Two sides but the coin is the same
Manufactured opposition is the perfect storm
Power with no face, destruction, the endgame
— Jesteś pewna, że chcesz wrócić do siebie? — zapytał Luke, kładąc w walizce kolejną koszulkę.
— Znowu zaczynasz? — wymamrotałam, przewracając stronę w książce. W czasie, gdy Luke chodził między garderobą, łazienką, a walizką, ja półleżałam na jego łóżku, mentalnie wspierając w pakowaniu.
— Po prostu się upewniam.
— Po prostu powiedz, że będziesz tęsknił.
Blondyn, zamiast odpowiedzieć, poczochrał moje związane w kucyka włosy, za co mało nie dostał poduszką.
— Bardziej martwię się o tych wszystkich ludzi, którzy będą chcieli zrobić ci krzywdę. Niby tylko cztery dni, a tyle ludzi możesz pobić w tym czasie.
Tym razem poduszka trafiła do celu.
— Nie jestem aż tak agresywna — powiedziałam na swoją obronę. — Wpadam we wściekłość tylko, jak ktoś mnie sprowokuje. Najpierw jest sarkazm, jak on nie pomaga, to nóż przyłożony do gardła zawsze zamyka usta. Bądź otwiera, zależy od celu rozmowy.
— Rozmowa jest przeważnie dwustronna.
— Z ostrzem przy skórze również. — Mrugnęłam wesoło w jego stronę, na co Luke tylko pokręcił głową z uśmiechem, wracając do pakowania.
Mój wzrok leciał po literach, za to myśli odpłynęły w kompletnie innym kierunku. Mnie samej dziwnie było wracać do swojego cichego, pustego mieszkania, ale taką mieliśmy umowę — mieszkanie u Luke'a miało być tymczasowe. Nie bałam się jednak mieszkania samej, a przynajmniej nie w kwestii fizycznej, że tak powiem. Zaczynałam bać się samotności. Zaczynałam się bać tego, jak moja głowa i psychika zaczną reagować bez żadnych odrywających bodźców. Przez ostatnie kilka dni Luke sprawiał, że moje myśli nie płynęły w żadnym negatywnym kierunku. Co się jednak może stać, gdy zostanę sama?
Nagłe pstryknięcie palcami przed moją twarz wyrwało mnie ze stanu zamyślenia.
— Trzy razy wołałem twoje imię — oświadczył Hemmings, kucając przy łóżku, opierając głowę o moje nogi.
— I pewnie jeszcze zdążyłeś powiedzieć coś niemiłego na mój temat, tak korzystając z okazji.
— Nigdy bym tego nie zrobił.
Spojrzałam na niego z powątpieniem.
— Naprawdę, za kogo ty mnie masz? Jestem poważnym biznesmanem, któremu nie w głowie żarty.
Zaśmiałam się głośno.
— A jednak żarcik się ciebie trzyma — oznajmiłam.
Luke wpatrywał się we mnie z uwagą.
— Nic mi nie grozi, naprawdę Lu.
— Wiesz, że zarówno Blake, jak i Carol są nieprzewidywalni.
— Podobnie jak i ja. I tak między nami, ja bym na ich miejscu zaczęła się bać.
— I to w tobie lubię — powiedział blondyn, dając mi pstryczka w nos.
— Co, mój niezłomny optymizm?
— To też, ale mówię tu głównie o twojej nieustraszoności.
CZYTASZ
Million Dollar Man
FanfictionIt isn't that hard boy to like you or love you I'd follow you down down down You're unbelievable How did you get that way, I don't know You're screwed up and brilliant And look like a million dollar man So why is my heart broke? Luke Hemmings miał...