Część 34

829 21 128
                                    

Oparta wygodnie o zagłówek swojego biurowego fotela przeklikiwała kolejne zdjęcia z firmowego balu próbując dostrzec na nich nie tylko siebie z Markiem, ale też przyjaciółki, czy podbijającego parkiet Phemko. Z rozmarzeniem malowanym na twarzy wspominała wieczór sprzed niemal dwóch tygodni, który był kolejnym ważnym punktem w historii jej i Marka.

- Nonono - zawołał Maciek stając w progu ich wspólnego gabinetu. - My tu ciężkie pudła z Pawłem nosimy, a ty z maślanymi oczkami wpatrujesz się w ten komputer i tylko palcem w myszkę stukasz. 

- Niech się tylko Marek o tym dowie - zaśmiał się drugi mężczyzna, stawiając na podłodze karton wypełniony po brzegi kolorowymi ubraniami. - Ciekawe co powie, jak mu powiemy, z jakim uśmieszkiem przeglądasz zdjęcia innych facetów w internecie.

- Zadowolony to on raczej nie będzie - stwierdził z rezygnacją Szymczyk. - Gorzej jak poszedł do jubilera pierścionka szukać. 

Obróciła głowę w prawą stronę. Spojrzała na nich znacząco ponad szkłami swych okularów, jakby chciała niemo zapytać, czy z ich głowami wszystko w porządku.  

- Dzwoń, może jeszcze nie kupił i zdąży sprawę jeszcze raz przemyśleć. 

- Dzwońcie, dzwońcie - zachęcała Ula ponownie wracając do przeglądania zdjęć na swym komputzerze. - Tylko nie zapomnijcie dodać, że tym innym facetem jest prezes jednego z domów mody w Warszawie. 

- Patrz, chce w nim wzbudzić zazdrość i  podbijać do konkurencji. 

- Maciuś, żebym ja cię zaraz nie pobiła za te głupie gadki, dobrze?

- No już, już spokojnie - powiedział unosząc w obronnym geście ręce do góry. - Pokaż co to za zdjęcia, że ciężko ci od nich wzrok oderwać.

- Marek dostał już część zdjęć z balu i przesłał mi kilka - odpowiedziała włączając kolejną fotografię przedstawiającą parę wpatrującą się wprost w obiektyw aparatu. - Nawet fajne te niektóre. 

- Patrz na to - zawołał Paweł wskazując kiwnięciem głowy na kolejne zdjęcie. - Jaki wpatrzony w tę naszą Ulę, jakby świata poza nią nie widział. 

- Kolejny stracony przez tę miłość - westchnął smutno Szymczyk. - Ja chyba serio muszę się z nim rozmówić, zanim wymyśli jakiś pierścionek i oświadczyny.

- Żebym ja się z waszymi żonami nie musiała rozmówić - odparła nerwowo Cieplak chwytając w dłoń kubek z zaparzoną wcześniej zieloną herbatą. 

- Oj no Ulka! Przecież my tylko żartujemy - powiedział szybko Maciek widząc niezbyt tęgą minę przyjaciółki. 

- Ale ja już nie koniecznie. A nie wiem jak Justyna, ale ty kochany, to radzę być grzeczny, bo jak naskarżę do Ani to możesz się pożegnać z prezentem walentynkowym. 

- Czy ty coś wiesz, co na jutro planuje moja żona?

- Wiem - odparła dumnie, wyjmując pendrive z komputera. - Ale ci nie powiem, bo to ma być niespodzianka. Więc radzę być grzecznym.

- Paweł, powiedz, czy ja nie jestem grzeczny?

- Oczywiście że jesteś. Mogę to nawet na piśmie zaświadczyć. Nawet przed sądem zeznawać jeśli będzie trzeba.

- Słyszysz! - Zawołał Szymczyk za kobietą, która wyszła do przedpokoju. - Mam tu świadka jak coś, który wybroni mnie z twoich oszczerstw.

- Dobrze, dobrze, to weź sobie tego świadka i rozwieście te ubrania w szafach, zanim się pogniotą w tych pudłach, a ja wychodzę i wracam za jakąś godzinkę.

PrzeznaczenieNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ