Prolog

40.6K 563 450
                                    

Siódma czterdzieści. To ostatni budzik, który ustawiłam na pobudkę do szkoły. Transport do placówki zajmuje mi około piętnaście minut, jeśli mój tata zlituje się nade mną i zawiezie mnie do szkoły. W innym wypadku zmuszona zostaje jeździć autobusem, ale na ten transport jest już za późno.

Wybiegłam z pokoju najszybciej jak mogłam i wbiegłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam o dziwo nie najgorzej. Umyłam zęby i przystąpiłam do szybkiego makijażu. Tusz do rzęs, korektor i błyszczyk. Wróciłam do pokoju, otworzyłam szafę i wyciągnęłam ubrania, które wpadły mi w ręce jako pierwsze. Wypadło na czarne, szerokie jeansy i zielony top na długi rękaw. Włosy pozostawiłam rozpuszczone. Nie jest źle.

Przechodziwszy korytarz, zbiegłam ze schodów. W jadalni zauważyłam mojego ojca, który dopijał właśnie kawę i chyba szykował się do wyjścia. Na zegarku widniała godzina siódma pięćdziesiąt pięć. Cholera.

- Tato! Ja bardzo przepraszam. Spóźniłam się do szkoły. Zawieziesz mnie?

Mężczyzna odwrócił się w moją stronę i nie krył zdziwienia. Mama była już w pracy, a ja powinnam być w szkole, bo w końcu lekcje zaczynam o ósmej, więc pewnie myślał, że został sam w domu.

- Pewnie, że cię podwiozę, Rose. Już ósma, więc i tak jesteś już spóźniona. Biegnij po plecak i wsiadaj do auta. Będę czekać.

Jak powiedział, tak zrobiłam. Nie kryłam zdziwienia. Ostatnim razem, jak się spóźniłam, mój tata nie był zadowolony i krzyczał wniebogłosy, jaka to ja jestem „niezorganizowana". Ma dziś świetny humor, co oznacza, że zapewne znów za niedługo wyjadą z mamą w „celach biznesowych" i zostawią mnie samą na około tydzień.

Zgarnęłam plecak z pokoju i pobiegłam na dół. Założyłam buty i wybiegłam z domu. W aucie czekał już mój tata. Siedział jak zwykle wgapiony w telefon i czekał na mnie. Wsiadłam do samochodu, zapięłam pasy i czekałam, aż mój ojciec odłoży telefon i zacznie już jechać. Po chwili tak też się stało.

- Bardzo ci dziękuję, ale też bardzo cię przepraszam. Nie chcę robić kłopotów, tato - zaczęłam.

- Rose, wszystko w porządku. Każdemu się zdarza - oho, jakoś ostatnio nie byłeś tego taki pewien. Na sto procent gdzieś za niedługo wyjadą z mamą.

- Jaką lekcje masz pierwszą? - zapytał.

- Matematykę z Jones - odpowiedziałam niechętnie. Nienawidzę tej baby, uwzięła się na mnie, a teraz przez to spóźnienie będzie jeszcze gorzej.

- Nie przejmuj się. Postaram napisać ci usprawiedliwienie w ciągu dwóch godzin.

Wow. Moja mama wraz z tatą rzadko pisali mi zwolnienie, a co dopiero usprawiedliwienie. Zawsze powtarzali, że za swoje niezorganizowanie powinnam ponosić konsekwencje, a teraz ojciec zachowuje się jakby to nic takiego. Oczywiście ja uważam, że każdemu się zdarza spóźnić i faktycznie to nic takiego, ale wytłumaczenie tego moim rodzicom jest niemożliwe.

Siedziałam już cicho do końca podróży. Mój tata w miarę szybko jechał, więc na ekranie zobaczyłam godzinę ósmą dziesięć, a byliśmy prawie pod szkołą. Rekord. Mój tata nigdy się nie spieszył. W sumie to często wydawało mi się, że jechał specjalnie wolniej, bym dostała większą karę od nauczycieli. Kochany tatuś.

Gdy byliśmy już pod szkołą krzyknęłam szybkie „dziękuję" i wybiegłam z auta. Biegłam tak szybko jak mogłam. Otworzyłam drzwi z prędkością światła i właśnie dziś zawiodło moje szczęście. Nie dość, że się spóźniłam, to jeszcze walnęłam kogoś drzwiami i to dość mocno. Otrząsnęłam się i podbiegłam do chłopaka, który trzymał się ręką czoła.

My evil obsession [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz