4. Are you cold?

1K 83 10
                                    

Kolejne dwa dni minęły chłopakom z prędkością światła

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Kolejne dwa dni minęły chłopakom z prędkością światła. Wooyoung miał ochotę błagać Sana, by nie wychodził jeszcze ze szpitala. Ale co on miał tutaj do gadania? Chłopak był już w dobrej formie i nie było potrzeby, by zajmował miejsce w szpitalu. Obiecał Jungowi, że będzie go odwiedzał tak często, jak będzie to możliwe, ale mimo to Wooyoung wcale nie czuł się pocieszony. Nie widział sensu, by trzymali go tutaj jak w więzieniu i robili kolejne badania, które i tak nic nie zmienią. Stracił już wiarę w odzyskanie wzroku. Jedyne na co miał ochotę, to wrócić do domu i wypłakać się w poduszkę w swoim pokoju. Jedyne co go podnosiło na duchu, to wizyty rodziców, którzy okazywali mu jak największe wsparcie. Niekiedy wychodzili wcześniej z pracy, żeby odwiedzić go w szpitalu.

Zdawało mu się, że minuty mijają zdecydowanie za długo. Podczas gdy według niego minęło już ponad pół godziny, w rzeczywistości były to jedynie trzy minuty. Wątpił w to, że uda mu się przetrwać w tym miejscu o zdrowych zmysłach. Miał się jednak o tyle dobrze, że personel medyczny był naprawdę bardzo sympatyczny i miło rozmawiało mu się z pielęgniarkami. Zazwyczaj przychodziły na chwilę, zapytać jak się czuje i dotrzymywały mu towarzystwa przez jakiś czas, jednak nie na długo. Potem musiały wracać do pracy, a Wooyoung znowu zostawał sam.

Odkąd łóżko obok się zwolniło, w sali panowała przytłaczająca cisza. Jasnowłosemu ani trochę się to nie podobało. Nawet jeśli nie zawsze rozmawiali, czuł się lepiej, gdy San był obok.

Starszy starał się przychodzić jak najczęściej tylko mógł. Gdy dawał radę, przychodził z samego rana przed szkołą, niekiedy Wooyoung jeszcze wtedy spał. Potem przychodził po szkole i zostawał dopóki babcia nie kazała mu wrócić na obiad. Przez trzy dni dawał radę wstać wcześniej i odwiedzić Junga przed lekcjami, jednak później już nie było to dla niego proste. Zastanawiał się kiedy Wooyoung będzie mógł wyjść. Rany z wypadku ładnie się goiły i chyba nie było potrzeby, żeby zatrzymywać go dłużej. Co do jego utraty wzroku, wszystkie badania również wydawały mu się zbędne. Lekarz jasno stwierdził, że siatkówka oka jest uszkodzona i odzyskanie wzroku będzie cudem. Mimo to chciałby, by Wooyoung uwierzył w to, że uda mu się przez to przejść. Nawet jeśli miałby już nigdy nic nie zobaczyć, w tym twarzy Sana, której co prawda nie widział nigdy, chciał, żeby młodszy walczył.

- Przepraszam, że znowu nie przyszedłem rano. Ledwo zdążyłem na autobus - odezwał się Choi, gdy późnym popołudniem wszedł do sali.

- Nic się nie stało. Ciszę się, że przyszedłeś. Tyle mi wystarcza.

- Wiesz już kiedy cię wypuszczą?

- Powinienem jutro dostać informacje od lekarza, czy dostanę wypis. Podejrzewam, że za dwa dni będę mógł wrócić do domu.

- To super! A ogólnie jak się czujesz?

- Lepiej. Wszystko się goi i niedługo po wypadku zostanie mi tylko wspomnienie. No i brak wzroku...

- Wiem, że to dla ciebie trudne i pewnie trochę ci zajmie zanim będziesz mógł w miarę normalnie funkcjonować, ale ja będę ci pomagał. Jak będziesz czegoś potrzebował, to ja zawsze będę. Wystarczy telefon.

- Dzięki. Cieszę się, że cię spotkałem. Nigdy nie miałem takiego przyjaciela.

Spędzili razem troszkę więcej czasu niż zazwyczaj, przez to, że San chciał wynagrodzić młodszemu to, że ostatnio często go nie było. Wooyoung nie wymagał tego od niego, ale nie mógł powiedzieć, że się nie cieszył. Skłamał by mówiąc, że obecność ciemnowłosego nie podnosi go na duchu.

- Zimno ci? - spytał San, widząc jak młodszy szczelniej owija się pościelą, lekko się trzęsąc - Czemu nie zamkną tego okna? - westchnął zirytowany i wstał, żeby zamknąć uchylone okno.

- Pielęgniarka powiedziała, że musi tu przewietrzyć, więc otworzyła. Musiała sobie o tym zapomnieć.

- Jeszcze byś się przeziębił.

- Wyluzuj, przecież to tylko otwarte okno.

- Tylko otwarte okno, ale trzęsiesz się jak galareta - gdy okno było zamknięte, usiadł z powrotem koło przyjaciela. Widząc, że ten dalej czuję chłód, przysunął się do niego i objął delikatnie, by go nie przestraszyć - Teraz cieplej?

- Um, tak. Dziękuję.

Trwali w milczeniu, ogrzewając siebie nawzajem. Dopiero gdy San poczuł, że młodszy się rozluźnia i już się nie trzęsie, jego głowa delikatnie opadała na ramię starszego, a jego spokojny oddech mówił o tym, że odpłynął. Czarnowłosy bardzo powoli zszedł z łóżka, układając Wooyounga w wygodniejszej do spania pozycji. Na szczęście udało mu się nie obudzić chłopaka, więc przykrył go bardziej kołdrą i przyglądał mu się jeszcze chwilę, zanim ostatecznie skierował się do wyjścia. Zatrzymał się jednak w progu, by szybko się wrócić i złożyć na czole młodszego delikatny pocałunek.

Gdy Wooyoung się przebudził, koło niego nie było już Sana. Zasmuciło go to, jednak zdawał sobie sprawę, że chłopak ma własne życie i nie może przebywać z nim cały czas, nawet jeśli było to jedyną rzeczą, której teraz potrzebował. Uczucie zdobycia pierwszego prawdziwego przyjaciela w tak krótkim czasie i w tak nieprzyjemnych okolicznościach, sprawiało, że chciał tego więcej. Podnosiło go na duchu dzielenie się z Sanem swoimi przemyśleniami, czy bezsensownymi i niekiedy głupimi pomysłami. Po raz pierwszy w życiu poczuł, że na świecie jest ktoś, kto naprawdę go rozumie i jest w stanie być przy nim, bez względu na wszystko.

Tego dnia zostały mu wykonane ostatnie badania kontrolne, po których lekarz stwierdził, że nie widzi przeszkód, by Wooyoung wrócił do domu. Nie wiedział czemu, ale bardzo się stresował. Miejsce, które dobrze znał, gdzie się wychował, teraz będzie zdawało się obce przez to, że nie będzie w stanie go zobaczyć. Nawet jeśli rozmieszczenie pokoi miał w małym paluszku, nie był pewien tego, czy sobie poradzi. W ostateczności miał jednak rodziców, którzy przez jakiś czas nie będą odstępować go na krok. Jednak będą musieli jakoś załatwić problem związany z ich pracą. Nie zawsze ktoś był w domu. Często bywało, że Wooyoung zostawał sam. Niestety teraz nie byłoby to dla niego takie proste. Do poruszania się po własnym domu będzie musiał przywyknąć, jakby dopiero co w nim zamieszkał. Miał nadzieję, że otrzyma wsparcie nie tylko od rodziny i Sana, ale też od szkolnych przyjaciół, których zawsze bardzo cenił. Jednak czy słusznie, zaraz miał się o tym przekonać. Do tej pory żaden z nich nie odwiedził go w szpitalu.

Gdy znalazł się już u siebie w pokoju, położył się na łóżku, po czym jego mama, która pomogła mu się tutaj dostać, wyszła i zostawiła go samego. Dał by wiele, żeby cofnąć czas i dalej moc widzieć, jednak jednego nie żałował. Dzięki całemu temu wypadkowi, poznał Sana. Jego za żadne skarby by nie oddał, nawet jeśli miał nie widzieć do końca życia.

•••

a/ nie umiem w życie

Forsake • Woosan ✓Where stories live. Discover now