Rozdział trzynasty

10K 332 42
                                    

Lizzie wyszła z łazienki owinięta ręcznikiem. Znów miała koszmar, lecz tym razem do ojca i Edwarda dołączył James. Potrząsnęła głową, aby pozbyć się obrazów ze snu, które pojawiły jej się przed oczami. Chęć zmycia z siebie brudu jaki zawsze czuła, gdy śnił jej się Parker oraz panujące w Nowym Jorku upały, sprawiły, że brała prysznic minimum dwa razy dziennie. Nie chciała nawet myśleć o rachunku za wodę, jaki ją czeka w tym miesiącu.

Podeszła do szafy i przyjrzała się jej zawartości. Za kilka godzin spotyka się z Jamesem i miała nadzieję, że wreszcie dojdą do jakiegoś porozumienia. Nie mogła dłużej żyć w takim zawieszeniu. Prawdą było to, że kompletnie nie wiedziała czego chce. W jej głowie nadal trwała walka między sercem, a rozumem, a ona chciała zdobyć jakiekolwiek odpowiedzi od Jamesa zanim cokolwiek postanowi.

Sięgnęła po białą, lnianą sukienkę, którą kupiła za kilka dolarów w lumpeksie. To kolejna z nowości w jej życiu. Polubiła zakupy w ciucholandach, w których w ciągu ostatnich tygodni znalazła tyle perełek, że nie mogła uwierzyć, że można się tak dobrze ubrać za tak małe pieniądze. Zaśmiała się wyobrażając sobie minę ojca, gdy dowiedziałby się, że jego córka ubiera się w ubrania z drugiej ręki.

Założyła na siebie sukienkę i poczuła, że już jest spocona. Westchnęła tęsknie na wspomnienie klimatyzowanego apartamentu Jamesa. To jedyna rzecz, za którą tęskniła, gdy myślała o poprzednim mieszkaniu. Na szczęście prognoza wskazywała, że za kilka dni ma przyjść ochłodzenie, więc nie pozostało nic innego jak cierpliwie czekać.

Lizzie spięła włosy w niedbały kok i zrobiła lekki makijaż. Czuła, że coś skręca jej się w żołądku na myśl o spotkaniu z Jamesem. Od dawna nie byli razem w restauracji, czy w innym miejscu publicznym, chyba że w celach biznesowych. Była zestresowana myślą, że będzie z nim sam na sam. W jego towarzystwie przestawała logicznie myśleć i bała się, że źle się to dla niej skończy. Zwłaszcza, że przez ostatnie dni, James naruszył jej nowo zbudowane mury. Nie mogła wczoraj zasnąć przypominając sobie, jak świetnie wyglądał w kostiumie księcia i z jaką cierpliwością i radością bawił się z dziećmi. Do tej pory mogła sobie wmawiać, że James byłby złym ojcem, że traktowałby je ozięble, tak jak i ją przez ostatni rok. Teraz wiedziała, że nie miała racji.

Tuż po wstaniu zadzwoniła do Jamesa i poinformowała go, że się z nim spotka, lecz na miejscu. Nie chciała przebywać z nim dłużej sam na sam niż to konieczne. Nie był zadowolony, lecz po chwili podał jej adres restauracji i umówili się na wcześniejszą godzinę niż planowali.

Lizzie po raz ostatni spojrzała w lustro i wyszła z mieszkania. Na miejsce miała prawie półtorej godziny spacerem, lecz mimo upałów stwierdziła, że potrzebuje się przejść. Przez jej głowę przelatywało ogrom myśli, które chciała sobie poukładać i liczyła, że spacer jej w tym pomoże.

Droga zajęła jej trochę więcej czasu niż sądziła, więc gdy dotarła do restauracji była spóźniona kilka minut. James był już na miejscu. Siedział przy stoliku w rogu, ubrany z błękitną lnianą koszulę i beżowe, materiałowe spodnie. Lizzie wygładziła niepewnie swoją sukienkę, gdy podążała w jego kierunku.

Na jej widok, James wstał i odsunął jej krzesło, po czym sam zajął inne, naprzeciwko niej i przez chwilę jedynie wpatrywał się w nią, nic nie mówiąc. Lizzie pod wpływem jego spojrzenia, zaczęła nerwowo poprawiać swoje włosy, aż wreszcie zdecydowała się przerwać tę niezręczną ciszę.

– Przepraszam za spóźnienie.

James uśmiechnął się do niej przyjaźnie i pokręcił głową, zapewniając ją, że nic się nie stało.

– Napijesz się czegoś? Mają tutaj świetne drinki. – dodał, sięgając po kartę.

– Woda wystarczy. – odpowiedziała Lizzie. Nie chciała, aby alkohol zaburzył jej myślenie. Musiała mieć trzeźwy umysł.

Odrzucona (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now