– Gdzie tyle byłaś? – powtórzył pytanie James, gdy nie uzyskał żadnej odpowiedzi.
Lizzie nadal milcząc, otworzyła drzwi i zaprosiła go gestem ręki do środka. James bez wahania wszedł do mieszkania i odwrócił się w jej stronę.
– Więc? – spytał, unosząc lekko brwi.
Lizzie westchnęła głośno i napełniła wazon wodą.
– Byłam na randce. – odpowiedziała, wkładając kwiaty do naczynia i ustawiając go na środku stołu. Uśmiechnęła się na ten widok, po czym podniosła wzrok na swojego męża. Minę miał jeszcze bardziej niezadowoloną niż kilka minut temu.
– Z kim? – prawie warczał, gdy zadawał to pytanie.
Lizzie poczuła, że nie chce mu jeszcze wyjawiać prawdy. Wolała wykorzystać moment i trochę go podenerwować.
– Z bardzo ważną dla mnie osobą. – odpowiedziała krótko i prawie parsknęła śmiechem widząc jego minę. – Kawy, herbaty? – zaproponowała.
– To dlatego wyszłaś bez słowa z restauracji? – spytał, ignorując jej pytanie. – Próbowałem się do ciebie dodzwonić, ale nie odbierałaś.
– W przeciwieństwie do ciebie, wyłączyłam dźwięk, aby nikt nam nie przeszkadzał w trakcie spotkania. – oznajmiła, po czym napełniła czajnik wodą i przygotowała kubki na herbatę. Zapowiadał się długi wieczór, a ona chciała dzisiaj wreszcie zakończyć wszystkie nierozwiązane sprawy z Jamesem.
– Usiądź. – poleciła mu, wskazując krzesło w kuchni. – Musimy porozmawiać.
James z ociąganiem zajął wskazane mu miejsce.
– Rozmawialiśmy, ale wyszłaś bez słowa. – powiedział zimnym głosem. – Te kwiatki to od tego faceta? – spytał, wskazując głową wazon.
Lizzie podała mu kubek z herbatą, po czym zajęła miejsce po drugiej stronie stołu. Ponownie, nie chciała, aby jego bliskość ją rozkojarzyła.
– Wyszłam bez słowa, bo zostawiłeś mnie samą na prawie kwadrans. – odpowiedziała spokojnie. – I tak, te kwiaty kupiła mi ta ważna dla mnie osoba. – dodała, nie bez satysfakcji obserwując, nowy grymas na jego twarzy.
James przeczesał włosy palcami, po czym wreszcie oderwał wzrok od stokrotek i zwrócił go w jej stronę.
– Nie było mnie może z dziesięć minut. Tak trudno było chwilę poczekać? Miałem ważny telefon.
Lizzie czuła, że znów narasta w niej złość. Spokój, który czuła po spacerze wyparował. Musiała się mocno opanować, aby nie wybuchnąć. Ich rozmowy nie miały sensu. Już Peter i Bella lepiej się ze sobą komunikują. Jakby ostatni rok sprawił, że zapomnieli jak ze sobą rozmawiać.
– Dobrze, James. Przestańmy tracić czas na przerzucanie się, kto kogo zostawił. – wzięła głęboki wdech i kontynuowała. – Chcę dzisiaj zakończyć temat naszego rozstania. Nie wypuszczę cię z mieszkania, jeżeli nie podejmiemy jakiejś decyzji.
James parsknął śmiechem słysząc jej groźbę i rozparł się wygodniej na krześle.
– Nie ma czego podejmować. – oznajmił pewnym siebie głosem. – Nie bierzemy rozwodu.
Lizzie ponownie sięgnęła po zapas cierpliwości, jaki jej pozostał. Wiedziała, że nie ma sensu wybuchać krzykiem, bo znów James wyjdzie i dalej będą żyli w takim zawieszeniu.
– Podaj mi jeden powód, dla którego nie powinniśmy wziąć rozwodu. – poleciła Lizzie, wpatrując się w twarz mężczyzny.
James milczał przez moment, lekko huśtając się na krześle. Lizzie ledwo powstrzymała się przed powiedzeniem mu, że jeżeli będzie tak robił to upadnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/278319579-288-k613056.jpg)
YOU ARE READING
Odrzucona (ZAKOŃCZONE)
RomanceLizzie poślubiając Jamesa wierzyła, że jej marzenie o wielkiej miłości się spełniło. Po roku małżeństwa, widzi, w jak wielkim była błędzie. James z uwielbiającego ją mężczyzny, zamienił się w nieczułego i bezdusznego człowieka. Lizzie chcąc uwolnić...