02. Chciałabym być zdrowa

139 5 11
                                    

Gdy mówiłam, że coś jest początkiem, nigdy nie myślałam, że mogłoby też być końcem czegoś innego. Trudno to przyznać, ale w dzieciństwie byłam niepoprawną optymistką. Optymistką, która wiele nocy spędzała płacząc w szpitalnym łóżku, podpięta do blisko setki kabli i ciągle posiniaczonymi rękoma od motylków, jak to ładnie nazywały pielęgniarki. Wzięłam głęboki wdech, powoli, trochę z frustracją, wypuszczając medyczną parę z płuc. Dźwięk chodzącego inhalatora mimowolnie powodował u mnie dziwne poczucie bezpieczeństwa. Może to dlatego, że był ze mną częściej, niż moja rodzina.

Nie zrozumcie mnie źle. Mama i tata często przyjeżdżali, gdy tylko mieli na to czas, ale od pewnego czasu spotkania z nimi nie dawały mi aż tyle radości, co kiedyś. Aż tyle nadziei. W ich oczach byłam tą chorą, poszkodowaną przez życie córką. Kimś, kim trzeba było się cały czas opiekować i pilnować, czy jego serce aby napewno dobrze bije, a w ich oczach nie widziałam nic innego, niż wyrazy współczucia, których mi nigdy nie powiedzieli. Bo kto normalny powiedziałby swojemu dziecku, że żałuje? Oczywiście, było to przytłaczające, że moim prawdziwym domem nazywałam szpital, a niektórych z rodziny ledwo co poznawałam. Albo nie znałam, a oni nie znali mnie. Ale czy było to aż tak przytłaczające?

Odrobione przymulona po końskich dawkach leków, ale wciąż na tyle przytomna by funkcjonować, odsunęłam maseczkę od ust i niepewnie wyłączyłam urządzenie, czując jeszcze lekkie wibracje na opuszkach palców. Zawsze mnie uczulali, by pilnować, czy leki się nie skończyły, dlatego też była to moja mała obsesja. Z resztą, jedna z nielicznych, które wiązały się z medycyną. Odkasłałam od razu gdy mój organizm się obudził, czując oddzielającą się od płuc wydzielinę. Delikatnie obrzydzona przymknęłam powieki, wykrzywiając wargi w podkówkę.

–co za shit– wymamrotałam cicho do siebie, biorąc po raz pierwszy od niepamiętnych czasów głęboki, czysty wdech. Można pomyśleć, że to nic niezwykłego. Ot zwykła czynność. Ale dla osoby takiej, jak ja, był to szczyt marzeń. Tutaj w szpitalu można powiedzieć, że uczyliśmy się doceniać małe rzeczy. Każdy nowy, przeżyty na spokojnie dzień. Choć, fakt faktem, można się było tutaj zanudzić. Zatopiona we własnych myślach wzięłam jeszcze witaminy, czyli żelazo i magnez. Mój organizm miał jakiś dziwny problem z utrzymaniem ich.

Wtedy właśnie usłyszałam dobrze mi znany sygnał telefonu. Zdziwiona, kto mógłby dzwonić o 21.25 odwróciłam się na pięcie, w rękach trzymając butelkę ulubionej wody jabłkowe, po czym podeszłam szybko do łóżka, z kołdry biorąc telefon. Mamusia. Duży napis wyświetlał się na ekranie smartfona, a wesoła-skoczna muzyczka przyprawiała mnie o niechciane dreszcze. Odrzuciłam na plecy jednego z dwóch warkoczy bokserskich, odstawiając wodę. W końcu odebrałam.

-witaj, kochanie!– zaszczebiotała wesoło kobieta, machając do mnie z domu, a dokładniej salonu, gdzie świeciło się światło. Pomachałam do kamery, uśmiechając się delikatnie, choć coś zakuło mnie w sercu. I to wcale nie przez chorobę. Po prostu z tęsknoty, a nawet.. zazdrości. Chciałabym tam z nimi być.

–Olivia, wszystko w porządku?– zmartwiła się ciemno włosa, sprowadzając mnie na ziemie. Kiwnęłam głową na tak i zaśmiałam się wymuszonym śmiechem, siadając dość niepewnie na łóżku.

–tak, tak, hej wam– przytaknęłam, nie chcąc po sobie pokazywać, że coś było nie tak. Oni chyba też, gdyż tata leżał rozłożony plackiem na kanapie, a Amber siedziała obok i w najlepsze zajadała się chipsami paprykowymi, totalnie nic nie robiąc sobie z mojej obecności. Westchnęłam ponownie, przecierając lekko powieki. Moja cała, bliźniacza siostra. Jak zwykle robi wszystko tak, żeby wszystko było w porządku.

–a ty kochanie, jak się czujesz, co?– spytała mama, a ja mogłam zauważyć, że jej wzrok wnikliwie analizował każdy szczegół mojej twarzy. Rozczulona wzięła wdech, już otwierając usta by coś powiedzieć, ale skutecznie jej przerwałam.

❝ arytmia naszych żyć ❞ 2023 WATTY[zakończone/w trakcie korekty]Where stories live. Discover now