Rozdział 23.

14.7K 330 73
                                    

Tylko zanim zdążyła wykonać jakikolwiek ruch, ja przytuliłam do siebie mocno Connora.

Przytuliłam Smitha. Cała zapłakana przytuliłam całego bladego Connora. Zaczęłam głaskać jego plecy i go uspokajać. Zawsze, gdy gorzej się poczułam, to Mary w taki sposób mnie uspokajała. I  pomagało. Stwierdziłam, że może pomoże to też chłopakowi. Po chwili mama Connora chciała mi pomóc.

- Connor, wszystko dobrze. Jesteśmy z tobą. Nic się nie dzieje - podeszła do nas i zaczęła masować jego plecy. Ja dalej trwałam w uścisku.

Po chwili, Smith odwzajemnił mój uścisk. Objął mnie tak mocno rękami, jakby chciał, bym od niego nie uciekła. Z początku czułam się bardzo niekomfortowo, ale wiedziałam, że mu to pomaga. Tym razem to ja masowałam jego plecy.

- Wszystko w porządku, Connor? - wypowiedziałam to wprost do jego ucha.

- Jeśli mi wybaczyłaś, to tak - odpowiedział cicho.

- Wybaczyłam ci, Connor. Już wszystko dobrze - odpowiedziałam znów wprost do jego ucha.

Chłopak uwolnił mnie z uścisku i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił. Zapomniałam tylko, że jest ktoś z nami jeszcze w pomieszczeniu. I właśnie teraz, Connor patrzy na nią. Valeria podeszła do nas bliżej i usiadła obok nas na podłodze. 

- Connor, dobrze się czujesz? Jeśli gorzej byś się poczuł, możemy jechać do domu i sobie odpoczniesz - powiedziała czule. Szkoda, że moi rodzice nie są tacy troskliwi. 

- Nic mi nie jest, mamo - odpowiedział.

- No dobrze. A ty, Rose? Na pewno dobrze wszystko? Pamiętaj, że jestem do twojej dyspozycji. Jak coś by się działo, to możesz zawsze mi powiedzieć - na te słowa uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową. Kochane. - No dobrze, to ja już was zostawię samych - dodała, po czym wyszła z pokoju.

Kobieta zamknęła za sobą drzwi, a ja spojrzałam w tym momencie na chłopaka. On już się na mnie patrzył.

- Naprawdę cię przepraszam, Rose - powiedział.

- Już nie przepraszaj, Smith. Było, minęło - powiedziałam.

- W tym tygodniu odbywają się drugie eliminacje do mistrzostw z koszykówki. Wpadniesz zobaczyć? - zapytał niepewnie. 

- Drugie? Kiedy były pierwsze? - zapytałam. Mary uwielbia oglądać mecze chłopaków z naszej drużyny i zawsze namawia mnie, bym tez przyszła. Teraz, kiedy Harry też jest w drużynie myślała, że już w ogóle mi nie odpuści.

- Pierwsze odbyły się na hali, bo było za zimno. Teraz następne odbędą się u nas i już raczej tak pozostanie. Zawsze są u nas - powiedział. Okej, to ma sens.

- Z chęcią wpadnę - odpowiedziałam.

- We wtorek na drugiej lekcji się zaczyna - powiedział, a ja pokiwałam głową.

Zawody w naszej szkole zawsze odbywają się w trakcie lekcji. Na danej lekcji, na której trwa mecz, wszyscy nauczyciele pozwalają iść na trybuny i kibicować. Jednak jeśli nie interesują cię rozgrywki szkolne, możesz iść na świetlicę szkolną i przesiedzieć długość trwania meczu. Tak wyglądają zawody u nas w szkole. Jest to fajna sprawa, jak cała szkoła ci kibicuje. Wtedy podobno fajnie się gra. Ja osobiście byłam na każdym meczu. Zawsze z Mary. Choć niektóre dyscypliny mnie nie interesują, to i tak pojawiałam się na owym meczy, by pokibicować naszej drużynie i spędzić wesoło czas w towarzystwie mojej przyjaciółki. 

***

Minęło trochę czasu. Wraz z Connorem przegadałam całe spotkanie. Po raz kolejny było całkiem normalnie. Podobało mi się. Był bardzo miły dla mnie i naprawdę cieszę się, że się z nim pogodziłam. Wolę jak przyjemnie nam się rozmawia niż jak kłóci się ze mną i mnie denerwuję. 

Siedziałam właśnie sama w pokoju. Czytałam książkę, którą udawałam, że czytam przy przeprosinach Connora. Była całkiem dobra. Nie mam za wiele do wyboru z rzeczy, które mogę robić. Książki, nauka, słuchanie muzyki na mp3, którą moi rodzice nie wiedzieli, że mam, więc mi jej nie zabrali. To chyba na tyle. Mogłabym jeszcze posprzątać w pokoju, ale cały był wysprzątany, mogłabym wyjść na dwór, gdyby tylko mój ojciec na to mi pozowolił.

Tak bardzo chciałabym wyjść na plażę, pooddychać świeżym powietrzem, przejść się na spacer, wyjść z Mary, bądź z Harrym, odpocząć z własnymi myślami, ale na dworze. Siedzenie w czterech ścianach bardzo mnie przytłacza. Nigdy nie byłam przystosowana do siedzenia tak długi czas w swoim pokoju. Może to dlatego, że nigdy nie byłam na takim pieńku z moimi rodzicami. Oni albo wyjeżdżali na tydzień, a po powrocie nie wiedzieli co się dzieje, albo nie interesowali się mną, gdy byli w domu. Jedynie co sprawdzali to oceny, z którymi nigdy nie miałam problemu. Ostatnio, gdy Connor tak bardzo zniszczył mi moją średnią, czepiają się nawet o czwórkę. Najgorsze uczucie.

***

Poniedziałek. Obudziłam się sama, a na zegarze widniała godzina 6:15. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ogarnęłam swoje włosy do ładu, umyłam zęby, nałożyłam kilka kosmetyków do pielęgnacji na moją twarz i wyszłam z łazienki. Dzisiaj nie miałam ochoty się stroić. Z szafy wyciągnęłam czarne dresy, zwykłą jasnoniebieską koszulkę i szarą bluzę z kryształkami. Jak na dzień, w którym nie mam ochoty się stroić, to całkiem spoko. 

Spakowałam plecak i zeszłam na dół. W kuchni zobaczyłam panią Sophię, która właśnie przyrządzała posiłek dla moich rodziców.

- Rose, kochanie, ty nic nie jesz? - zapytała troskliwie gosposia.

- Nie jestem głodna. Wezmę drugie śniadanie i obiecuję, że zjem w szkole - spakowałam mój lunch przygotowany przez Sophię. - Ja będę już się zbierać.

Mój plan był prosty. Miałam wyjść wcześniej do szkoły, by skorzystać z tej pięknej pogody. Plan był znakomity gdyby nie to, że mój ojciec właśnie zjawił się w kuchni. 

- Idziesz tak szybko do szkoły? Lekcje masz przecież na ósmą, Rose - powiedział bezuczuciowo.

- Muszę być szybciej w szkole, tato. Z Mary umówiłam się, że pouczę ją przed lekcjami na sprawdzian z geografii, który razem poprawiamy. Mówiła mi, że ma problem ze zrozumieniem jednego tematu, więc jako jej przyjaciółka, pomogę jej - powiedziałam. Tą całą szopkę wymyśliłam na poczekaniu, a wcale nie wyszło mi tak źle.

- No dobrze. w takim razie idź już. Skoro masz jej pomóc to fajnie by było, jagbyś się nie spóźniła - powiedział, a ja kiwnęłam głową i zaczęłam zmierzać do przedsionka na buty.

Założyłam szybko obuwie i wyszłam z domu. Kierowałam się w pewne miejsce, Miejsce, które pozwala mi nie myśleć o wszystkich problemów. Miejsce, które każdy dobrze zna pod nazwą plaża, a ja znam pod nazwą wolność. Szybko skierowałam się do jednego z wejść i po chwili mogłam poczuć tą świeżą bryzę. Świeżą bryzę i piasek pod bosymi stopami, z których właśnie ściągnęłam moje obuwie.

To w tym miejscu byłam wolna.

★★★
Martynqavv

Hejka, dzisiaj obiecałam wcześniej wstawić. 🙈

Jak wrażenia?

Miłego dnia! 🤍🖤


My evil obsession [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz