Rozdział dwudziesty szósty

8.7K 283 33
                                    

       Obudziła się wyspana i przyjemnie obolała dopiero przed południem. Rozejrzała się po sypialni, lecz nigdzie nie widziała Jamesa. Ubrała się szybko i wyszła z pokoju, lecz w salonie również nie było śladu mężczyzny. Dopiero, gdy udała się do kuchni, aby zrobić sobie herbatę, znalazła na stole papierową torbę oraz krótki liścik, napisany znanym jej pismem:

Nie chciałem Ciebie budzić bo tak słodko spałaś. Poszedłem do pracy. Przyjadę wieczorem. Kupiłem Ci świeże pieczywo na śniadanie.

Kocham, James

Lizzie uśmiechnęła się, czytając jego wiadomość. Otworzyła torbę, a do jej nozdrzy dotarł jeden z jej ulubionych zapachów – zapach świeżo upieczonego chleba. Dopiero czując go, uświadomiła sobie, jak bardzo jest głodna. Ukroiła sobie sporą kromkę i posmarowała ją jedynie masłem.

Po tym, jak się najadła, usiadła na kanapie z kubkiem herbaty w ręce i zapatrzyła przed siebie. Myślami była przy poprzednim wieczorze, a dokładniej nocy. Już w drodze powrotnej do jej mieszkania, nie mogli utrzymać rąk przy sobie. Ledwo zamknęły się za nimi drzwi, a rzucili się na siebie. Lizzie zarumieniła się, przypominając sobie, że za pierwszym razem, nie dotarli nawet do łóżka. Kochali się szybko i namiętnie na tej kanapie, na której właśnie siedziała. Nie przejmowali się nawet tym, aby ściągnąć z siebie ubrania.

Drugi raz seks uprawiali pod jej małym prysznicem. Lizzie pamiętała uczucie zimnych kafelek pod jej rękami i czołem, ciepłych dłoni na jej biodrach oraz szybkich, głębokich ruchów Jamesa, który bezlitośnie prowadził ją ponownie ku rozkoszy. Jeszcze bardziej się zarumieniła, gdy przypomniała sobie jak James w kółko powtarzał, że pragnął wziąć ją w ten sposób od ich wspólnej kąpieli.

Trzeci raz wydawał jej się snem. Po wyjściu z pod prysznica i wysuszeniu się, oboje padli do spania. Dopiero w środku nocy, Lizzie obudziła się czując ręce Jameesa, ponownie budzące jej ciało do życia. Tym razem kochali się delikatnie i spokojnie, nigdzie się nie spiesząc. Po wszystkim, przytulili się mocno do siebie, tak bardzo, że ciężko było stwierdzić, która kończyna jest czyja. Zasnęli od razu.

Pamiętała jeszcze jedną rzecz; tuż przed tym jak zmorzył ją sen, wyszeptała do Jamesa: Kocham cię. Chociaż nie pamiętała, aby cokolwiek odpowiedział, tak wiedział, że na pewno ją usłyszał.

Kochała go to było pewne. Tak naprawdę nigdy nie przestała go kochać. Nawet gdy między nimi układało się okropnie to i tak uczucie miłości do niego, górowało nad innymi emocjami.

Upiła kolejny łyk herbaty i pozwoliła swoim myślą płynąć. Kolejny sposób polecony jej przez terapeutkę, aby choć trochę zmniejszyć panujący w jej głowie chaos. Przed jej oczami pojawiały się obrazy z poprzedniej nocy; półprzymknięte oczy Jamesa, jego dłonie sunące po jej ciele, szepty i gardłowe odgłosy jakie wydawał. To wszystko sprawiło, że znów się zarumieniła. Czuła się jak gdyby to był ich pierwszy raz, i po części dla niej tak właśnie było.

Jej telefon zawibrował, a ona prawie rozlała kawę, gwałtownie sięgając po niego. Zaskoczona poczuła, że ma motylki w brzuchu na myśl, że to James do niej napisał. Westchnęła głośno, dobrze pamiętając to uczucie, które ostatni raz miała jako nastolatka. Szybko ekscytacja została zastąpiona rozczarowaniem, gdy na wyświetlaczu zamiast imienia Jamesa zobaczyła imię przyjaciółki. Lizzie zmarszczyła brwi starając się zapanować nad swoimi emocjami, które podobnie jak jej umysł, były w totalnym chaosie.

Odczytała wiadomość od Emily, która zaproponowała wspólny obiad za godzinę i po szybkim zastanowieniu, stwierdziła, że przyjaciółka będzie idealną odskocznią od jej myśli.

Odrzucona (ZAKOŃCZONE)Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora