak swoje? Czy to był chłopiec czy dziewczynka? Czy byłoby bardziej podobne do niego, czy do niej? Z jej chabrowymi oczami, czy jego szarymi? Jakby miało na imię?

Masa pytań bez odpowiedzi kotłowała się w jego głowie, ale jedno wiedział na pewno - pokochałby to dziecko. Choć nie. On je kocha! Choć dowiedział się o nim kilka godzin temu. Choć nie dane mu było go poznać. Choć nie mógł być dla niego ojcem, to on i tak je pokochał. Kochał i bolała niemiłosiernie mocno świadomość, że jego tu nie ma i nigdy nie będzie. Tak, to maleństwo było nieplanowane. Tak zwany wypadek przy pracy, ale to był owoc ich miłości. Przecież on w SPA już wiedział. Wiedział, że kocha, choć nie potrafił tego powiedzieć. I gdyby mógł cokolwiek zrobić, wtedy czy dziś, dla niego zrobiłby wszystko. Dla własnego dziecka przecież można i życie oddać.

Przez zamglone powieki spojrzał na śpiącą Ulę. Odetchnął z ulgą widząc, że chociaż ona złapała trochę snu nad ranem. Z jednej strony było mu jej bardzo żal za to co przeżyła tam. Za to, że tyle lat musiała się z tym mierzyć. Był pewien, że Ala z Józefem wiedzieli. Maciek pewnie też. Ale mimo wszystko była z tym poniekąd sama. Przecież tylko rodzic może wiedzieć, co to znaczy ból po stracie dziecka. Ból, który powinni wspólnie dzielić od pięciu lat. Było mu w pewien sposób przykro, że mu nie powiedziała. Ani wtedy, ani teraz. Tak długo zwlekała, że gdyby nie wczorajsza nerwowa sprzeczka pewnie nadal by o niczym nie wiedział. A przecież powinien wiedzieć. Już dawno powinien wiedzieć! To było tez jego dziecko, jego maleństwo.

Delikatnie wyswobodził się z objęć Uli i jak najciszej potrafił, wyszedł z łóżka w sypialni, do której przeniósł ją w środku nocy. Ostrożnie podciągnął do góry kołdrę tak, by nakryć jej ramiona. Popatrzył na jej zmęczoną, przypuchniętą od płaczu twarz i na palcach wyszedł do kuchni w poszukiwaniu swych leków. Już w nocy czuł kłucie w sercu, ale nie chciał jej martwić. Próbował sobie dać z tym radę sam, ale im bliżej było do wschodu słońca, tym było gorzej. 

Mimo panującego w mieszkaniu mroku, wpadający do środka blask księżyca pozwalał mu na swobodne poruszanie się po pomieszczeniach. Z górnej szafki wyjął fiolkę z białymi tabletkami. Nalał do szklanki wody i z dwiema kapsułkami na dłoni podszedł do drzwi balkonowych, które uchylił wpuszczając do środka mroźne powietrze. Spojrzał na warszawski krajobraz , który powoli budził się ze snu. W sąsiednich blokach widział pojedyncze okna, w których rozświecały się światła. Spojrzał w dół, na osiedlowe podwórko, na którym był niewielki plac zabaw. Nie raz szedł tam z Sebastianem i Patrykiem. Czy chodziłby tam też z ich dzieckiem? Wolałoby huśtawki czy zjeżdżalnie?

PrzeznaczenieWhere stories live. Discover now