Rozdział dziewiętnasty

9.4K 297 11
                                    

James zmarszczył czoło, wyraźnie nie rozumiejąc jej nagłej zmiany zachowania. Wreszcie przytaknął i poklepał miejsce obok siebie na kanapie.

- Czy możesz pierwsze się przebrać? – spytała Lizzie, patrząc na przód jego dresów. Napięty materiał, wyraźnie akcentował części ciała mężczyzny, o których wolałaby teraz nie myśleć. – Wysuszone ubrania zostawiłam w łazience na pralce. – dodała, gdy James bez słowa przytaknął i poszedł się przebrać.

Lizzie, aby się czymś zając, posprzątała kubki ze stolika, wyłączyła telewizor i poprawiła koc na kanapie.

James po kilku minutach wrócił, a Lizzie odetchnęła z ulgą, widząc jego normalne spodnie.

- Coś się stało? – spytał, zajmując miejsce obok niej.

- Nie, znaczy tak. – dukała dziewczyna, nie wiedząc od czego zacząć. Myśli krążyły jej po głowie z taką prędkością, że nie potrafiła się skoncentrować na jednej dłużej niż parę sekund. – Chodzi o to, że... że nie chcę uprawiać seksu. – wyrzuciła to z siebie tak szybko, że była pewna, że James nie zrozumiał ani słowa.

- Okej, rozumiem. Nie musimy dzisiaj nic więcej robić. – powiedział James spokojnym głosem.

Lizzie gwałtownie wstała i zaczęła przechadzać się po pokoju. Ostatnio zauważyła, że zdecydowanie lepiej jej idzie mówienie czego chce, gdy stoi.

- Nie, James. Chodzi mi o to, że nie chcę uprawiać seksu do czasu aż znów ci zaufam. – powiedziała wreszcie.

James ponownie zmarszczył czoło i otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, lecz po chwili je zamknął.

- To kolejny rodzaj testu, który dla mnie przygotowałaś? – zapytał wreszcie, również wstając z kanapy.

- Nie, James, nie rozumiesz. Przez ostatni rok traktowałeś mnie jak... swoją prywatną dzi.. dziwkę. Ignorowałeś mnie całymi dniami. Nigdy mnie nie spytałeś jak mi minął dzień, jak się czuję. Nie interesowało ciebie nic, poza moim ciałem. Nie masz pojęcia, jakie to uczucie, gdy jesteś sprowadzony tylko do narzędzia do zaspokojenia pożądania.

Przerwała na chwilę, aby wytrzeć łzy spływające jej po twarzy. Wypowiedziane przez nią słowa przywołały znów w jej pamięci, wszystkie te wspomnienia, o których za wszelką cenę chciała zapomnieć. Uczucie bólu, samotności, poniżenia znów zawładnęły jej ciałem i czuła się jakby cała radość z niej uleciała.

- Nie utrudniaj tego, proszę. – powiedziała Lizzie, widząc, że James chce wziąć ją w swoje ramiona. – Muszę być z tobą szczera, nie mogę dłużej ukrywać tego, co czuję. Co czułam.

James odsunął się od niej o krok, lecz nie spuszczał z niej wzroku. Przez jego twarz przelatywał ogrom emocji. Złości, smutku i czegoś jeszcze, czego nie potrafiła zidentyfikować.

- Przez rok była ci potrzebna tylko do seksu i do pokazywania się na imprezach firmowych. Teraz, gdy nagle się obudziłeś i zacząłeś mnie zauważać, to w mojej głowie w kółko pojawia się jedna myśl, że udajesz, aby znów mieć nieograniczony dostęp do swojej prywatnej dziwki.

- Przestań tak o sobie mówić! – warknął James, a Lizzie aż się wzdrygnęła widząc jego wzrok pełen złości.

- Nazywam rzeczy po imieniu, James.

Mężczyzna przeczesał włosy palcami i przymknął na chwilę oczy.

- I tak, wiem, że to też moja wina, że ci pozwalałam na takie zachowanie. Jedyne co mam na swoją obronę to to, że tak bardzo chciałam być z tobą, że jakakolwiek namiastka bliskości była dla mnie na wagę złota. – Coraz więcej łez spływało jej po policzkach, lecz Lizzie nawet nie próbowała ich wycierać. Jej całe ciało było wręcz sparaliżowane od wspomnień bólu i upokorzenia. – Nie masz pojęcia, jak walczyłam ze sobą, aby tym razem się tobie postawić i wyprosić cię z mojego pokoju. W kółko obiecywałam sobie, że tej nocy będzie inaczej. Że będę na tyle silna, aby nie zmienić zdania na twój widok. Lecz tylko pojawiałeś się w drzwiach, a moja gromadzona przez cały dzień samokontrola, wyparowywała.

Odrzucona (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz