43. Is that you?

642 54 89
                                    

Maraton 2/4

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Maraton 2/4

.

Informacja o Haknyeonie dotarła do Sana następnego dnia, gdy z samego rana dzwonił do Seonghwy, zapytać o stan Wooyounga. Tak jak obiecał, w końcu się wyspał odpuszczając sobie naukę i korzystając z wolnej soboty. I tak zamierzał spędzić ten dzień w większości z Wooyoungiem, ale przynajmniej jego głowa nie była zajęta wszystkimi przedmiotami szkolnymi na raz, przypominając jak wiele ma jeszcze do nadrobienia. Był jednak już niżej końca niż początku, co było dobrą wiadomością.

Teraz, idąc w kierunku dobrze znanej sobie sali, po drodze spoglądał na pomieszczenie z pustym łóżkiem, gdzie jeszcze wczoraj leżał Haknyeon. Mimo wszystko było mu smutno i przykro, bo nie zdążył go nawet poznać. To zdecydowanie psuło jego dzisiejszy nastrój, który wbrew pozorom, nie był taki zły. Może to przez to, że w końcu się wyspał, ale naprawdę miał dziś dobry humor, oczywiście do czasu, aż nie usłyszał smutnych wieści od Seonghwy.

- Nie wiem, czy Seonghwa ci powiedział - zaczął, siadając znów obok łóżka szpitalnego - Mówił, że raczej się nie odzywa, gdy tu z tobą siedzi. Wychodzi na to, że tylko ja jestem takim dziwakiem - zaśmiał się cicho - Wczoraj Seonghwa z Yeosangiem byli u Haknyeona.

Nawet jeśli Wooyoung prawdopodobnie go nie słyszał, bardzo się stresował przed powiedzeniem tego. Wiedział, że gdyby chłopak był przytomny, jego reakcja byłaby zupełnie inna. Jednak wolał chyba powiedzieć mu o odejściu chłopaka i patrzeć na jego niewzruszoną twarz, niż później musieć to powtarzać, gdy ten się wybudzi i zapyta o przyjaciela.

- Z początku myśleliśmy, że to pomyłka, ale jego łóżko faktycznie jest puste. Najbardziej szkoda mi tego, że nie zdążyłem go poznać. Pewnie będzie ci ciężko, gdy to do ciebie dotrze, ale chcę, żebyś wiedział, że bez względu na wszystko, ja będę przy tobie. Nie zamierzam opuścić cię ani na krok, już nigdy.

Przez chwilę milczał, wpatrując się w swoje dłonie. Znów chciało mu się płakać, ale nie chciał tego robić. Wystarczająco dużo łez już wylał siedząc tutaj. Chciał w końcu być szczęśliwy, z Wooyoungiem u boku. Nawet jeśli wciąż nie znał jego twarzy i nie wiedział tak naprawdę jak wygląda, on chciał dalej z nim być. Nawet jeśli miałby problemy z poruszaniem się po wypadku, zamierzał przy nim zostać.

- A ty znowu tutaj - usłyszał głos Yeosanga - Wychodzisz stąd w ogóle?

- Przyszedłem niedawno - odparł zgodnie z prawdą.

- Seonghwa przewidział, że cię tu znajdę. Trochę obawiam się, co się obecnie dzieje w domu, bo zostawiłem go samego z Dannim.

- Boisz się o psa, czy Seonghwę? - zaśmiał się San.

- Pies sobie poradzi - machnął ręką - Za to on totalnie nie umie się z nim dogadać. To za dużo szczeka, to za dużo biega, to za dużo je. Ciągle na niego narzeka. Pytałem go, czy na pewno nie ma nic przeciwko, ale on nie protestował. Teraz uważa, że to ja go rozpieszczam i jest niewychowany. Przepraszam bardzo, czego się spodziewał po psie ze schorniska? Przecież niewiadomo gdzie wcześniej był.

Forsake • Woosan ✓Where stories live. Discover now