Rozdział dwunasty

11.1K 331 58
                                    

Usłyszała dzwonek do drzwi i poszła je otworzyć. Upewniła się przez wizjer, że to Emily, a nie ktoś inny. Nadal bała się momentu, gdy po drugiej stronie zobaczy ojca. Do tej pory nie odzywał się do niej, ani też w żaden inny sposób nie próbował z nią skontaktować.

– Gotowa na zostanie księżniczką? – spytała Emily, gdy weszła do mieszkania.

Był piątek, dzień urodzin Belli i Lizzie potrzebowała pomocy przyjaciółki, aby przeobrazić się w księżniczkę. Nie przyznałaby tego na głos, ale sama nie mogła doczekać się aż ubierze wypożyczony kostium. Nigdy nie miała takich urodzin, ani nie brała udziału w imprezach, na które trzeba było się przebrać. Nie obchodziła nawet Halloween, bo ojciec uważał je za głupie, a przy Jamesie nie miała ochoty.

Ashley zgodziła się, aby James przyszedł na urodziny Belli. Tym bardziej, gdy dziewczynka wygadała, że jest on mężem Lizzie. Ashley nie ukrywała swojego zaskoczenia, jak i ciekawości. Lizzie była pewna, że to właśnie one sprawiły, że tak szybko zgodziła się, aby James mógł przyjść na imprezę.

Lizzie nadal nie mogła uwierzyć, że James ma zamiar spędzić piątkowe popołudnie na urodzinach pięciolatki. Na dodatek, obiecał, że przyjdzie przebrany za księżniczkę, a Lizzie wiedziała, że pomimo wielu wad, nie można mu było zarzucić braku słowności.

Z jednej strony nie chciała, aby James się pojawił. Bała się tego, że znów zaczynała się wahać co do niego. Znów miała nadzieję, że jednak jest sens ratować ten związek. Że wreszcie jej mąż się zmienił i stało się to, o czym marzyła przez ostatni rok – jej James powrócił. Z drugiej strony, nienawidziła, gdy dorośli nie traktowali dzieci poważnie. Nie dotrzymywali złożonych im obietnic, uważając, że skoro nie są dorośli, to nie nic złego się nie stanie. Takie zachowanie nauczy dzieci, że nie warto ufać ludziom i wierzyć im na słowo. Dlatego, pomimo, że sama nie miała ochoty widzieć Jamesa, tak nie mogłaby znieść, gdyby zawiódł zaufanie Belli.

– Lizzie? – usłyszała głos przyjaciółki, która wpatrywała się w nią wyczekująco.

– Tak. – odpowiedziała Lizzie, przypominając sobie wcześniej zadane jej pytanie.

Emily kazała jej usiąść i zajęła się jej makijażem. Lizzie uśmiechnęła się, widząc podekscytowanie brunetki. Rzadko kiedy pozwalała Emily się malować, ale dzisiaj dała jej wolną rękę. Księżniczka, którą wybrała w ogóle się nie malowała, ale Emily uważała, że to idealna okazja do przećwiczenia makijażu typu no make–up. Na szczęście nic nie trzeba było robić z jej włosami. Jej ognista burza loków idealnie nadawała się do przygotowanego kostiumu. Odkąd Lizzie przestała katować swoje włosy ogromną ilością specyfików i pozwoliła im kręcić się naturalnie, stały się one o błyszczące i zdrowsze. Przez całe lata wysuszała je mocnymi kosmetykami, które miały sprawić, że będą bardziej ugładzone, a w rzeczywistości sprawiały, że były jeszcze bardziej suche i puszące się. Nareszcie, Lizzie, widząc swoje odbicie w lustrze, uśmiechała się i miała gdzieś, że jej ojcu i Jamesowi nie podobają się jej włosy. Najważniejsze było to, co ona czuła. Może i nie była tak pewna swego w innych dziedzinach życia, ale cieszyła się z każdego małego kroku, jaki podejmowała w stronę swojej niezależności.

– Czemu tak milczysz? – spytała Emily, nakładając podkład na jej twarz. – Nadal się gniewasz o tę pizzę?

Lizzie po spotkaniu z Jamesem, od razu zadzwoniła do przyjaciółki, aby dowiedzieć się, czy ona za tym stoi. Pamięć Emily z tamtego wieczoru, nie była za dobra. Dopiero po sprawdzeniu telefonu potwierdziła, że miała połączenie wychodzące do pizzerii. A słysząc, że zamówiła dziesięć opakowań hawajskiej, zaczęła się śmiać tak mocno, że Lizzie musiała na nią krzyknąć, aby ją uspokoić.

Odrzucona (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now