Rozdział dwudziesty pierwszy

8.9K 312 48
                                    


Lizzie ponownie zerknęła w lustro i wygładziła sukienkę. Była tak zdenerwowana, że nie mogła spać w nocy. Wiedziała, że James ma świetny kontakt z mamą i liczy się z jej zdaniem, dlatego tak bardzo bała się tego spotkania.

A co jeżeli mnie nie polubi?

Znów wszystkie kompleksy dały jej o sobie znać. Zadręczała się myślami, czy jest wystarczająco ładna, mądra. Czy jego mama nie uzna, że jest dla niego za młoda i za mało obyta.

Nie miała pojęcia, czego ma się spodziewać. Jedyne co wiedziała to to, co przekazał jej ostatnio James. Lizzie była przerażona wizją spotkania z tak odważną i silną kobietą. Uważała, że są to dwie cechy, których jej brakuje i jego mama od razu to wyczuje.

Jak pokazać kobiecie, że jest się idealną partnerką dla jej syna? Zwłaszcza samotnej matce, która zrobiła wszystko, aby zapewnić mu jak najlepsze dzieciństwo pomimo przeciwności losu?

Lizzie nie znała odpowiedzi na to pytanie. Po wielu godzinach zastanawiania się jak się zachować i ubrać, przypomniała sobie słowa Jamesa, że już nigdy więcej ma nie ukrywać prawdziwej siebie i stwierdziła, że będzie po prostu sobą.

Dlatego stała teraz przed lustrem, ubrana w prostą, letnią sukienkę, którą kupiła za grosze na wyprzedaży. Zrobiła sobie delikatny makijaż, a włosy jedynie przeczesała palcami. Zerknęła na zegarek i aż podskoczyła słysząc pukanie do drzwi.

James uśmiechnął się do niej i pocałował delikatnie w usta. Widząc, że Lizzie nie odwzajemniła jego uśmiechu, zmarszczył zaskoczony czoło.

- Coś się stało? – spytał, wyraźnie przejęty.

- Stresuję się spotkaniem z twoją mamą.

James wybuchnął śmiechem słysząc jej odpowiedź. Lizzie patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Nie rozumiała jego zachowania. Przecież to normalne, że ludzie boją się poznawać rodziców swoich partnerów.

James nadal się śmiał, więc Lizzie jedynie warknęła na niego i zamknęła mieszkanie.

- Lizzie, zaczekaj! – krzyknął za nią James, gdy zaczęła zła zbiegać po schodach. – Chodzi o to, że moja mama też jest zestresowana spotkaniem z tobą. Właśnie kilka minut temu odbyłem z nią podobną rozmowę. Nie masz się o co martwić. Jestem pewien, że moja mama pokocha ciebie tak samo jak i ja.

Lizzie rozluźniła się odrobinę słysząc jego słowa. Droga na miejsce upłynęła im na swobodnej rozmowie, lecz z każdym kilometrem zbliżającym ich do restauracji, Lizzie robiła się coraz bardziej milcząca. James widząc, że znów zjada ją stres, złapał jej dłoń i uścisnął delikatnie.

Lizzie nie pamiętała, kiedy ostatni raz była aż tak zdenerwowana. Może przed pierwszą randką z Jamesem rok temu. Wzięła kilka głębokich wdechów i udała się za mężem w stronę końca sali. Przy jednym ze stolików siedziała ciemnowłosa kobieta, która na ich widok, podskoczyła ze swojego krzesła i podeszła w ich stronę.

- Jesteś jeszcze piękniejsza niż na zdjęciach. – odezwała się brunetka, wpatrując w twarz Lizzie. – I taka wysoka, jak modelka. Nie dziwię się, że James stracił dla ciebie głowę. – dodała po czym zamknęła Lizzie w mocnym uścisku.

Lizzie kompletnie się tego nie spodziewając, stała jak sparaliżowana i patrzyła zaskoczona na Jamesa, który widząc całe zdarzenie, uśmiechnął się szeroko.

- Mamy tyle do nadrobienia. Siadajcie. – powiedziała mama Jamesa, siadając ponownie przy stoliku.

Lizzie posłusznie zajęła wskazane miejsce i wreszcie mogła się przyjrzeć dokładniej kobiecie. Była ona niską brunetką, lekko przy kości, która ledwo sięgała Lizzie do ramion. Najwyraźniej, zarówno kolor włosów, jak i wzrost James odziedziczył po ojcu. Jedynie duże błękitne oczy kobiety, które teraz wpatrywały się w nią wyczekująco, były identyczne jak jej syna.

Odrzucona (ZAKOŃCZONE)حيث تعيش القصص. اكتشف الآن