Rozdział siódmy

10.8K 330 11
                                    

 Lizzie siedziała na kanapie tępo wpatrując się w swojego męża. Widziała, że poruszał ustami, lecz do jej uszu nie docierały żadne dźwięki. W jej głowie panował istny chaos. Nie była w stanie przetworzyć tego, czego właśnie się dowiedziała. Nie chciała tego przyjąć do wiadomości. Liczyła, że to jakieś jedno, wielkie nieporozumienie.

Drzwi do mieszkania otworzyły się i pojawiła się w nich Emily. Jej zaskoczony wzrok przeskakiwał pomiędzy Jamesem nadal stojącym przy wejściu oraz Lizzie. Emily, widząc czerwoną od płaczu twarz przyjaciółki, odwróciła się w stronę Jamesa i zaczęła krzyczeć, machając przy tym szybko rękami. Mężczyzna nie pozostał jej dłużny i już po chwili, oboje przekrzykiwali się, często gestykulując i co jakiś czas wskazując na nadal siedzącą na kanapie dziewczynę. Lizzie zablokowała wszystkie docierające do niej dźwięki i przypatrywała się temu, co dzieje się przed nią, jakby oglądała niemy film.

Po kilku minutach, Emily otworzyła drzwi i dłonią nakazała Jamesowi wyjść. James, rzucił ostatnie skonfundowane spojrzenie na swoją żonę, po czym powiedział kilka ostatnich słów w stronę Emily i opuścił mieszkanie, trzaskając drzwiami. Emily ciężko dysząc, odwróciła się do przyjaciółki i szybko do niej podeszła, otulając jej drżące ciało ramionami.

Lizzie czując znajomy zapach perfum Emily, wtuliła się w nią mocniej, a z jej gardła wydobył się głośny szloch.

– Już dobrze. – wyszeptała Emily, gładząc jej włosy. – Wyrzuć to z siebie. Cokolwiek to jest, wyrzuć to z siebie.

Lizzie dokładnie tak zrobiła. Płakała tak długo, aż zabrakło jej łez. Emily przez cały ten czas ciasno obejmowała jej ciało ramionami i delikatnie ją kołysała. Wreszcie, gdy Lizzie się uspokoiła, siedziały obok siebie, nie zamieniając nawet słowa. Emily wiedziała, że przyjaciółka powie jej co się stało, gdy będzie na to gotowa. Nie pośpieszała jej, a Lizzie była jej za to wdzięczna. Nie miała siły, aby opowiedzieć czego dowiedziała się od Jamesa. Sama nie potrafiła jeszcze uwierzyć, że jej ojciec chciał, aby wzięła ślub z mężczyzną, który prawie ją zgwałcił.

Emily, wpatrywała się w smutną twarz Lizzie i otarła świeżą łzę, która spłynęła po jej policzku. Widząc, że przyjaciółka jest wyczerpana, zaprowadziła ją do sypialni, gdzie położyła się obok niej na łóżku i ponownie mocno przytuliła do siebie. Nie minęło nawet kilka minut, gdy Lizzie zasnęła.

***

Lizzie leżała na łóżku, słuchając cichego chrapania Emily. Obudziła się przed czwartą rano i nie mogła ponownie zasnąć. Jej myśli krążyły wokół słów Jamesa.

Ostatnie dwa lata Lizzie żyła w przekonaniu, że ojciec rzeczywiście chciał ją chronić i dlatego nie pozwolił jej nigdzie zgłosić ataku Edwarda. Chciała wierzyć, że John miał na uwadze, nie tylko swój biznes, lecz także jej dobro.

Wzrok Lizzie powędrował do zdjęcia matki stojącego na komodzie. Promienie wschodzącego słońca, oświetliły szeroki uśmiech Alice, a Lizzie po raz kolejny zastanowiła się, jak jej mama mogła wyjść za mąż za tak bezdusznego człowieka jak John. Odkąd sięgała pamięcią, ojciec ranił ją zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Nigdy nie powiedział Lizzie, że ją kocha. Jedyne na co mogła liczyć z jego strony to karcące uwagi i polecenia. Lizzie zawsze szukała wymówek, które mogłyby wytłumaczyć w jakiś sposób jego zachowanie, lecz tym razem nie miała nic na jego usprawiedliwienie.

Chciał ją wydać za mężczyznę, przez którego jej życie zamieniło się w piekło. Przez którego nie mogła nocami spać, bo bała się, że znów przyśnią jej się koszmary, że ją gwałci. Przez którego nie mogła znieść dotyku innych osób. Przez którego wierzyła, że już nigdy nie będzie mieć normalnej relacji z mężczyzną.

Odrzucona (ZAKOŃCZONE)حيث تعيش القصص. اكتشف الآن