Rozdział 7 - Rosa

13.3K 346 134
                                    

ig: valeriautorka
tt/ ognista_aa

Nemo est casu bonus*

Gapiłam się na bruneta przez kilka sekund. Żadne z nas nie wypowiedziało słowa. On wpatrywał się we mnie, uśmiechnięty a ja spoglądałam na niego bez wyrazu. Jak miałam skomentować to, że Emerson Fox bez pozwolenia siedział w moim pokoju na biurku i czekał aż się obudzę.
Dopiero zdążyłam go poznać, a on pojawiał się wszędzie.
Jako pierwsza odwróciłam wzrok.
Po imprezie miałam go dość i do tej pory, byłam pewna że on mnie też.
Lecz teraz był tutaj, uśmiechnięty, jak gdyby nasza kłótnia nie miała miejsca.
A może go bawił widok zagubionej, bez sił dziewczyny. Tak, z pewnością o to chodzi. Kolejna próba utarcia mi nosa. Nie robiąc sobie nic z jego obecności. Poszłam do łazienki, umyć zęby.
I korzystać z powietrza które nie zatruwa E.

- Może byś mi zrobiła herbatę? - dobiegł do mnie zachrypnięty głos Foxa.
Zignorowałam pytanie. I zaczęłam czesać swoje długie włosy w odcieniu palonej kawy.

- Mówiłem coś do Ciebie. - chłopak wszedł za mną do łazienki. I przyglądał się mi jak wykonuje mój codzienny makijaż. Gdy miałam pomalować usta, Emerson postanowił się odezwać.

- Nie maluj. Ładniej ci w twoim naturalnym kolorze. - na przekór chłopakowi, sięgnęłam do kosmetyczki po najciemniejszy odcień czerwieni. Na mój opór, uśmiechnął się tym swoim zadziornym uśmieszkiem. Nie skomentował nawet tego.

Przez cały czas na sobie czułam wzrok chłopaka. Niepokoiło mnie jedno, ta obecność mi nie przeszkadzała. Nie przeszkadzało mi, że Emerson Fox, wpatrywał się we mnie jak w obrazek.

Przez długi czas pomiędzy nami panowała cisza i żywiłam sobie nadzieję, że Emerson odpuści sobie dalszą rozmowę i wyjdzie z mieszkania, zajmując się swoimi sprawami. Sięgnęłam po telefon. Postanowiłam poprzeglądać media społecznościowe. Najpierw rzuciła się mi w oczy wiadomość od Lilly, później od jakiegoś nieznanego numeru.

Od Lilly:

Pojechałam z Emily coś bardzo ważnego załatwić. Zostawiłam Ciebie w (dobrych) rękach. Może się dogadacie albo jakoś inaczej wykorzystacie ten czas.. O:) Zabiję blondynkę!

Od Nieznany:

Witaj, Camillo. Dostałem numer od twojej mamy, czy zechciałabyś mi towarzyszyć na bankiecie który organizuje mojego ojca firma w przyszły weekend? Prędzej wyląduje w psychiatryku, niż wyjdę z nim

August.

- Zrobisz mi tą herbatę? - Emerson ponowił próbę i zapytał.

Odwróciłam w końcu wzrok od telefonu i spojrzałam na chłopaka.

- Jasne. - odpowiedziałam na pytanie, uśmiechając się pod nosem.

- Serio?

- Nie. Możesz wyjść, chce wziąć prysznic. - warknęłam ponaglająco.

Przystąpił z nogi na nogę.

- Będę czekać w poko..- przerwałam mu, bo ta sytuacja wydawała się niedorzeczna. Nie potrzebowałam niańki.

- Kąpie się bardzo długo. Wątpię, że masz tyle czasu. - odparłam, związując włosy w kucyka.
I czekając jak chłopak opuści łazienkę.

- Camillo, tak się składa, że mam cały dzień wolny. Co ty nie powiesz..

Emerson w końcu opuścił łazienkę. Miałam ogromną nadzieję, że on żartował. I jak wyjdę z pod prysznica nie zastanę chłopaka w swoim pokoju.

Destroy Us (+18)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora