Rozdział 3 - 86 dni do dnia zero

42 2 1
                                    

When you talk, it's like a movie and you're makin' me crazy

'Cause life imitates art


Granatowa, welwetowa sukienka przed kolano z długim rękawem przyjemnie otulała moje ciało, a w długich kozakach na obcasie schowany był awaryjny nóż, niewidoczny dla nikogo, nawet gdyby się przyjrzał. Natomiast prawe udo chłodził przyczepiony, nienagrzany jeszcze ciepłem mojego ciała pistolet, którego miałam zamiar użyć w pierwszej kolejności. Dopiero, gdyby sprawy poszły nie po mojej myśli, miałam sięgnąć po ukryte w bucie ostrze. Ewentualnie po drugie schowane między piersiami. W końcu sytuacja mogła się w każdym momencie zrobić nieprzewidywalna.

Dzisiaj byłam nie do poznania przez kogokolwiek, kto mnie bliżej nie znał, a na palcach jednej ręki można było policzyć, ile takich ludzi znajdowało się w moim życiu. Przez makijaż wyglądałam na starszą niż normalnie, choć tak naprawdę dopiero teraz wyglądałam na swój wiek. Miałam jednakże jeszcze coś, czego nie dało się kupić w żaden sposób — pewność w siebie i w swoje czyny. Nic nie miało prawa się nie udać, skoro ja to zaplanowałam.

Proste, ciemnobrązowe włosy, normalnie związane w warkocz lub kucyk, zakręciłam na lokówkę i pozwoliłam im opaść swobodnie na plecy, przez co co chwila czułam ich łaskotanie na nagiej skórze. Teraz tym bardziej bym nie powiedziała, że to ja przyglądam się samej sobie.

Musiałam przejść kilka metrów do samochodu, który w takiej dzielnicy jak ta wzbudzałby za dużą uwagę, której, jak już powiedziałam kiedyś, bardzo nie chciałam, nawet jeśli w planach była rychła przeprowadzka i zaczęcie normalnego, zwyczajnego życia.

Czarne BMW z przyciemnianymi szybami stało w obiecanym miejscu z już dwoma osobami w środku. Wsiadłam jako trzecia, nie martwiąc się o podchodzącą do góry sukienkę, od razu obróciłam się w stronę Carol.

— Chcesz mi potowarzyszyć? — zapytałam z przekąsem, zapinając pas bezpieczeństwa. — Ja wiem, kwota jest kusząca.

— Oczywiście, że jest, już liczę swój procent z tego. Chciałam się po prostu upewnić, że rzeczywiście nie traktujesz tego zlecenia jako zemsty.

— Wiesz dobrze, że jestem profesjonalistką. Oczywiście, że nie traktuje tego jako zemsty. Robię to wszystko tylko dla pieniędzy — powiedziałam, kłamiąc kobiecie prosto w oczy. O ile w zabijaniu byłam najlepsza, tak w kłamaniu miałam złoty medal świata. — Za taką ilość pieniędzy jestem ustawiona do końca życia.

Carol pokiwała głową, odwracając głowę ku oknu.

— Wierzę ci — powiedziała z ufnością, która dziwnym trafem rzeczywiście budziła we mnie ciche wyrzuty sumienia, że powiedziałam nieprawdę. Odsunęłam je jednakże na bok jak wiele innych myśli. — Kierowca będzie z powrotem o uzgodnionej porze.

— Wspaniale.

— A gdyby coś szło nie tak, od razu dzwonisz do Carlosa — poinformowała mnie.

Przewróciłam oczami.

— Przecież bardzo dobrze o tym wiem. Nie robię tego pierwszy raz, tylko ostatni.

— Ale pierwszy raz za tyle pieniędzy. W takiej kwestii nie możesz nic schrzanić.

— Ja nigdy nic nie schrzaniam. Jak już to się skończy, to przyjdę dopełnić formalności — poinformowałam Carol, która na tę informację pokiwała tylko głową.

— Tutaj wysiądę — powiedziała w stronę kierowcy, a potem skierowała się do mnie. — Powodzenia.

— Nie potrzebuję go, mam siebie.

Million Dollar ManOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz