Rozdział 41.

12.4K 314 174
                                    

ROSE POV:

Minął tydzień. Cholerny tydzień, który tak bardzo zniszczył mnie psychicznie.

Nie wychodziłam z domu, nie jadłam, wręcz siedziałam na łóżku 24 godziny na dobę. Przemieszczałam się do łazienki i z powrotem. Tak wyglądał ten tydzień.

Oczy miałam spuchnięte od codziennego płakania. Tydzień temu powiedziałam, że muszę się pozbierać i pogadać z Connorem. Tylko czy ja kiedykolwiek się pozbieram?

Do pokoju zapukała moja mama. Nawet nic nie odpowiedziałam, bo tak długo się nie odzywałam, że aż zaschło mi w gardle. Wyjrzała więc przez drzwi i spojrzała na mnie.

- Rose, dziecko. Chodź z nami coś zjeść. Giniesz w oczach, kochanie. Wyglądasz coraz gorzej. Nie jesz nic od tygodnia prócz kilku wafelków, przygotowanych przez Sophie. Zejdź na dół, proszę - zaczęła mama, a ja spojrzałam na nią.

- Nie mam siły. Nie jestem głodna.

- Już to słyszałam. Wstawaj, skarbie. Uwierz mi, zjesz, to będzie lepiej - zagwarantowała rodzicielka.

- Podziękuję.

- Rose, nie karz mi wzywać ojca. Od tygodnia martwi się, co się z tobą dzieje. Chcemy dla ciebie dobrze, Rose. Zaufaj nam. Nie byliśmy dobrymi rodzicami, ale staramy się. Bardzo się staramy - powiedziała.

- No dobrze. Pójdę - odparłam cicho, zwlekają się z łóżka.

- Cieszy mnie to. Przyjdź do jadalni.

Wyszła z pokoju, a ja powędrowałam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Napuchnięte oczy, czerwona twarz, tłuste włosy i szary komplet dresowy. Beznadzieja.

Zeszłam na dół, gdzie zetknęłam się z zmartwionymi oczami Sophii. Nie chciałam żeby była smutna, więc szybko wysiliłam się na uśmiech, który jej posłałam. Ona go odwzajemniła, a ja skierowałam się do jadalni. Usiadłam na swoim miejscu i spotkałam się z rodzicami, którzy widać było, że byli zmartwieni.

- Zjedz coś, Rose - powiedział ojciec, a ja pokiwałam głową.

Nałożyłam na talerz łyżkę sałatki, zabierając ze stołu jeszcze kromkę chleba.

- Rose, proszę cię - powiedziała mama.

- Hm?

- Nic nie jesz od tygodnia. Zjedz proszę porządny posiłek. Martwię się - odpowiedziała mama.

- Nie jestem głodna. Nic mi nie będzie - odparłam niechętna na rozmowę.

- Rose.. - zaczął tata. - Wszyscy się martwią. Szkoła dzwoniła nawet co się dzieje. No i... Connor. Okropnie się martwi. Dzwoni codziennie spytać się jak się czujesz. Naprawdę mu zależy - dokończył.

- Miło, że się martwicie, ale mi nic nie jest. A Connor... Nie wiem, zawiodłam się. Okropnie zawiodłam - ma wzmiankę o Connorze głos mi się załamywał.

- Pamiętaj, że jak będziesz gotowa, to on czeka. Chcę z tobą porozmawiać - dodała mama.

- Kiedy? - zapytałam.

- Co, kiedy, Rose? - zapytał ojciec.

- Kiedy mogę się z nim spotkać? - zapytałam.

- Kiedy chcesz, Rose. Kiedy chcesz. Wystarczy, że będziesz na to gotowa - odpowiedział.

- Dzisiaj - odparłam.

- Co? - dołączyła się mama.

- Dzisiaj chcę z nim porozmawiać - odrzekłam pewna siebie.

My evil obsession [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz