25. Randka?

27 3 5
                                    

Zestresowana wcinałam orzechy, niewątpliwie psując przy tym swoje idealne zęby, przez które tak dużo katorgi przeżyłam na dentystycznym fotelu. Jakby na to spojrzeć, to mogłabym być pod tym względem masochistką, ale w tym momencie bardziej stresujący był moment czekania na wiadomość od Nate'a, który łaskawie miał mi napisać, gdzie mieliśmy się spotkać. To wszystko przypominało typowy, słodki amerykański film z netflixa o zakochanych w sobie nastolatkach. Stop. Nie byłam pewna, czy właśnie o tym chciał rozmawiać Nate, ale mimo wszystko moje serce zabiło dużo szybciej, niż wcześniej. Z zamyśleniem przegryzłam lekko wargę, którą chwile temu pomalowałam przezroczystym błyszczykiem o jakimś smaku poziomki, czy coś. Albo wanilii? Nie pamiętam. Jednak sądząc po jego smaku, to coś w rodzaju wanilii. Czemu ja w ogóle myślałam o smaku mojego błyszczyku? To ironicznie i niedorzeczne. Tym bardziej dla mnie, przyszłego kardiologa. Lekarz Olivia Hearts.

Chyba jednak zwariowałam.

Złapałam się za głowę, zamykając szybko oczy. Czemu ja.. z jego nazwiskiem..? Chyba potrzebowałam naprawdę lekarza, ale nie od serca, a od głowy.

Zauważyłam ikonkę połączenia od Nate'a, dlatego szybko przesunęłam w słuchawkę po zielonym pasku, drżącymi dłońmi starając się utrzymać telefon.

–co tam, kochana?– zagaił od razu blondyn, a po jego tonie głosu mogłam poznać, że czymś się ekscytował. Zaśmiałam się cicho, choć nerwowo i lekko przejechałam paznokciami po ekranie.

–dobrze, kochany, a czemuż to pytasz?– mimo, że tego nie widział, to uniosłam brew do góry, co sygnalizowało moją ciekawość. Nate prychnął pod nosem, co doskonale słyszałam, tak samo, jak wszystkie dźwięki z naszego miasteczka. Każdy samochód i każdą drame ludzi z ulicy.

–a widzisz, bo chce ci uświadomić, że zbierasz tyłek do..eeee.. restauracji?– Nate jakby się zawiesił, a ja umilkłam i zrobiłam duże oczy, przełykając głośno nadmiar śliny. Z ust Nate'a to wszystko brzmiało równie nierealnie, jak wieść o wylądowaniu kosmitów w Nowym Yorku. Wciągnęłam głęboko oddech, przeczesując włosy, które zaplotłam w warkocze holenderskie.

–Livka? Jesteś tam?– spytał Nate z niepokojem, chyba przekładając telefon do drugiego ucha, na co ja w odpowiedzi przytaknęłam głową. Później jednak skarciłam się, bo Nate przecież tego nie widział.

–jaka idiotka– mruknęłam do siebie pod nosem, w końcu dając chłopakowi odpowiedz. –Jasne, ale w której?– spytałam, w końcu przełamując stres. Miałam wrażenie, że Nate się uśmiechnął, ale przecież nie mogłam go zobaczyć przez ekran telefonu.

–w twojej ulubionej, do zobaczenia!– zaśmiał się i zakończył połączenie, zostawiajac mnie w totalnym szoku. Dlatego czym prędzej wstałam i niemal wybiegłam z domu, mając tylko nadzieje, że chłopak nie pomylił się co do mojego ulubionego miejsca. Jeśli tak właśnie było, to powinniśmy spotkać się w małej, starej kawiarence u Pani Bethany, w której spędzałam bardzo wiele czasu. Szczególnie jesienią. I mieli tam dobrą kawę, ciasto marchewkowe.

Nie pomylił się. Moje oczy zabłyszczały, gdy tylko go zobaczyłam, a równocześnie poczułam się bardzo głupio. Nate miał na sobie idealną, białą koszule w której odpięte miał dwa górne guziki oraz czarne jeansy, w ich kieszeniach trzymał kciuki, które o nie zahaczył. Zapytacie.. czemu poczułam się głupio? Prawdopodobnie dlatego, że ja miałam na sobie zwykle, czarne dresy oraz bluzę z motywem róży i jakimś napisem. Spalona do czerwoności podeszłam do niego, obdarzając go nieśmiałym uśmiechem. Nate również się uśmiechną, ale bardziej cynicznie, po czym objął mnie ramieniem.

–nie przejmuj się, nawet w dresach wyglądasz uroczo– wyszeptał wprost do mojego ucha, powodując dreszcz ekscytacji na moich plecach. Gdyby mi powiedział, że będzie.. wyglądał właśnie tak, to ubrałabym się w podobnym guście! Jejku, jaka ja byłam głupia. Dobra, mniejsza, musiałam zrobić dobrą minę do tej gry.

❝ arytmia naszych żyć ❞ 2023 WATTY[zakończone/w trakcie korekty]Where stories live. Discover now