Rozdział 21 - Zemsta

10.3K 231 264
                                    

Na początku chcę podziękować za każdą obserwacje na Instagramie! I oczywiście, zapraszam do obserwowania kto jeszcze tego nie zrobił. Tworzymy rodzinę ogników. ❤️ Link w bio.

Jak zawsze, chce przypomnieć byście zostawiali komentarze i gwiazdeczki, dajecie mi tym motywację!

Dobra koniec ogłoszeń parafialnych, włączcie sobie te piosenki do klimatu:

Unhealthy - Anne-Marie
End Of Time - Zara Larsson
I hate love - Kelly Clarkson, Steve Martin

~*~

Perspektywa Nicholasa

Strach. Każdy z nas się czegoś boi. Tak naprawdę nie znam ludzi którzy nigdy tej emocji nie zaznali. Najczęściej boimy się opuszczenia przez bliskich, samotności, są jednak i osoby które boją się swojego oblicza. Prawdziwego oblicza. A ja po prostu bałem się spędzania każdego dnia bez Michelle. Wyobraźcie sobie, że któregoś dnia twoja ulubiona osoba na tym świecie nagle znika. Zostajecie sami, musicie zmierzyć się ze swoimi problemami, lękami bo nikt tak Ciebie nie znał. Więc wiecie, że nikt nigdy nie pozna już twojej prawdziwej twarzy. A każda inna osoba nie zastąpi ci jej. Czy da się żyć w strachu? Oczywiście, w końcu ja się o tym przekonałem.

|2 lata po zniknięciu Michelle|

Skupiłem wzrok na postaci która widziałem już przez mgłę. Mój zamglony wzrok był spowodowany dużym upojeniem alkoholowym. Tym razem wymieszalem to z jakimś gównem. Nie pamiętałem już dokładnie nazwy. Wiedziałem tylko jedno i to z pamięci mi nie mogło wyjść, że dwa lata temu o tej samej porze byłem na akcji, która zmieniła moje życie o 180 stopni. Straciłem wtedy nie tylko najważniejszą osobę w moim życiu ale również chęci do dalszego funkcjonowania. Żyłem, jednak tego nie czułem. Bo świat bez niej był czarno-biały, nie istniały żadne kolory. Moją cholerną tęczą była Michelle. To ona oświetlała mi wszystkie dni. To ona potrafiła mnie wyprowadzić z każdego koszmaru. Jednak mój ból to było nic w porównaniu do tego jaki ból musiała odczuć Michelle. Gdy się na mnie zawiodła. Gdy cholerni ludzie, brata Ivano. Odebrali mi ją. Wtedy przysięgłem sobie, że zemsta będzie słodka. 

- Mógłbyś tu w końcu posprzątać - powiedział blondyn, strącając dłonią tryliony butelek i puszek z kawowego stolika.

- Nikt ci tu nie każe siedzieć jak ci nie pasuje to spierdalaj, Luca - popatrzyłem na blondyna, który przewrócił tylko oczami. A ja spojrzałem na niego jak na debila. Dlaczego Luca, był jak anioł stróż chociaż tak mocno go potrafiłem słownie krzywdzić.

- Powtarzasz to odkąd zniknęła. A ja Ciebie kurwa nie zostawię, prędzej bym został żyrafą niż Ciebie opuścił. I wiesz co.. ja mogę ci to powtarzać milion razy, Nico.

- Kiedyś zrozumiesz, że się po prostu o Ciebie boje. Już raz odebrali mi coś co kochałem a nie chciałbym by przeze mnie coś ci się do cholery stało.

- Masz już pomysł na skrzywdzenie braciszka Ivano? Jak coś zawsze, ci pomogę - zapytał, Luca, zmieniając totalnie temat.

Podał mi dłoń, którą odrazu chwyciłem. Położyłem się na kanapie. Śmiało mogę przyznać, że lepsze to niż ta brudna podłoga.

- Oczywiście, że tak. Dowiedziałem się, że ma córkę, która jest jego oczkiem w głowie. Ivano, podsunął mi plan. Mogę sprawić by cierpiał dwa razy mocniej niż ja - powiedziałem, poważnym i ostrym głosem.

Destroy Us (+18)Where stories live. Discover now