Rozdział 19 - 44 dni do dnia zero

28 1 0
                                    

But you'll never be alone

I'll be with you from dusk till dawn

I'll hold you when things go wrong

Baby, I'm right here


— Hood! Zaraz pożałujesz, że się w ogóle urodziłeś! — krzyknęłam głośno, zbiegając ze schodów z tupotem.

— Cokolwiek złego się wydarzyło, to Luke! — odkrzyknął brunet, ale widząc mój szał w oczach i agresję, uciekł za kanapę w salonie.

Pokazałam mu, teraz już pusty, słoiczek po kremie pod oczy.

— Więc chcesz mi powiedzieć, że to Hemmings podbiera mi najdroższy produkt z mojej kosmetyczki?

Calum uniósł wysoko głowę do góry i skrzyżował ramiona.

— Dokładnie tak — odparł z dumą.

— Lepiej, żebyś miał spisany testament, bo na pewno nie wyjdziesz z tego żywy — wysyczałam i zaczęłam biec za mężczyzną. Hood szybko ruszył w długą, wybiegając na korytarz. Nie był jednak szybszy ode mnie i zdążyłabym go złapać, gdyby ktoś mnie nagle nie chwycił mocno w pasie i podniósł do góry. Zaczęłam się szamotać, próbując się wydostać ze ścisku, ale na marne. Męskie ręce trzymały mnie w mocnym chwycie.

— Mamo, oddzwonię później, mam kryzysową sytuację. Tak, w pracy. Też cię kocham — Usłyszałam za swoimi plecami przytłumiony głos Luke'a. Kiedy tylko skończył rozmawiać, chwycił mnie mocniej i spojrzał najpierw na Cala, a później na mnie. — A teraz, kochane dzieci, powiecie mi, co takiego się wydarzyło, że macie zamiar rozwalić mi dom.

— Puść mnie, żebym mogła rozerwać tego darmozjada na strzępy!

— Mowy nie ma, moja zabójczyni. Pamiętasz, co mówiłaś? Niewinnych nie zabijamy.

— Zużył mój krem, więc jest winny!

— No i teraz sytuacja staje się jaśniejsza — oświadczył Luke, stawiając mnie na podłodze, ale moje ręce wciąż były ściśnięte przez jego ramiona.

— Nic nie zużyłem! Użyłem zaledwie odrobinkę!

— Aha, chyba dużą odrobinkę każdego dnia. Myślisz, że nie widzę, jak ci znikły cienie przed oczami? Mnie nie oszukasz!

— Dobrze, spokojnie, wszyscy teraz bierzemy głęboki oddech. Calum pójdzie ci teraz zrobić przeprosinową meliskę, umowę rozejmu ułożycie sobie później, a my sobie porozmawiamy, póki jeszcze nie pojechałem do pracy.

— Ja nie... — zaczął brunet, ale ucichł, ledwie tylko Luke rzucił mu ostre spojrzenie. — Do gabinetu?

Blondyn pokiwał głową, prowadząc mnie do wspomnianego pomieszczenia. Gdy zamknął za nami drzwi, oparł się o biurko ze skrzyżowanymi na piersi ramionami i przyjrzał mi się uważnie.

— A ty mi teraz powiesz, co się z tobą dzieje, że od rana na wszystkich warczysz.

— Jestem kobietą, nie mogę wstać ze złym humorem?

— Za idiotę mnie masz? Czymś się denerwujesz, co równocześnie znaczy, że coś przede mną ukrywasz.

— Po prostu lubię mieć swoje tajemnice. Myślałam, że faceci lecą na tajemnicze dziewczyny.

Luke spojrzał na mnie znacząco, oczekując na odpowiedź. Wbiłam w niego twarde spojrzenie.

— Zabiłaś kogoś? — zapytał spokojnie.

Million Dollar ManWhere stories live. Discover now