Rozdział 12 - Jego oblicze.

12K 328 76
                                    

ig: valeriautorka
tt/ ognista_aa

Piosenki do rozdziału;

Halsey, SUGA - Lilith
Stay Lunar - Before You Go
The Weeknd - The Hills

~*~

– Chwileczkę, zatrzymaj się i porozmawiajmy spokojnie – próbowała mnie przekonać Lilly, brzmiąc zdenerwowanym tonem. – Weź moje auto–rzuciła nagle Emily, pojawiając się obok.

Przez moment blondynka spoglądała na nią z zaskoczeniem.

– Co? – zapytała, głos jej drżał ze zdenerwowania. – W tej samej sytuacji, co Cami, zrobiłabym to samo – dodała, podając mi kluczyki. Jej ręce lekko drżały.

Bez słowa wzięłam kluczyki do samochodu i wyszłam z budynku, potężnie zatrzasnęłam za sobą drzwi. Wewnętrznie gotowałam się ze złości. Krew szumiała mi w uszach, a poczucie bezradności mieszane z wściekłością rozrywało mnie od środka. Głęboko odetchnęłam i spojrzałam na czarne Porsche Emily. Ruszyłam w jego kierunku i wsiadłam za kierownicę. Potrzebowałam ucieczki od tego wszystkiego. Od kłamstw, które nabrały mnie w pułapkę. Chciałam na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Bez zastanowienia odpaliłam silnik i nacisnęłam gaz. Zaczęłam pędzić przed siebie, a w mojej głowie rozbrzmiewała tylko jedna myśl: oderwać się od tego wszystkiego. Kilka minut później znalazłam się przed klubem.

Wiedziałam, że spędzanie czasu w takim stanie kończy się zazwyczaj źle, ale w tamtej chwili zupełnie mi na tym nie zależało. Chciałam zapomnieć, chociaż na chwilę. Nikt nie wiedział, gdzie jestem, a mój telefon prawie padł. Wiedziałam, że jest to nieodpowiedzialne zachowanie, ale było mi to obojętne. Liczyła się tylko ulga.

**

Siedziałam w opuszczonym budynku, oddzielona od reszty świata. Obserwowałam ludzi — nie było ich tu zbyt dużo. Niektórzy siedzieli w samotności, inni palili papierosy, a dwie kobiety grały w karty. Reszta wydawała się bawić.

– Co chcesz wypić? – zapytał chłopak na oko w moim wieku. Spojrzałam na niego w oczekiwaniu na imię.

– Jack, jestem.

– Coś mocnego – odparłam znużonym tonem, ale w głębi duszy czułam emocjonalne wyczerpanie.

– Masz doła? – zapytał, unosząc brwi, jego spojrzenie emanowało troską. Nie zdążyłam się na tę okazję wystroić, więc wyglądałam na młodsza.

– No powiedzmy – odparłam niechętnie, próbując ukryć swoje emocje.

Jack przygotował drinka i podał go przed siebie. A bardziej dokładnie to nalał whiskey i wymieszał to z cytryną. Spojrzałam na niego, przesyłając delikatny uśmiech.

– Jesteś naprawdę ładna i spięta – stwierdził, skanując mnie wzrokiem. – Alkohol powinien cię rozluźnić.

– To chyba dość logiczne – westchnęłam i sięgnęłam po szklankę. Wypiłam dużego łyka i pomarszczyłam nos, gdy alkohol piekąco spłynął przez gardło. Moje emocje były wciąż burzliwe, ale alkohol pozwolił mi na chwilę oderwać się od nich.

Jack wrócił do rozmowy z kumplami, którzy odezwali się może raz czy dwa do mnie. Patrzyłam na szklankę z napojem, a w mojej głowie pojawiały się na zmianę słowa Nicholasa i Ivano. Nie powinnam była tego przechodzić. Nie zasłużyłam na to. Było mi tak okropnie przykro. Właściwie, było mi tak strasznie żal przez to, co, się dowiedziałam. I przez to, że naprawdę byłam tylko marionetką w rękach Nicholasa.

Wewnętrzny monolog płatał mi figle, snując myśli niczym pajęczyna tkana na skrzydłach wyobraźni. Po wypiciu trzeciej szklanki zaczęłam dostrzegać delikatne szumy w mojej głowie, które zdawały się odpływać i plątać w moim umyśle. To jednak nie był stan, który zamierzałam osiągnąć. Matczyna zdrada pozostawiała gorzki smak oszustwa, a teraz, w tej chwili, pragnęłam jej oddać cios, choćby poprzez moje niestosowne zachowanie. To uczucie wrzało we mnie niczym lawa.

Destroy Us (+18)Where stories live. Discover now