- Kocham cię, Connor - szepnęłam, gdy trwałam w jego objęciach.
- Też cię kocham, różyczko - szepnął, uwalniając się z uścisku.
Spojrzał na mnie swoimi zielonymi tęczówkami i posłał uśmiech. Odwzajemniłam go, a następnie wtuliłam się w jego tors.
- Gotowa? - zapytał, gładząc moje plecy.
- Gotowa na co? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Pojutrze mam zawody. Finał. Pamiętasz? - zaczął.
- Faktycznie! Stresujesz się?
- Pokonamy NYC, nie martw się - odrzekł. - Pójdziesz na mecz jako dziewczyna Connora Smitha? - zapytał rozbawiony.
- Może tak, może nie - zaczęłam udawać, że rozmyślam. - Może nie dziewczyna Connora Smitha, a singielka?
- Żartujesz. Nigdy w życiu już cię nie oddam. Nikomu - uwolniłam się z objęć i spojrzałam na chłopaka ewidentnie rozbawiona. - Nawet tak nie mów, różyczko.
- Żartowałam! - klepnęłam go w ramię.
Złapaliśmy kontakt wzrokowy na trochę dłużej, przez co nastała cisza. Nie odzywaliśmy się, jedynie spoglądaliśmy w swoje tęczówki zafascynowani.
- Jesteś piękna, różyczko - szepnął ledwo słyszalnie Connor.
Zrobiło mi się strasznie miło i przerwałam nasz kontakt wzrokowy. Zaczęłam spoglądać na swoje dłonie, które teraz były bardzo interesujące. Wyginałam je w każde strony. Nagle zobaczyłam, że męska dłoń położyła się na moich, a ja szybko poderwałam wzrok do góry. Connor spoglądał na mnie, a ja na niego. Byliśmy tylko ja i on.
Ja i on. Na zawsze.
***
Poniedziałek. Wczoraj Connor jeszcze chwilę u mnie posiedział, oglądaliśmy film, gdy po jakimś czasie musiał się zbierać. Rodzice Smitha pożegnali się ze mną, a po jakiś dwóch godzinach zbierał się również chłopak.
Ranek był bardzo stresujący. Miałam wrócić do szkoły po tygodniu nieobecności. Po bardzo ciężkim tygodniu. Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam swoje włosy i twarz, a następnie skierowałam się do kuchni.
- Dzień dobry - przywitała się mama. Ewidentnie była w dobrym humorze.
- Dzień dobry, mamo - odpowiedziałam i zajrzałam do kuchni, gdzie już szykowała śniadanie pani Sophia. - Dzień dobry.
- Oh, dzień dobry, dziecinko - zadowolona gosposia tuliła mnie krótko i uśmiechnęła się na koniec. - Dzisiaj naleśniki. Mogą być? - pokiwałam energicznie głową, bo bardzo mi się ten pomysł spodobał.
- Jak się pani czuje? - zadałam pytanie.
- Wspaniałe, kruszynko. A ty? Jak się czujesz w pierwszy dzień po tak długiej przerwie? - krzątała się po kuchni, co chwilę patrząc na naleśniki i obracając je na patelni. W międzyczasie kroiła owoce.
- Całkiem spoko. Wszystko mam z Connorem wyjaśnione. Jedynie stresuje się jednym spotkaniem - mówiąc to miałam oczywiście na myśli Harry'ego. Po słowach Connora zrobił się dla mnie obrzydliwy. Te czułe słówka. Ślicznotko. Fuj.
- Nie przejmuj się. Wszystko się ułoży. Najważniejsze, że się pogodziłaś z chłopakiem. Teraz czas na odrobinę osłody - wypowiadając te słowa, podłożyła mi pod nos talerz z pięknie pachnącymi naleśnikami, obłożonymi owocami. Pychotka.
- Mogę zostać tu? W kuchni? Chciałabym z tobą porozmawiać. Ostatnio strasznie was wszystkich zaniedbałam - zapytałam cicho.
- Pewnie, skarbie. Jeśli tylko masz taką ochotę możemy porozmawiać, ale musisz mi wybaczyć, bo będę w tym czasie robić ciasto marchewkowe i trochę będę krzątała się po tej pięknej kuchni - odpowiedziała.
CZYTASZ
My evil obsession [KOREKTA]
Teen Fiction12.04.2023 - 11.09.2023 Rose Davies, siedemnastoletnia dziewczyna, mająca dość rygorystycznych i mało opiekuńczych rodziców. Na swojej drodze spotyka nowego ucznia Harry'ego i zaczynają się kolegować. Czy jest to odpowiedni dla niej partner? Connor...