Rozdział szesnasty część druga

9.4K 327 30
                                    

- Cześć. – przywitał się, otwierając szerzej drzwi.

Lizzie odwzajemniła uśmiech i zrobiła krok w jego stronę. Twarz Jamesa na chwilę spochmurniała, gdy zobaczył Emily, ale szybko ponownie się rozpogodziła.

- Emily. – rzucił krótko, lekko kiwając głową w stronę brunetki, która w odpowiedzi zmrużyła oczy i przeszła obok niego.

Lizzie stanęła w salonie i poczuła zapach czosnku i świeżych ziół. Skierowała się w stronę aneksu kuchennego, gdzie na kuchence stały trzy garnki pełne jedzenia.

- Co tak zajebiście pachnie? – spytała Emily, stając za nią, lecz już po kilku sekundach zaczęła podnosić pokrywki i sprawdzać, co się pod nimi znajduję. – Mówiłaś, że masz w domu makaron, ale nie sądziłam, że z owocami morza. – odezwała się, patrząc przyjaciółkę.

Lizzie odwróciła się w stronę salonu, gdzie James stał z rękami włożonymi w kieszenie. Wyglądał na lekko zdezorientowanego, jakby nie wiedział, jak ma teraz postąpić.

- Chciałaś randki – zaczął mówić, widząc jej pytające spojrzenie – Więc stwierdziłem, że mogę ci coś ugotować. Już trochę wystygło, bo byłem pewien, że skończysz pracę dwie godziny temu.

Lizzie zamurowało. Gdy zobaczyła jedzenie była pewna, że je zamówił i podgrzał. W życiu nie zgadłaby, że sam je przygotował. Nie miała pojęcia, że umie gotować, a wnosząc po samym zapachu, lepiej niż ona sama.

- Skończyłam pracę o szesnastej, ale jeszcze byłyśmy na jodze. – wyjaśniła Lizzie. Na potwierdzenie swoich słów, pokazała mu matę, którą nadal trzymała pod pachą.

- Na jodze? – spytał James. – Nie wiedziałem, że lubisz sport.

Lizzie jedynie wzruszyła ramionami w odpowiedzi. Nie chciała psuć nastroju, mówiąc, że w rzeczywistości niewiele o niej wie.

- Ostatnio byłyśmy na pole dance. – odezwała się Emily z buzią pełną sosu.

James ze zdziwienia uniósł brwi tak wysoko, że Lizzie ledwo powstrzymała się od wybuchnięcia śmiechem. Wyglądał komicznie.

- Pole dance, czyli taniec na rurze? – dopytał.

- Dokładnie, ale nie podniecaj się za bardzo. – powiedziała Emily, przykrywając garnek i odkładając łyżkę do zlewu. – Jeżeli masz jakąś fantazję erotyczną z Lizzie tańczącą na rurze, to radzę ci o tym zapomnieć. Wierz mi, że gdybyś ją zobaczył to ostatnie, o czym byś myślał to seks. Prędzej zadzwoniłbyś po egzorcystę. – dodała, parskając śmiechem na swoje słowa.

James popatrzył na Lizzie z uśmiechem, a ona poczuła, że się rumieni. Nie wiedziała co powiedzieć, lecz nim zdążyła cokolwiek wymyślić ponownie odezwała się Emily.

- Czy mogę zostać na kolacji? – spytała patrząc na Lizzie, a nie na Jamesa, który przygotował jedzenie. – Umieram z głodu.

Lizzie widziała, że James ponownie zrobił dziwną minę, słysząc pytanie brunetki. Wiedziała, że nie tak sobie wyobrażał ten wieczór, ale nie miała zamiaru wyganiać przyjaciółki. Zwłaszcza, że obiecała jej, że razem zjedzą.

Stara Lizzie zrobiłaby wszystko, aby James był zadowolony, lecz nie nowa. Przez ostatni rok Lizzie zaniedbywała przyjaciółkę, odwołując w ostatnim momencie jakieś spotkanie, czy ignorując jej telefony. Mimo tak okropnego traktowania, Emily zawsze zjawiała się, gdy Lizzie była w potrzebie. Gdyby nie ona, Lizzie nie poradziłaby sobie po rozstaniu z Jamesem. To jej pomoc i słowa pomogły Lizzie stanąć na nogach i zacząć życie na własnych warunkach.

Odrzucona (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now