30. Prezent pod choinką

30 2 1
                                    

24.12.2023 rok. Mulvane w stanie Kansas.

Czas od września, do teraz, zleciał bardzo szybko. Prawdę mówiąc to czułam się, jakby ktoś pstryknął palcem i pojawił się śnieg, a razem z nim cała ta świąteczna otoczka. Oczywiście do tego czasu wyzdrowiałam i wróciłam do mojego normalnego stylu życia, który wyglądał naprawdę obiecująco, i o dziwo, nie ograniczał się do szkoły oraz wizyt u kardiologa.

Zamyślona oparłam lekko czoło o szybę, na kolanach mając puchatą głowę Pecha. Uśmiechnęłam się mimowolnie patrząc na psa, który był prezentem od dwójki najbliższych mi ludzi i naprawdę mi o nich przypominał. Nawet postarałam się o czerwoną, świąteczną obróżkę dla niego!

No dobra, ta dwójka pomogła mi w wyborze. Co do Nate'a i Laury, to mieliśmy się spotkać tuż po świętach, co niezmiernie mi się dłużyło. Oczywiście Laura pod choinkę dostała swój wymarzony kolczyk, który zrobiła równy tydzień temu. Zaskakujące, co? Nie mam pojęcia, jak udało się jej ubłagać tatę, ale zdecydowanie chciałam znać jej sposoby.

Oh, zapomniałabym. W tym roku, przy naszym stole, gościł jeszcze jeden nowy członek rodziny. Leo, który dostał oficjalnie zaproszenie, jako chłopak mojej siostry bliźniaczki. Amber właśnie biegała i histeryzowała, marudząc, że nie zdąży się wyszykować.

–Amber, spokojnie, Leo w nie jednym stanie cię widział– mrugnęłam do niej porozumiewawczo, na co ta zgromiła mnie spojrzeniem, niemal rzucając we mnie wściekle czerwoną szminką, którą ledwo co zdążyła nałożył na usta. Rozległ się dzwonek.

–na litość boską, Leo!– krzyknęła i szybko pobiegła do drzwi, zostawiajac mnie w moim zaciszu. Sama wstałam, uznając, że godzina siedemnasta to najlepszy czas, by przebrać się z dresów oraz cieplej bluzy. Całe szczęście, włosami zajęłam się dzień wcześniej, dlatego teraz delikatne fale delikatnie muskały moje ramiona. Ubrania również naszykowałam sobie dzień wcześniej. Tym razem postawiłam na czerwoną, obcisłą bluzkę z delikatnym wycięciem nad moim biustem oraz czarne jeansy. Do tego dodałam moją biżuterię oraz czapkę Mikołaja, którą dostałam od Nate'a na mikołajki. Na samo wspomnienie moje serce zaczęło bić szybciej, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

–oj Pech, chyba oboje nie możemy się doczekać, aż zamieszkamy razem, huh?– potargałam lekko psa za uchem, a ten wesoło szczekną i pobiegł do salonu, zwabiony wigilijnymi zapachami. Pokręciłam ze zrezygnowaniem głową, idąc tusz za nim. Po drodze przywitałam się z Leo oraz wysłałam życzenia świątecznie do moich prze ukochanych przyjaciół, którzy podobnej, jak ja, nie mogli doczekać się naszego spotkania.

Dzielenie się opłatkiem minęło naprawdę szybko. Oczywiście najdłużej stałam przy Amber, śmiejąc się, że jeszcze nie chce być ciotką w tym wieku, zaś ona żartowała, że Nate powinien w tym momencie wyskoczyć z komina. Cóż, chyba zgadła, bo zaraz po jej słowach usłyszałam wesołą melodyjkę. I to z mojego telefonu. Robiąc duże oczy odebrałam, a w słuchawce usłyszałam podekscytowany głos Nate'a.

–hej, arytmiczko! Mam nadzieje, że ci nie przeszkadzam, ale proszę cię, wyjrzyj przez okno, bo mi ręce z zimna odpadną– wypalił na jednym wdechu, a ja coraz bardziej zszokowana niepewnie podeszłam do okna.

O cholibka! Nate faktycznie tam stał, ubrany w elegancki, czarny płaszcz, a w dłoniach trzymał mały pakunek. Czując, jak się czerwienie, otworzyłam okno, mimowolnie się uśmiechając.

–Wariat! Nate, zwariowałeś?! Chodź do środka!– krzyknęłam, czemu zawtórował śmiech Amber oraz Leo, a moja mama pobiegła, żeby otworzyć naszemu zagubionemu wędrowcy.

–witaj, Nate, twoja mama nas poinformowała o wszystkim, ale dotrzymaliśmy obietnicy– przyznał mój tata, witając się z nim koleżeńskim uściskiem dłoni, a ja z szybko bijącym sercem patrzyłam, jak zbliżył się do mnie. Natychmiast rzuciłam się mu na szyje, czując zimny materiał jego płaszcza pomiędzy nami.

–chyba jesteś zdziwiona, co? Jeszcze nie dostałem wykładu na temat robienia ci takich niespodzianek– powiedział z rozbawieniem, podnosząc lekko moją brodę, a następnie musną moje wargi. Czy mogłam mu odmówić, gdy on tam stał od zapewne jakiś czterdziestu minut? Hm.. chyba nie. Odwzajemniłam jego pocałunek, kładąc ciepłą dłoń na jego zamarzniętym policzku.

–kiedyś cię zamorduje za te niespodzianki, wiesz?– spytałam cicho, ale w tym momencie też wyrwałam się z jego uścisku, ignorując śmiejących się rodziców oraz Amber, która usiłowała zasłonić Leo oczy. Pobiegłam do pokoju, z którego wyciągnęłam starannie zapakowane pudełeczko, z doklejoną karteczką

Dla najlepszego piłkarzyka Nate'a ❤️

Co prawda miał to dostać dopiero jutro, ale trudno. Z salonu dobiegały mnie ich rozmowy.

–więc to jest nasz szwagier, tak?– zażartował Leo, na co Nate wybuchł śmiechem, ale nie słyszałam jego odpowiedzi. Jak burza wróciłam do salonu, wciskając mu pudełeczko.

–Wesołych Świąt, Nate– wyszeptałam, gdy ten zamknął moje dłonie w tych swoich. Uśmiechnął się szczerze, a później czule mnie objął, wtulając twarz w moje włosy.

–Wesołych Świąt, Arytmiczko– wyszeptał w odpowiedzi, podając mi prezent. Bez wahania go otworzyłam i.. zaniemówiłam.

W środku był pięknie zdobiony pierścionek, srebrny, z małym serduszkiem oraz moimi inicjałami w środku. Zaraz obok była wieczna róża, niczym z pięknej i bestii. Poparzyłam na Nate'a oczami pełnymi łez, które on od razu otarł.

–hej, hej, spokojnie, arytmiczko.. uznałem, że jedna wieczna róża to lepszy pomysł, niż milion innych, które zwiędną– wyszeptał. Zdążył zdjąć z siebie płaszcz, więc wyglądał.. oh, wow. Nate'owi bardzo pasowały koszule, co by nie powiedzieć.

–o matko, jakie to słodkie..– powiedziała Amber, ściskając mocniej dłoń Leo. Ale nie liczyło się to dla mnie, bo w moim obrębie był tylko Nate.

–wiesz co? Dla ciebie warto było wywrócić życie do góry nogami– wyszeptał tak, żebym usłyszała to tylko ja, a później znowu mocno mnie przytulił. Uśmiechnęłam się ciepło w jego kierunku, odwzajemniając uścisk, a następnie usiadłam razem z nim przy stole.

–to co, Pech? Chyba pierwsza gwiazdka spełniła życzenie– puściłam oczko do zwierzaka, który położył się przy nogach Nate'a i wyszczerzył kły. Nate spojrzał na mnie niezrozumiale, mimo wszystko unosząc do góry jeden kącik ust.

–jakie to życzenie?–

–żebyśmy zawsze byli razem.. mimo wszystko– wyszeptałam, opierając głowę na jego ramieniu. Nate wyszczerzył się ponownie, na palec wkładając drugi sygnet, tym razem ten ode mnie.

–jak mówiłem, dla ciebie warto nabawić się nawet arytmii– odszeptał.

❝ arytmia naszych żyć ❞ 2023 WATTY[zakończone/w trakcie korekty]Where stories live. Discover now