Rozdział 8 - Demony

12.1K 301 97
                                    

ig: valeriautorka
tt/ ognista_aa
~*~
Rozdział zawiera sceny brutalne jeśli chcesz, możesz je pominąć - zastosuje oznaczenie gwiazdki

~*~

Zegar wskazywał na 2:05. Kiedy usłyszałam kroki do mojego pokoju. Początkowo milczał, dotykał mojego uda pod kołdrą, przyprawiając mnie o gęsią skórkę swoim zimnym pierścieniem. Poczułam na sobie tylko palce sunące się wzdłuż mojego ciała. Chciałam się bronić, krzyknęłam ale natychmiast poczułam dłoń na swoich ustach. Nachylił się bliżej liżąc mnie językiem po szyi. Wtedy poczułam, tą woń perfum z nutą drzewa przenikającą kwiatami. Skupiłam się tylko na zapachu. Bardzo dobrze mi znanym.
- Bądź cicho, a będę delikatny, króliczku. - wyszeptał mi do ucha.
Sparaliżowana nie wiedziałam co mam robić. Bałam się. Mam tylko 14 lat nigdy mi się to nie przytrafiło. Nie wiedziałam co się dzieje. Czy śnie i okaże się wszystko koszmarem. Powtarzałam w myślach: Zaraz się obudzisz, zaraz się obudzisz. Poczułam piekący ból między nogami. Jego wilgotny kutas wsuwał się i wysuwał niczym nóż, raniący mnie. Nie przestawał, z oczu płynęły mi hektolitry łez. W pewnym momencie przestał. Potem podniósł się i wyszedł ze mnie - nachylił się nad moim obnażonym ciałem. Scałował moje słone łzy.
- Nie powiesz nic mamie. Zrozumiano? - pokiwałam głową twierdząco.
- Chyba nie chcesz bym skrzywdził twoją mamusie. I skierował się do drzwi. Podciągnęłam swoje majtki wyżej i skierowałam się do łazienki, powycierać krew która spływała mi po udach. To tak bardzo piekło. W myślach powtarzałam: To tylko koszmar, zaraz się obudzisz Camilla. Wtedy zobaczyłam na umywalce golarkę. Dżącymi dłońmi próbowałam się dostać do najostrzejszej części. Z palców spływała mi krew, opuszki były poranione. Paznokcie popękane. Wzięłam w ręce żyletkę i zrobiłam jedną kreskę na brzuchu, jedną na udzie, powtórzyłam to jeszcze raz i na moment zapomniałam o bólu psychicznym, zastępując go fizycznym.
Po chwili do mnie dotarło co się stało, zostałam zgwałcona przez..

Obudziłam się, podnosząc się do siadu. Patrzyłam przed siebie, szybko mrugając powiekami. Próbowałam złapać oddech, który był mi tak daleki.

- Wdech i wydech - powtarzałam w myślach, powoli normując oddech.

Czułam moje serce, walące jak młot. Zupełnie jakby było w przyśpieszeniu.
Gdy po chwili poczułam się lepiej, spojrzałam na swoje dłonie z których kapła kropla krwi. Nadal je miałam zaciśnięte a paznokcie wbite w skórę.

Miałam czternaście lat i do tamtej nocy ten mężczyzna był kimś kogo ceniłam.

Po chwili poczułam dłoń na swoim ramieniu, jak w amoku strąciłam.
- Ja nie chcę, zostaw mnie. - wydarłam się. Zdzierając sobie płuca.

- Rosa, popatrz na mnie. Jestem tutaj. Już wszystko dobrze. - otworzyłam zamknięte powieki. Emerson tu był.

Był przy mnie, kiedy moje życie na nowo miało się zawalić.

Otrząsnełam się i spojrzałam na zegarek wskazujący 4 rano. Spojrzałam na chłopaka unosząc brwi, nie wiedziałam co tu robi o tej godzinie.

- Co ty tu robisz? - zapytałam, wyduszając głos z siebie. Płuca mnie paliły.

- Zaspałem, obok Ciebie. To tylko zły sen. Zły sen jest prawdziwy. Koszmary nawiedzały mnie niemal każdej nocy.

- Wiem, wiem. - powtórzyłam dwa razy. Chciałam by to się okazało prawdą, jednak pamiętałam zbyt bardzo to wydarzenie z przeszłości. Liczyłam, że z czasem będzie się zamazywać, a ono stawało się bardziej namacalne.

Destroy Us (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz