Rozdział 11 - Kłamstwo

10.1K 286 45
                                    

ig: valeriautorka
tt/ ognista_aa

Słowa Nicholasa dalej huczały w mojej głowie, chociaż nadal nie potrafiłam pojąć jak w tak szybkim czasie, zmienił się w bezduszną osobę. Przez chwilę miałam nadzieję, że żartował, ale jego wzrok pozostawał poważny.

- Czy ty mi grozisz? - zapytałam, zachrypniętym głosem.

- To tylko ostrzeżenie. - odpowiedział oschle. - Możesz się już zamknąć i mnie posłuchać.

- Nie mam takiego zamiaru - parsknełam prześmiewczo.

- Dla własnego dobra powinnaś - odpowiedział z minimalną dawką rozbawienia w jego głosie.

Ta pieprzona sytuacja go bawiła.

- W innym razie zostawię Cię tutaj samą.

Posłał mi jeden sztuczny uśmiech i oparł się o otwarte drzwi. Przez krótki moment, zastanawiałam się nad jego słowami, aż w końcu doszłam do wniosku, że po tym co się dowiedziałam nie miałam już ochoty na jego towarzystwo.

- Jesteś kutasem - stwierdziłam, po czym zbliżyłam się do niego na moment. I zaczęłam udawać, że zaczynam płakać.

- Dlaczego ja.. - mamrotałam pod nosem. Udając chlipanie. Chłopak po jakimś czasie objął mnie swoimi rękami. Wykorzystując tą chwilę zabrałam z jego skórzanej kurtki wystający klucz.

- Odwieź mnie do domu - odrzekłam twardo.

- Jak mnie wysłuchasz. Poczekaj moment, Ivano dzwoni - brunet odwrócił na moment wzrok i oddalił się kilka kroków dalej by odebrać telefon.

W tym samym czasie wiedziałam, że to odpowiedni moment. Kątem oka spojrzałam na niego jednak on tylko pokręcił głową i nadal był zajętym połączeniem od tego szaleńca.

Włożyłam kluczyk do stacyjki i przekręciłam, po czym odpaliłam jego auto.

- I kto kogo zostawi! - krzyknęłam z okna. I ruszyłam z parkingu. W lusterku zobaczyłam tylko twarz chłopaka który był nadal zszokowany tą sytuacją.

- Tak! - odparłam uniesionym głosem - Pieprzony dupek. Niech wraca na nogach!

Wyciągłam w trakcie jazdy telefon który dzwonił jak oszalały.

- Co.. - nie zdążyłam nic powiedzieć.

- Co ty odpierdalasz, Camillo? - powiedział dosadnie. - W tej chwili masz zawrócić.

- Wiesz co.. - kontynuowałam. - Pierdol się, kłamco.

- Ku... - przerwałam połączenie, wyłączając telefon.

Bez zastanowienia spojrzałam na radio i po chwili je włączyłam. W głośnikach zaczęła lecieć jakaś popowa piosenka.

Skupiłam się na jeździe włączając nawigacje bo za cholerę nie wiedziałam w którą stronę jechać. Zaczęłam w między czasie mrugać, gdy poczułam łzy zbierające się pod moimi powiekami, kiedy zaczęłam znów to wszystko analizować. Konsekwencje złych wyborów i tego, że zostałam wmieszana w te sprawy trafiały do mnie rykoszetem, mimo że wcale nie było to moją winą. Ale może... może gdybym nie była na tyle naiwną osobą, wszystko potoczyłoby się inaczej.

W końcu wjechałam na podjazd przed naszą kamienicą. Bez słowa otworzyłam drzwi, chcąc znaleźć się jak najszybciej w moim łóżku. Zamierzałam wysiąść, gdy nagle zatrzymał mnie przeze mnie w dzisiejszym dniu znienawidzony głos.

- Słuchaj - zaczął cicho. Zmarszczyłam brwi, wpatrując się w niego. Był spięty, o czym świadczyły uwydatnione żyły na jego szyi. - Możemy zacząć od nowa?

Destroy Us (+18)Where stories live. Discover now