Rozdział 50.

8.6K 271 114
                                    

- Ale Connor... To nie ja to zrobiłam.

Szatynka popatrzyła na ślad z przerażeniem, co chwilę posyłając pytające spojrzenie. Stałam między nimi, kiedy to reszta chłopaków wstała z łóżka, podchodząc do nas.

- Wszystko w porządku, Rose? - zapytał zaniepokojony Matt.

- Czy to się stało po meczu? Wtedy, kiedy niby zaczepiła cię pani Miller? - zapytał, łącząc fakty Ethan.

Stałam cicho, czując wzrok każdego. Co mam im powiedzieć? Że zrobił to Harry, a przez to, że im powiedziałam, zrobi coś gorszego? Nie mogę.

- Ethan? Pani Miller nie pracuje tego dnia - zwróciła uwagę Mary.

- To co się stało, Rose? - włączył się Tony.

- Powiesz coś, do cholery?! - zapytał po chwili zdenerwowany Connor. - Kto ci to zrobił?!

- Zostaw mnie! - krzyknęłam, kiedy złapał mnie za bluzę. - Nic mi się nie stało.

- Znowu zaczynasz? To nazywasz niczym? - powtórzył słowa, które padły, gdy siedzieliśmy w samochodzie, wskazując palcem na ślad.

- Tak! - wyrwałam się. - To nazywam niczym, a was nie powinno to interesować! Zostawcie mnie! - krzyknęłam, wchodząc do łazienki, która od razu za sobą zamknęłam.

- Rose... - zaczęła Mary.

- Rose, otwórz te drzwi - zapukał Tony, próbując załagodzić sytuację.

Osunęłam się po drzwiach, przysuwając nogi do klatki piersiowej. Głowę schowałam między kolanami, dysząc niespokojnie. Z kieszeni spodni wyciągnęłam telefon, wyszukując numer mojego ojca.

Mimo ostatnich przeprosin i próby poprawienia naszych relacji, tata mniej się angażuje. Wie dobrze, że mam do niego większy żal, a mimo to nie miał dobrej okazji się wykazać. Myślę, że nadeszła idealna okazja. Tylko on był w domu, pracując przed komputerem.

Rose:
Cześć, tato. Wiem, że pracujesz, ale mamy nie ma w domu. Mógłbyś przyjechać do domu Mary, mojej przyjaciółki i mnie odebrać? Źle się czuję, zamknęłam się w łazience, bo znajomi nie dają mi żyć. Wszedłbyś do jej pokoju i wyciągnął mnie z tego całego zamieszania, proszę?

Czekałam chwilę na odpowiedź. Co chwilę też słyszałam krzyki chłopaków, walących w drzwi. Moje ciało odbijało się od drewna, za każdym razem, gdy uderzyli w drzwi. Po chwili na ekranie pojawiła się ikonka ze zdjęciem mojego taty i trzy kropeczki oznaczające, że właśnie mi odpisuje.

Tata:
Przykro mi, kochanie, ale nie mogę przyjechać. Mam dużo pracy. Zadzwonię do Connora, żeby dał Ci coś przeciwbólowego. Powiem mu też, by dali Ci spokój. Dasz radę, skarbie. <3

Cholera. Już chciałam odpisać, by nie przejmował się i nie dzwonił do Connora; że sama wszystko ogarnę. Jednak chwilę później usłyszałam dzwiek dzwoniącego telefonu zza drzwi. Nie zdążyłam.

- Tak, rozumiem. Nie ma sprawy, panie Alexie.... Dziękuję za telefon. Do widzenia - odpowiadał mój chłopak. Po chwili jednak się rozłączył, a ja nie mogłam nic dosłyszeć.

- Rose.. - zaczął Tony. - Jeśli naprawdę nie chcesz o tym porozmawiać, to nie musisz. Wyjdź z łazienki, przebierzmy się w stroje i pójdźmy się bawić. Pamiętaj jednak, że zawsze możesz do kogoś z nas podejść i powiedzieć o całej sytuacji. Jesteśmy tu dla ciebie, rozumiesz? - powiedział łagodnie, a ja zaczęłam brać głębokie wdechy. Wyciągnęłam telefon, zapisując jedna wiadomość.

Rose:
Czego chcesz?

Mogę zrobić wiele rzeczy, po których miałabym pewność, że się odczepi. Nie chce kłócić się z moimi przyjaciółmi, a jednak przez wzgląd na własne bezpieczeństwo, jestem do tego zmuszona. Może jest coś, przez co da mi święty spokój?

My evil obsession [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz