Rozdział 12.

14.8K 349 247
                                    

- Rose, chcieliśmy z tobą porozmawiać.

Jej surowy ton nie znaczył nic dobrego.

- Usiądź - zażądał mój ojciec, wskazując miejsce na kanapie. Moja mama zasiadła obok niego, natomiast ja zasiadłam w lekkim odstępie od nich. Nie chcę być tak blisko.

- Rose, jesteśmy załamani. Myśleliśmy, że powierzyliśmy tyle obowiązków osobie, która poradzi sobie z tym wszystkim. Dom jest pięknie wysprzątany, a ty wyglądasz na zadbaną. Jedyne co zaniedbujesz to twoje oceny. Tróje i czwórki to nie jest to na co cię stać! - z tym zdaniem moja mama zaczęła podnosić głos. Nie krzycz, proszę. - Wiesz jaki to wstyd przynosi?! Pała z matematyki?! Wiesz co to o nas świadczy?! Jak można się tak uczyć?! - zaczęła wydzierać się moja mama.

- Mamo! Błagam, dajcie mi to wytłumaczyć! Ta jedynka nie jest moją winą! - próbowałam przekrzyczeć moją matkę, która już ziała ogniem.

- Nie twoja wina?! A kogo?! Kogo?! KOGO?! - w tym momencie polały się łzy. Łzy ciekły z moich oczu jak wodospad. Nienawidzę takich kłótni. Poza tym oprócz tej jednej jedynki mam same trójki, czwórki i piątki. Czy to serio znaczy, że jestem beznadziejna?

Płakałam głośno. Już nie starałam się tego ukrywać. Nie umiałam. Tego było za dużo. Czekałam tylko, aż głos zabierze mój ojciec. To on zawsze informuje o karze, którą dostaje.

- Nie spodziewałam się tego po tobie! Taka pilna uczennica, a takie oceny! Obiecałaś wszystko poprawić! - dokańczała swoje tortury mama.

- Spokojnie, Linda - czas na ojca. - Zawiedliśmy się, Rose. Nie tego od ciebie wymagaliśmy. Niestety musisz ponieść karę i chyba dobrze o tym wiesz - zaczął ojciec. Nie, nie wiem. Nie wiem dlaczego, skoro nic złego nie zrobiłam.

- Masz zakaz wychodzenia z domu prócz szkoły do odwołania. Oddajesz nam telefon i laptopa. Dodatkowo zadecydowaliśmy z twoją mamą, że jesteś już na tyle dorosła, że nadszedł czas, byś wychodziła z nami na bankiety. Zawsze ci odpuszczaliśmy, ale teraz zasady się zmieniają. Jesteś naszą córką i chcemy się z tobą pokazywać. Masz poprawić te oceny, które nie zaskakują w twoim dzienniku, czyli prawie wszystkie. Nie interesuje nas z mamą jak i czy jest to w ogóle możliwe. Trzeba było nie zawalać wcześniej, byłoby łatwiej. To tyle co mam do powiedzenia. Idź do pokoju i ochłoń - powiedział ojciec sowim lodowatym, pustym głosem jakby nie interesowało go to, że takim zachowaniem mnie rani.

Weszłam do pokoju i zabrałam swój telefon wraz z laptopem. Zeszłam na dół do salonu gdzie siedzieli moi rodzice, oglądając serial i śmiejąc się do rozpuku. Kochająca rodzinka. Bez słowa położyłam urządzenia na stoliku obok i ruszyłam spowrotem do pokoju. Zamknęłam się na klucz i zaczęłam płakać. Głośno płakać. Nie mam siły. NIE MAM SIŁY!!! Położyłam się w łóżku i po długim męczeniu się z głośnym łkaniem, zasnęłam.

Obudziłam się dość wcześnie. Była siódma. Rodzice zapewne jeszcze śpią, więc po cichu zeszłam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i zrobiłam swoją pielęgnację. Ubrałam wygodne ubrania, bo i tak dzisiaj nigdzie nie wyjdę. W pokoju złapałam za swoją książkę i zaczęłam czytać. Czytałam już jakiś czas, gdy ktoś zapukał do mojego pokoju. Wyłonił się zza drzwi mój ojciec.

- Rose, nie śpisz. To dobrze. Chcemy, byś przyszła za chwile na śniadanie - powiedział i wyszedł. Wiem, że muszę się tam zjawić, nie ważne jak bardzo nie chcę. Jak się tam nie pokażę, to mogę zapomnieć o wyjściu z tego domu.

Zeszłam na dół do jadalni. W kuchni krzątała się pani Sophia. Sophia to nasza gosposia, którą rodzice zatrudniają jak są w domu. Gdy ich nie ma, gosposi również. Chcą, bym nauczyła się "odpowiedzialności". Gdy jednak już się w domu zjawią, gosposia pracuje od samego rana. Uwielbiam tą panią. Z nią jedyną mogę porozmawiać, więc cieszę się, że ona dalej tu pracuje. Jest miła i bardzo zabawna. To osoba, która czasem wie więcej, niż moi własni rodzice. Przykre.

- Dzień dobry, pani Sophio - przywitałam się.

- Witaj, dziecinko. Zasiadaj do stołu, już wszystko nałożone. Rodzice na ciebie czekają - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.

Skinęłam głową i podeszłam do stołu. Rodzice już siedzieli i zaczęli posiłek. Nawet nie zaczekali. Usiadłam w ciszy i zaczęłam nakładać sobie jedzenie. Wszystko robiłam w ciszy. Nie chciałam z nimi rozmawiać po tym, jak odebrali mi wszystko. Zawsze to tak wygląda. Po takich sytuacjach nie odzywamy się do siebie. Ale tym razem przesadzili. Do odwołania? Poprawić wszystko? Chyba kogoś tu poniosło. Jadłam w spokoju swoją porcję, gdy nagle odezwała się moja matka.

- Musimy z ojcem ci coś powiedzieć - zaczęła. - Poznaliśmy na wakacjach super znajomych. Również biznesmenów. Mieszkają na tej samej dzielnicy i mają syna w twoim wieku. Dziś wieczorem zaprosiliśmy ich na kolację, a w najbliższy piątek wybieramy się wszyscy razem na bankiet. Mamy nadzieję, że się dogadacie. I proszę ładnie się ubrać na dzisiejszą kolację. Jedziemy do naszej ulubionej restauracji i nie chcemy wstydu. Zrozumiano?

Kiwnęłam tylko głową i dalej zajadałam się śniadaniem. Nie lubię takich imprez. Jeszcze na dodatek dzisiejsze spotkanie. Oby to był ktoś porządny. Błagam.

***

Właśnie zaczęłam szykować się na kolację. Kazano mi się ładnie ubrać, więc zaczęłam grzebać w szafie, w poszukiwaniu czegoś eleganckiego.

Wyciągnęłam z szafy krótką czarną sukienkę. Była przed kolano, jej rękawy były szersze, a dekolt w serek. Dół sukienki był rozkloszowany z falbanami. Dołożyłam do tego złotą biżuterię i czarne szpilki. Mój makijaż był delikatny, ale podkreślał moje oczy i usta, które bardzo chciałam uwydatnić. Podoba mi się. Wyglądam naprawdę ładnie.

Zeszłam na dół, gdzie stali już moi rodzice, by napić się wody. Stresowałam się. To pierwsze takie spotkanie na którym uczestniczę. Jeszcze będą tam jacyś inni ludzie i chłopak w moim wieku. Zabijcie mnie. Piłam wodę, gdy nagle moja mama również znalazła się w kuchni.

- No, jak trzeba to potrafisz się ubrać. Wolę ciebie w takim wydaniu, a nie w jakiś dresach. Pij tą wodę i jedziemy - zażądała. - A i bez numerów. Masz być uśmiechnięta i odpowiadać na pytania. Z jedzeniem też nie kombinuj. Jak będziesz grzebać w talerzu to inaczej sobie porozmawiamy - dodała. Często mam problemy z apetytem. Dlatego nigdy moi rodzice nie zabierali mnie do restauracji, bo bali się wstydu, że tacy poważni ludzie, a mają córkę, która ledwo je.

Wyszła z kuchni i właśnie zakładała płaszcz. Przelotnie gdzieś widziałam kręcącego się ojca, który jak zwykle przed takimi spotkaniami jest spięty. Dzisiaj jest chyba podwójnie, bo ja tam będę. Już od rana chodził na rzęsach, by wszystko wyszło dobrze, więc wiem, że jeśli cokolwiek zepsuje swoim zachowaniem, nie żyje.

***

Dojechaliśmy właśnie do restauracji. Jest to jedna z tych bardziej drogich, bo przecież moi rodzice muszą się tylko w takich pokazywać. Z zewnątrz lokal jest w odcieniach ciemnego brązu i posiada złote wykończenia. Weszliśmy do środka. W środku kolorystyka zostaje taka sama, a stoliki zajmują w większości biznesmeni. Nie zdążyłam się nawet rozejrzeć, a moja mama już się odezwała.

- Tam są! Chodźcie! - krzyknęła moja mama.

Przemierzaliśmy kilka stolików, aż w końcu dotarliśmy do tego jednego. Nie spodziewałam się, że będzie siedział tam on.

- Connor?

★★★
Martynqavv

Hejka, przepraszam, że dzisiaj rozdział tak późno. Mam nadzieję, że nie jesteście źli... Miłego wieczoru! 🤍🖤

My evil obsession [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz