Epilog

41 3 4
                                    

Kilka lat później.

Zestresowana przeskakiwałam z nogi na nogę, w tłumie studentów wypatrując Nate. Kurczę. Dzisiaj skończył prace wcześniej, więc dlaczego go jeszcze nie ma? Napewno wszystko w porządku? A co jeśli coś mu się stało?

Moje rozmyślenia przerwał odgłos wydobywający się z głośnika. Dokładniej, to wykładowca wyczytał moje nazwisko spośród długiej listy osób, które właśnie dzisiaj kończyły studia razem ze mną.

–Olivia Woods, zapraszamy– wykładowca uśmiechną się spokojnie, jakby nie wiedział, że i tak zjadał mnie stres. Ze zbierającymi się łzami w oczach oraz na miękkich nogach podeszłam do niego posłusznie, podając mu dłoń do uściśnięcia. Uśmiechnęłam się słabo, odbierając mój dyplom.

Lekarz Kardiolog Olivia Woods.

Nie muszę mówić, jak bardzo będzie to nieaktualne za miesiąc. Aż trudno uwierzyć, że za miesiąc ja oraz Nate będziemy bawić się na naszym własnym weselu.. jeju. Przecież pół roku temu bawiliśmy się u Amber i Leo, mając nadzieje, że nasze będzie równie wspaniałe, a co dopiero mówić o Laurze oraz Kaspianie, którzy na ten moment byli narzeczonymi.

–kochanie, tutaj jesteś– ktoś czule dotknął mojego ramienia, a ja nawet nie musiałam się zastanawiać, kto to. Od razu rzuciłam się w ramiona Nate'a, z emocji wybuchając płaczem tak silnym, że mogłabym wywróżyć Niagarę wokół siebie. Nate z rozczuleniem poklepał moje plecy.

–hej, już wszystko w porządku, już gorzej nie będzie, pani doktor– wyszeptał, zakładając zabłąkany kosmyk moich włosów za ucho. Uśmiechnęłam się do niego przez łzy, palce zaciskając na jego moro mundurze. Nate zdecydowanie zbyt dużo czasu spędzał z Leo, przejmując nawet jego zainteresowanie militariami, ale muszę przyznać, że w mundurze oraz krótkich włosach było mu do twarzy. Wiedząc jednak, ile pracy włożył w to, by dostać się do konkretnej jednostki, kłuło mnie serce.

–w-wiem, Nate.. wiem, żołnierzyku– wyszeptałam, chowając twarz w jego ramieniu, jak to miałam w zwyczaju, gdy emocje brały nade mną górę. Czas leciał. Dorastaliśmy i zmienialiśmy się, ale wciąż byliśmy razem. W tym nic się nie zmieniło. Dla mnie to było wręcz magicznie, nadal mieć kontakt z ludźmi, którzy byli niemal w tej samej sytuacji, co ja.

–to już nie piłkarzyk, a żołnierzyk, tak?– Nate wybuchł śmiechem, dłonią przejeżdżając po krótkich włosach. Sama się zaśmiałam, dając mu lekkiego kuksańca w ramie.

–weź przestań, bo czuje się, jakbym znowu była w liceum– prychnęłam, a Nate, jak gdyby nigdy nic ściągnął z głowy beret po czym zakrył nasze twarze, dając mi szybkiego całusa. Gdzieś za nami usłyszałam cichy wiwat Amber, komentarze Laury, śmiech Kaspiana oraz upomnienia Leo, który kazał Nate'owi szybko zakładać beret z powrotem. Oj tak, kochałam tych ludzi, ale trudno uwierzyć, że wchodziliśmy w dorosłe życie.. teoretycznie wszyscy. Amber została dziennikarką, co poniekąd mi pasowało do jej zainteresować, zaś Laura wybrała kosmetologię. Co zabawne, we trzy studiowaliśmy na tej samej uczelni, więc chłopaki mieli niemałe urwanie głowy.

–dobra, dobra, Leo– Nate machnął na niego ręką, szybko układając beret na swojej głowie. Leo za to zdzielił go w jej tył.

–masz szczęście, że wychodząc z jednostki nie jestem już twoim przełożonym– zażartował, obejmując czule w talii swoją żonę, Amber, która po chwili mu się wyrwała i podbiegła do mnie, tak samo, jak Laura.

–gratuluje, kochanie– wyszeptała moja bliźniaczka, a Laura nie musiała nic mówić, bo widziałam dumę w jej oczach.

Właśnie zaczynaliśmy nowe, całkiem inne życie.

Arytmia naszych żyć.

❝ arytmia naszych żyć ❞ 2023 WATTY[zakończone/w trakcie korekty]Where stories live. Discover now