Rozdział jedenasty

11K 355 37
                                    

Lizzie wzięła garść popcornu i wsadziła go do ust, nie odwracając wzroku od ekranu telewizora.

– I po co oni tam idą? Przecież wiadomo, że to podpucha. – powiedziała Emily, niebezpiecznie wymachując wielkim kieliszkiem wina, który trzymała w ręce.

Lizzie nic jej nie odpowiedziała, jedynie głośno westchnęła. Już od pierwszej minuty filmu, pożałowała, że go wybrała. Nie miała chęci na nic romantycznego, więc jej wybór stanął na horrorze. Zapomniała kompletnie, że Emily jest ostatnią osobą, z którą powinna oglądać straszne filmy. Cały czas gadała, komentując to, co się dzieje na ekranie. Uważała, że zachowanie wszystkich bohaterów jest głupie, o czym nie zapominała wspomnieć. Jakieś tysiąc razy.

– Taaa, na pewno. – odezwała się znów Emily, wskazując palcem na telewizor. – Co za głupota. – parsknęła śmiechem, upijając duży łyk wina. – Wyobraź sobie, że jest noc, jesteś sama w domu i słyszysz jakieś odgłosy. Co robisz? – spytała, lecz nie czekając na odpowiedź, kontynuowała. – Oczywiście, że nie zapalasz światła, nie dzwonisz na policję, tylko wychodzisz z pokoju i idziesz w ciemnościach, aby stawić czoła napastnikowi. – przerwała, aby upić kolejnego łyka. – I oczywiście, musisz krzyczeć: Halo? Jest tutaj ktoś?

Po wyjściu Jamesa, Lizzie zadzwoniła do Emily, która zjawiła się u niej po godzinie z dwoma, ogromnymi butlami wina w rękach. Prawie je zbiła, gdy zobaczyła twarz przyjaciółki, lecz szybko się opamiętała. Nie był to pierwszy raz, gdy widziała ją w takim stanie. Rzucając wiązankę przekleństw za wiązanką, nalała Lizzie kieliszek wina i słuchała całej relacji. Gdy dziewczyna skończyła opowiadać, Emily po raz pierwszy w życiu nie wiedziała co powiedzieć. Wpatrywała się przez chwilę w Lizzie, po czym mocno ją przytuliła i nie puszczała przez dobre kilka minut. Następnie, wzięła sobie za cel, że powinny się upić i poszła do sklepu, aby dokupić jeszcze dwie butelki wina.

– Co za idiota! – krzyknęła Emily, wyrywając Lizzie z zamyślenia. Odwróciła głowę w kierunku brunetki, która jakimś cudem znów miała pełen kieliszek wina. Lizzie rozejrzała się po pomieszczeniu i zauważyła trzy puste butelki, a czwarta do połowy wypita stała na podłodze obok Emily. Lizzie wypiła skromne dwa kieliszki, z czego drugiego nadal nie skończyła. Co oznaczało, że całą resztę wypiła Emily. – Aaaaaa! – wrzasnęła nagle Emily, łapiąc Lizzie mocno za rękę.

– Aaaaa! – Lizzie przestraszona nagłym wybuchem przyjaciółki, rozlała na siebie resztkę wina. Spojrzała na Emily, która patrzyła na nią wielkimi oczami.

– Przepraszam, Liz. – powiedziała cicho, po czym upiła kolejne kilka łyków alkoholu.

Lizzie westchnęła głośno, po czym wstała i wyłączyła telewizor.

– Wystarczy na dzisiaj. – oznajmiła i poszła ogarnąć się do łazienki. Gdy wróciła Emily siedziała na fotelu z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie wróżyło to nic dobrego.

– Mam super pomysł. – powiedziała, jak tylko ją zobaczyła.

– Nie. – odpowiedziała stanowczo Lizzie, siadając na kanapie.

Emily wstała z fotela i lekko się chwiejąc, ale nadal twardo trzymając kieliszek w dłoni, usiadła obok przyjaciółki.

– Chodź, zrobimy Jamesowi żart. – Na jej twarzy gościł wielki, głupkowaty uśmiech, gdy wypowiedziała te słowa.

Lizzie popatrzyła na nią zaskoczona. Tego się nie spodziewała. Była pewna, że przyjaciółka znów wpadła na pomysł typu: zafarbujmy sobie włosy na niebiesko, albo chodźmy do klubu ze striptizem. Lizzie brakowało odwagi i spontaniczności, przez co nigdy nie realizowała żadnego z szalonych planów przyjaciółki. Tym razem też nie miała takiego zamiaru.

Odrzucona (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now