Rozdział 27.

14.7K 382 533
                                    

ROSE POV:

Chłopaki wygrali!!! Ale się cieszę! Tak mocno trzymałam kciuki w trakcie meczu, że ciężko jest sobie to wyobrazić. Mary siedziała obok mnie i jedynie wzdychała, gdy któryś z chłopaków był przy piłce. Ona ogląda te mecze tylko po to, by móc pooglądać sobie chłopaków.

Po werdykcie od razu pobiegłam pod boisko gdzie zobaczyłam Harry'ego, który przyciągnął mnie do uścisku i po chwili pocałował w czoło.

- Gratulacje!!! Jestem taka dumna! - krzyknęłam niemalże od razu, gdy chłopak wyciągnął szeroko dłonie do uścisku.

- Dziękujemy, piękna - odpowiedział Harry.

- Tak bardzo się cieszę! Trzymałam mocno kciuki za was! - cały czas uśmiech nie schodził mi z twarzy. Byłam taka szczęśliwa, choć to nawet nie moja wygrana.

Porozmawiałam jeszcze chwilę z Harrym, a ten wytłumaczył mi akcję z wiadomościami. Zdziwiłam się. Czy on mnie śledził? Niemniej jednak szybko rozluźnił napięcie i po chwili opowiadał historię z boiska, o której sami oglądający nie mogli wiedzieć. Pożegnałam się z Harrym, a następnie rozejrzałam się po boisku. Moje oczy spotkały się wprost z zielonymi tęczówkami Connora. Chłopak stał naprzeciw nas z zaciśniętą szczęką i pięśćmi. Pożegnałam się z Walkerem i podeszłam do spiętego Smitha.

- Hejka. Gratulacje!!! Jestem taka szczęśliwa! Widziałeś chyba, jak trzymałam mocno kciuki, prawda? - zaczęłam z szerokim uśmiechem, by rozładować napięcie między nami.

- Mhm, widziałem - odpowiedział niechętnie.

- Wszystko dobrze? Nie cieszysz się? - zapytałam, gdy chłopak dalej nie wykazywał entuzjazmu.

- Cieszę. Cieszę się, Rose - odpowiedział.

- Co się dzieje, Connor? Zawsze byłeś taki szczęśliwy, a teraz kiedy wygraliście nawet się nie uśmiechasz. To przez moją obecność? Siedząc na trybunach, widziałam jak skakałeś ze znajomymi, a teraz? Chcesz zostać sam? - zapytałam przejęta. Co się stało?

- Nie, Rose. Zostań. Tak bardzo w środku się cieszę, ale po prostu coś mi się przypomniało. Przepraszam, że to tak wygląda. Nie chcę, byś była smutna - odpowiedział i posłał mi uśmiech, a ja od razu go odwzajemniłam. Podeszłam do chłopaka bliżej i go przytuliłam.

- Nie musisz uśmiechać się na siłę. Czasami w życiu są gorsze momenty i ja to rozumiem. Pamiętaj, że zawsze mi możesz powiedzieć, jeśli coś się dzieje. Chętnie wysłucham, Connor. Tak bardzo jeszcze raz wam gratuluję! Tak bardzo się ucieszyłam, że kiedy skończył się czas skakałam z radości, krzycząc do Mary, że wygraliście. Będziecie na kolejnych eliminacjach! - mówiłam to wszystko, przytulając się wciąż do Connora. W połowie mojego monologu Smith odwzajemnił uścisk, co nadało wszystkiemu czułości.

- A ty będziesz oglądać kolejne eliminacje, różyczko? - zapytał, uśmiechając się do mnie, gdy rozluźniliśmy uścisk.

- Oczywiście, kapitanie - odpowiedziałam, salutując żartobliwie chłopakowi.

Już nikogo nie było. Uczniowie rozeszli się do klas, a drużyna Connora do szatni. Teraz cała wcześniejsza sytuacja wydaję się bardziej intymna. Nagle ktoś zaszedł nas od tyłu.

- No witam, dzieciaki. Gratuluję synku - dobiegł z tyłu głos pani Valerii. Odwróciliśmy się do mamy Connora, a ta od razu przytuliła swojego syna.

- Dzięki, mamo - odpowiedział szczęśliwy Connor. Już nie był smutny.

- To co, zbierasz się i jedziesz do domu? - zapytała Valeria.

My evil obsession [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz