Rozdział dwudziesty trzeci

8.8K 299 24
                                    


Nienawidziła takich dni. Nienawidziła tego uczucia bezsilności i ogromnej pustki jaka ogarniała całe jej ciało. Lizzie westchnęła głośno po raz kolejny próbując ułożyć się w łóżku, lecz w żadnej pozycji nie wytrzymywała dłużej niż kilka minut.

Lizzie zrezygnowana wstała z łóżka i udała się do kuchni. Nalewając sobie wody, zastanawiała się nad wszystkim co wydarzyło się w ostatnim czasie, a co mogło sprawić, że była w tak fatalnym humorze.

Na pewno dwie ostatnie sesje na terapii były jednymi z najcięższych do tej pory. Padło wiele pytań, na które Lizzie nie znała odpowiedzi lub nad którymi najchętniej by się w ogóle nie zastanawiała. Przywoływały one ogrom bólu i poniżenia, które za wszelką cenę chciała już na zawsze zostawić za sobą, lecz bezskutecznie. Wiedziała, że poruszone tematy sprawiły, że znów po prawie miesiącu spokoju, wróciły koszmary, lecz nie dotyczyły one tylko tamtego wieczoru, ale również innych głęboko zakopanych wspomnień z jej ojcem.

Ojciec.

Nie tylko wspomnienia o nim wróciły, lecz i on sam zdecydował, że pora ponownie przypomnieć o swoim istnieniu. Lizzie przymknęła oczy, przypominając sobie wiadomość jaką od niego dostała, która choć bardzo krótka, wywołała w niej lawinę emocji, której do tej pory nie potrafiła opanować.

17.09. godz. 20.00 – bal charytatywny. Ogarnij się i nie narób mi wstydu.

Nic mu nie odpisała, lecz była pewna, że John nawet tego nie oczekiwał. Wydał polecenie i miała je wykonać, bez zbędnej dyskusji.

Nie miała zamiaru iść na ten bal, a zwłaszcza oglądać ojca, który jest głównym problemem omawianym na jej terapii. Jeszcze nie była gotowa się z nim spotkać. Była na to zdecydowanie za słaba. John zgniótłby ją jak robaka po zaledwie kilku minutach rozmowy, a jej ciężko zbudowany mur rozpadłby się na kawałki pod jednym z jego szyderczych spojrzeń.

Mimo, że nie wybierała się na bal, to i tak wiadomość od ojca sprawiła, że jakiś niepokój i strach opanowały jej ciało. Wiedziała jak okrutny jest John, gdy ktoś lekceważy jego polecenia, a zwłaszcza, gdy naraża tym samym jego reputację wzorowego ojca. Bała się, że ponownie złoży jej wizytę i zburzy całą pewność siebie i spokój, jaki wypracowała w ostatnich tygodniach.

Ilekroć była szczęśliwa i wszystko układało się po jej myśli, nie pozwalała sobie na całkowite rozluźnienie i cieszenie się z takiego stanu. Ciągle, gdzieś z tyłu głowy mały głosik powtarzał jej, że musi być w gotowości. Musi być przygotowana na to, że ojciec lub ktoś inny znów będzie próbował sabotować jej szczęście.

James był kolejnym z powodów dla których miała zły humor. Ich relacje układały się dobrze, nawet bardzo dobrze. Mężczyzna na każdym kroku pokazywał jej, że się zmienił, że jej słucha i zrobi wszystko, aby znów w ją odzyskać, lecz Lizzie nadal nie potrafiła w pełni mu zaufać. Ciągle analizowała jego zachowanie, każde słowo, każdy najmniejszy grymas pojawiający się na jego twarzy, aby tylko znaleźć cokolwiek, co pokazałoby, że James udaje. Mimo, że nigdy nic nie udało jej się znaleźć to i tak nie powstrzymywało jej przed dalszym szukaniem.

Do tego wszystkiego dochodziła ogromna frustracja seksualna, która nie pozwalała jej normalnie funkcjonować. Każde spotkanie z Jamesem kończy się na pieszczotach, które z każdym razem, stają się coraz bardziej gorące i cięższe to przerwania. Lizzie nigdy nie przyzna się do tego Emily, ale jej prezent był przez nią regularnie używany. I to na tyle często, że Lizzie bała się, że może go zepsuć. Na szczęście, na razie nic się z nim nie działo.

Podeszła do okna i popatrzyła na powoli budzące się miasto. Zapowiadał się kolejny zimny i deszczowy dzień, więc Lizzie ucieszyła się, że nie musi nigdzie dzisiaj wychodzić. Owinęła się kocem i z kubkiem gorącej kawy, rozłożyła na kanapie. Miała zamiar zrobić coś, o co poprosiła ją terapeutka już jakiś czas temu, czyli spisać wszystko co zalegało jej w głowie na kartce. Jej zdaniem, w taki sposób uda jej się poukładać pewne sprawy i pozbyć chaosu myśli. Lizzie jako fanatyczka Harrego Pottera, porównała ten pomysł do Myślodśiewni Dumbledore'a, o której marzyła, odkąd pierwszy raz przeczytała o niej w książce. Uważała, że nie ma nic lepszego niż naczynie, które pomaga uwolnić się od ciążących na niej wspomnieniach.

Odrzucona (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now